- Więc... - zaczął niepewnie chłopak, łapiąc za jedno z piór na moim skrzydle tak mocno, że aż wypadło - Co teraz ze mną zrobisz?
No właśnie... Co z nim zrobić? Najchętniej bym go zrzucił w dół i przypilnował, by całe jego płuca napełniły się wodą z rzeki. Albo powiesił na tym moście za pasek od spodni lub za sznurówkę. Albo też bym go wrzucił pod przejeżdżającą ciężarówkę, której kierowca ma głęboko gdzieś ograniczenia prędkości. Albo zrzucił do Piekła, w najgorsze jego zakątki. Ale... ale, do cholery, nie mogę! Nie mogę mu nic zrobić! A nawet jeśli, to on i tak by nie umarł... Że też takie rzeczy dzieją się na mojej zmianie.
Nie pozostało mi nic innego, jak przypilnować go, dopóki Lucyfer się nie zjawi.
- Mały, słuchaj... - niechętnie odezwałem się do niego - Sprawa wyglada... dość nieciekawie. Ja nie wiem o co chodzi, ty nie wiesz o co chodzi i jesteśmy w wielkiej, czarnej... kropce. Żeby dowiedzieć się czegokolwiek, musisz poczekać ze mną na mojego szefa, który... czy ty mnie słuchasz?!Alexander namiętnie przeszukiwał swoją czarną torbę, którą zostawił na stalowej belce po pierwszym skoku, całkowicie ignorując mnie. Pomyślałem, że pewnie ma przy sobie coś, co pozwoli nam na jakikolwiek trop w jego sprawie. Ale przeliczyłem się... Chłopak wyciągnął niewielki notesik i czarny długopis.
- Nigdy nie spotkałem anioła! Chcę wiedzieć o tobie wszystko! - oznajmił, uśmiechając się jak sześcioletnie dziecko, które pierwszy raz w życiu widzi żyrafę w zoo.
- Nie żyję, taka informacja cię usatysfakcjonuje? - rzuciłem niemiło, prosząc w duchu, aby się odczepił ode mnie.
- Ahaaaa... Żarty nie do końca mu wychodzą. - zapisał szybko na pustej stronie i zwrócił swój wzrok znów na mnie - A coś... No nie wiem... Jakieś takie bardziej realne fakty?Moja cierpliwość szybko się skończyła. Chociaż w sumie nigdy jej nie było. Uniosłem głowę, by sprawdzić, czy w okolicy nie na żadnego Archanioła, po czym rozpostarłem skrzydła, co nie było do końca trafnym pomysłem. Uderzyłem plecami o metal, rzucony przez potężny podmuch wiatru. Przekląłem głośno, z trudem utrzymując się na belce, i spojrzałem na chłopaka, który zawzięcie notował.
- Ej! - zawołałem, zwracając na siebie jego uwagę - Bo tak pomyślałem... Jest tu inna droga? - zapytałem niepewnie, na co ten złapał mnie za ramię i szarpnął w swoją stronę.
- No jest! A myślisz, że jak ja tu wlazłem? - razem z Alexem, skacząc po konstrukcji mostu, dotarłem na twardy grunt, chowając skrzydła po drodze.Wszystko irytowało mnie coraz bardziej, zastanawiałem się jak rozwiązać tą chorą sytuację, lecz nagle te problemy stały się mało istotne. Przede mną wylądował Archanioł, ubrany w biały płaszcz ze złotymi zdobieniami, który sięgał ziemi.
- Oddaj chłopaka. - rozkazał delikatnym głosem, wyciągając w moją stronę dłoń. Złożył białe niczym śnieg skrzydła, wyraźnie irytując się faktem, że musi przebywać obok Anioła Śmierci. Szczęście nie jest mym towarzyszem...
- Chyba cię Bóg opuścił! - prychnąłem, obejmując Alexandra ramieniem, by coś głupiego mu nie wpadło do głowy. Archanioł był zły, a to nie wróżyło nic dobrego. Na dodatek nie mogłem pierwszy zaatakować, bo Niebo wykorzystałoby to na moją niekorzyść i mógłbym nawet stracić moje drugie życie. Sekundy mijały, Alex niecierpliwił się i ekscytował zaistniałą sytuacją, a ja miałem pustkę w głowie. Nie wiedziałem co zrobić, by uniknąć walki.
- To was opuścił! - rozłożył ogromne skrzydła, w jednej chwili rzucając się w naszą stronę. Z trudem odskoczyłem na bok w odpowiedniej chwili, unikając jego białego miecza, który chował za płaszczem. Popchnąłem Alexandra w krzaki, żeby jemu nic się nie stało, po czym odwróciłem się w stronę przeciwnika, wsuwając dłoń do wewnętrznej kieszeni płaszcza.Poczułem po chwili chłodną rękojeść miecza, który złapałem mocno i jednym, płynnym ruchem wyciągnąłem broń, wykonaną z czarnego metalu, ozdobionego grawerunkiem chińskiego smoka. Gładko odparłem atak Archanioła, poprawiłem chwyt i ruszyłem w jego stronę, ale ten mały, denerwujący idiota postanowił podbiec do białowłosego mężczyzny, stając mi na drodze.
- Jesteś prawdziwym aniołem?! Opowiedz mi coś o sobie! - gadał jak najęty, trzymając w dłoniach notesik i długopis.
CZYTASZ
Shinigami - czyli jak doprowadzić Anioła Śmierci do nerwicy
FantastikZAWIESZONE DO ODWOŁANIA - ze względów prywatnych nie mam czasu i siły psychicznej do pisania. Powrót już wkrótce <3 Shinigami to Anioł Śmierci z beznadziejnym imieniem, nadanym mu ponad dwieście lat temu. Głównie pomaga samobójcom wykonać pierwsz...