-Odłóż broń albo on zginie...- odwróciłam się powoli. Zobaczyłam Hemmingsa ,który przystawił nóż do skroni Louisa i Irwina ,który bronią celował we mnie- No już!
Niechętnie rzuciłam pistolet pod nogi chłopaka.
-Dobra dziewczynka.
Wkurzona starałam się opanować ,żeby nic nie powiedzieć. Nie chciałam zostać rozpoznana po głosie.
-I co będziesz milczeć? Będzie trzeba zmusić ją do odezwania się.
Luke naciął skórę Tomlinsonowi. Chłopak syknął przez ostry ból rozchodzący się na karku. Po chwili stróżka krwi popłynęła za koszulkę. Louis stał się bledszy.
Nienawidzę jak ktokolwiek sprawia ból moim przyjaciołom. Poczułam jak krew zaczęła mi buzować w żyłach. Nie myśląc co robie szybko wyciągnęłam nóż z pochwy zarzuconej na plecy i rzuciłam nim w stronę chłopaka z kolczykiem w wardze. Dostał w ramie i od razu puścił Lou łapiąc się za krwawiącą ranę. Drugą ręką wyjęłam zapasową broń i strzeliłam w stopę Ashtonowi.
Po chwili do środka jednymi drzwiami wbiegli moi chłopcy ,a drugimi Clifford i mój brat.
Przez krótką chwilę nawiązałam kontakt wzrokowy z Mike'iem. Potem strzeliłam do niego. Nabój otarł się o jego policzek. Harry rzucił nożem w Caluma. Trafił go w przedramię.-Idziemy ..!- krzyknęłam do reszty. Szybko wybiegli z pomieszczenia. W progu odwróciłam się i zobaczyłam jak Mike stara się pomóc chłopakom. Kilka minut później jechaliśmy już do domu z narkotykami w bagażniku.
Przebrałam się na tyłach auta w inne ciuchy. Chłopaki zabrali towar do siebie czekając ,aż ktoś z naszych go odbierze ,a ja wysiadłam pod domem i weszłam do środka. Usiadłam na sofie i wyjęłam telefon. Czekając na brata i jego przyjaciół przeglądałam internet.
Pół godziny później drzwi frontowe otwarły się z hukiem. Poszłam tam szybko i zobaczyłam Michael'a i Luke'a ,którzy podtrzymywali bladego Ashtona. Za nimi wolno szedł Calum ,trzymając się za ręke.
-Co się stało? Ktoś was napadł?-udawałam przerażoną.
-Mieliśmy mały wypadek w pracy.
-Chodźcie pomogę wam.
Mój brat poszedł do swojego pokoju. Luke ruszył do łazienki ,żeby zabandażować ramie ,a Irwin padł na kanapę ,ułożył wygodnie postrzeloną nogę ,która była opatrzona i zasnął. Chwilę później zostałam sama z Cliffordem.
-Co robiłaś jak nas nie było?-zapytał.
-Uczyłam się.- odpowiedziałam wzruszając ramionami i zachowując spokój. Byłam świetną aktorką.
-Czego się w sumie spodziewałem - odwrócił się z zamiarem wyjścia. W tym momencie światło padło na zadrapanie na policzku.
-Em..
-Co jest?
-Ty krwawisz.
-Oh..-Chłopak dotknął policzka ,rozcierając niechcący krew- Nie zwróciłem na to uwagi.
-Chodź- złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę łazienki.
Zdjęłam apteczkę z szafki i wyjęłam z niej spirytus ,waciki i plaster. Pomoczyłam jeden wacik i obmyłam skórę na policzku.
Na drugim umieściłam resztę spirytusu notując w pamięci ,że trzeba kupić nową buteleczkę.
Przyłożyłam całość do rany na co zaczął się wiercić
-Nie ruszaj się.-Ugh... Ale to piecze.
Przykleiłam plaster i odsunęłam się od niego. Spojrzałam prosto w jego zielone hipnotyzujące oczy ,patrzyliśmy na siebie jakiś czas.
-Co tu się dzieje!?- zaśmiał się Ash ,który wszedł do łazienki. Puścił mi oczko i zaczął myć ręce nad umywalką- Uuu... Clifford nie wiedziałem ,że wam tak dobrze.
-Ja ..? Z nią...? W życiu. To jest tylko i wyłącznie siostra mojego kumpla. Nikt więcej...
Zrobiło mi się głupio ,że mu pomogłam. Spuściłam głowę i wyszłam z pomieszczenia. Weszłam do siebie i rzuciłam się na łóżko. Krzyknęłam w poduszkę ,żeby wyładować cały dzisiejszy dzień. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę...- powiedziałam spokojnie. W progu pojawił się Hemmings- Tak?
-Słyszałem co powiedział Mike.
-Aha... Przyszedłeś się ze mnie ponabijać?
-Nie ... Przyszedłem przeprosić.
-Za co?
-Za to że...że te kilka lat temu się z ciebie śmiałem i poniżałem.
-Oh..
-Naprawde. Przepraszam...
-No...okej i tak najmniej ze wszystkich uprzykrzałeś mi życie.
Chłopak wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
-To może na zgodę ..tutututu... maraton filmowy?-krzyknął ze śmiechem.
CZYTASZ
Come Back To Me Shadow || M.C
FanfictionJej życie nie było bajką, to był koszmar, z którego nie potrafiła się obudzić. Wyjechała przez głupotę innych ludzi. Wróciła, żeby rozwiązać pewne sprawy, a zarazem chcąc chronić przyjaciół. Czy z dawnej Rosemary coś zostało? Czy to tylko prawa r...