Rozdział 20

5K 141 2
                                    

Oderwałam się od Michael'a gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wytarłam dłonie z błota o sukienkę i sięgnęłam po telefon ,który leżał obok kałuży. Odblokowałam urządzenie i kliknęłam wiadomość.

Nieznany: Trzeba bardziej pilnować swoich ludzi. Jeśli chcesz ich całych i zdrowych przyjedź na stare magazyny przy ulicy Menest 3/1.  Masz 3 godziny inaczej zginą. Twój koszmar właśnie się zaczął.

Na dole widniało zdjęcie Niall'a i reszty ubranych tak jak na pogrzeb rodziców ,szybko się podniosłam i prawie biegiem ruszyłam do kawiarni. Otwarłam drzwi i od razu w oczu rzucił mi się brak chłopaków. 

-Koniec imprezy. Dziękuje wszystkim na przybycie!- ludzie zaczęli się zbierać i odjeżdżać. Podeszłam do Caluma i zapytałam czy ktoś po mnie wychodził stąd.

-Tak. Najpierw do środka wszedł jakiś wysoki chłopak i podszedł do tego Harry'ego i tych innych gości. Pokazał im coś na telefonie i oni od razu za nim wyszli i tyle ich widziałem. Nie wrócili już -powiedział ,a mi ze strachu zaczęło szybciej serce bić.-Dlaczego jesteś z błota?

-Nieważne. Zbieraj chłopaków i ciocie. Wracamy do domu-powiedziałam.-A i daj mi klucze do samochodu.

Chłopak niepewnie dał mi klucze i poszedł po nich. Otwarłam auto i usiadłam na  miejscu kierowcy. Gdy wszyscy już usiedli odpaliłam pojazd i zmieniłam biegi. Ignorując pytania ruszyłam z piskiem opon w stronę domu. 

Zaparkowałam i wysiadłam. Pobiegłam do drzwi frontowych ,weszłam do budynku. Wbiegłam po dwa stopnie na górę i z rozmachem otwarłam pokój. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej ubrania. Po chwili namysłu odrzuciłam je i wzięłam zwykłe jeansy i bluzę. 

Po szybkim prysznicu i ubraniu się ,związałam włosy w kucyk. Wróciłam do pomieszczenia i zabrałam dwa pistolety z pełnymi magazynkami oraz nóż. Odwróciłam się i zobaczyłam ciocie. 

-Uważaj na siebie- powiedziała i mnie przytyuliła. Obok niej stała walizka.- Z tego co zauważyłam nie będziesz chciała wrócić do Londynu?

-Wybacz ciociu ale nie. Lepiej się tu czuję. Już lepiej...

-Ale obiecaj ,że będziesz mnie odwiedzać.

-Obiecuję. Miłego lotu.

-Miłej akcji-zachichotała i pożegnałam się z nią po czym zbiegłam na dół. Tuż przy drzwiach zatrzymał mnie Clifford-Czego?

-Gdzie ty wychodzisz?

-Nie twój biznes-chciałam przejść ale kolorowy złapał mnie za nadgarstek.-Puść mnie nie mam czasu.

Musiałam powiedzieć to bardzo stanowczo ,bo z zaskoczenia zabrał rękę. Wykorzystałam to i wyszłam z domu. Przebiegłam przecznicę i wsiadłam do mojego auta ,które zostawiłam tam na takie właśnie chwilę.


Po czterdziestu minutach zatrzymałam się za miastem. Wysiadłam z samochodu i zamknęłam go. Wyjęłam broń i odbezpieczyłam. Weszłam do opuszczonego budynku i ostrożnie ruszyłam na przód. Omijałam puste pokoje ,aż natrafiłam na zamknięte drzwi. Jednym ruchem  wyważyłam je. Na środku pomieszczenia stało cztery krzesła ,do których przywiązali byli moi przyjaciele. Każdy z nich miał zakneblowane usta i zawiązane oczy.  Podeszłam do nich i zdjęłam im opaski. Wyjęłam knebel farbowanemu blondynowi. 

-Rose to pułapka. Ściągneli ciebie tutaj ,a oni pojechali do twojego domu-powiedział chłopak na jednym wdechu.

-Kuźwa...







Come Back To Me Shadow || M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz