Rozdział 6

23 2 0
                                    

Bo jakże długim rozmyślaniu co dalej będzie, zastała mnie godzina 20:37
Więc postanowiłam iść spać. Ustawiłam budzik na godzinę 4:00 i poszłam spać.
*Sen*
Jestem w szpitalu przed salą Leo, siedzę i myślę zy wejść czy nie.. Postanowiłam zajrzeć przez szybkę w drzwiach, ale od razu tego pożałowałam, zobaczyłam tam Leo który całował się z jakąś dziewczyną, gdy przyjrzałam się jej bliżej, dostrzegłam że to Olivia, moja najlepsza przyjaciółka, w oczach zebrały mi się łzy, które po chwili zaczynały lecieć ciurkiem. Gdy Leo mnie zobaczył uśmiechał się szeroko. Ja uciekłam z tego szpitala i nie patrząc gdzie biegnę, poczułam bardzo mocny ból, domyśliłam się że wbiegłam pod samochód, później usłyszałam krzyki, i wiedziałam że to już mój koniec, że umieram. Na koniec usłyszałam bicie zegara, ale nie takiego zwykłego to była melodyjka, grana prawdopodobnie na harfie.*
Obudziłam się i nadal słyszałam te melodię, tą samą co w moim śnie, po chwili zorientowałam się że był to tylko mój..... budzik ....... Spojrzałam na zegarek, była godzina 4:35. Wyłączyłam urządzenie, po czym wstałam. Ubrałam czarne spodnie z dziurami na kolanach i także czarną przewiewną bluzkę, na to ubrałam sweterek oczywiście czarny który sięgał mi do kolan. Wzięłam torebkę z szafy, a do niej spakowałam telefon, powerbanka*, żyletkę, klucze od domu, pieniądze, słuchawki i najpotrzebniejsze kosmetyki. Napisałam jeszcze na karteczkę do mamy:
Mamo, jestem w New Jersey w szpitalu u Leo i Charliego, nie martw się o mnie wrócę gdy wyjdą ze szpitala. Clara ♡
Położyłam karteczkę w kuchni na wyspie kuchennej (takie trochę masło maślane 😂) i poszłam do mojego pokoju, wzięłam walizkę i torebkę po czym zeszłam na dół, ubrałam kurtkę oraz buty i wyszłam na podwórko, gdzie czekała na mnie wcześniej zamówiona taksówka. Spakowałam mój bagaż do samochodu po czym sama do niego wsiadłam. Gdy byliśmy na lotnisku była godzina 5:10 więc w pośpiechu wysiadłam z taksówki płacąc kierowcy i udałam się na lotnisko, przeszłam do części, w której musiałam oddać walizkę.
***
Jestem już w samolocie, wyjęłam słuchawki i telefon z torebki i zaczęłam słuchać muzyki po około 2h mi się znudziło. Wyjęłam słuchawki z uszu i spakowałam ponownie do torebki. Postanowiłam się zdrzemnąć bo jeszcze 3h drogi.
***
Obudziłam się 2h później, została mi jeszcze godzina, która zleciała niemiłosiernie szybko, po chwili usłyszałam przez mikrofon że aktualnie lądujemy, więc wzięłam torebkę i gdy samolot stanął i drzwi się otworzyły wysiadłam jak najszybciej, zadzwoniłam po taksówkę która po kilku minutach podjechała. Wsiadłam do samochodu i podałam adres szpitala w którym leżą moi bliscy. Gdy byliśmy na miejscu zapłaciłam za podwózkę i ruszyłam w stronę szpitala. Zapytałam recepcjonistki gdzie leżą Leondre Devries i Charlie Lenehan.
Pani odpowiedziała że na sali nr. 143. Pojechałam windą na 3 piętro, po czym szukałam sali. Po długich poszukiwaniach znalazłam ją. Spojrzałam przez szybę w drzwiach i zobaczyłam nie przytomnych chłopaków, po chwili z sali wyszedł lekarz.
Ja: Panie doktorze, co się dzieje z Charliem Lenehanem i Leondre Devriesem ? - zapytałam modląc się aby, wszystko poszło dobrze.
Lekarz: Jest Pani kimś z rodziny ? - odpowiedział pytaniem.
Ja: Tak, Leondre to mój chłopak, a Charlie to brat - skłamałam.
Lekarz: No dobrze. Pan Lenehan ma wstrząśnienie mózgu, złamaną nogę i trochę zadrapań, gdy się wybudzi pojedziemy zszyć ranę która powstała na ręce Pana Charliego z powodu rozcięcia szkłem. - powiedział. - A za to Pan Devries ma także wstrząśnienie mózgu, złamaną prawą rękę i rozcięcie na policzku i nodze, a także jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi. - dodał obojętnie.
Ja: Dziękuję za informacje, można do nich wejść? - powiedziałam
Lekarz: Tak można i proszę mnie poinformować gdy któryś z nich się wybudzi.
Ja: Dobrze, do zobaczenia.
Lekarz: Do zobaczenia. - odpowiedział
Weszłam do sali, usiadłam przy łóżku Charliego, złapałam go za dłoń i ropłakałam się na dobre, po chwili poczułam lekkie ściśnięcie dłoni, spojrzałam na chłopaka, ale niestety się nie obudził, ale mnie słyszy.
Ja: Słyszysz mnie Charlie? - poczułam ponowne ściśnięcie dłoni.
Charlie P.O.V
Leżałem nieprzytomny w szpitalu, aż nagle usłyszałem otwieranie drzwi, następnie poczułem że ktoś mnie chwyta za dłoń, ja zebrałem w sobie wszystkie moje siły próbując otworzyć oczy, ale stać mnie było tylko na ściśnięcie ręki.
On/a: Słyszysz mnie Charlie? - usłyszałem po chwili i domyśliłem się że osoba która siedzi obok to Clara, więc odpowiedzią na pytanie było ponowne ściśnięcie ręki.
Clara P.O.V
Po zadaniu pytania poczułam kolejne ściśnięcie ręki. To znaczy że mnie słyszy.
Ja: Charlie zbierz wszystkie siły i proszę obudź się. - powiedziałam
Charlie P.O.V
Zrobiłem to co mówiła Clara czyli zebrałem wszystkie siły i otworzyłem oczy, Clara miała głowę w dół więc nie wiedziała że się obudziłem, więc ścisnąłem jej dłoń.
Clara: Charlie ja wiem że mnie słyszysz ale postaraj się obudzić - powiedziała nadal miejąc głowę w dół a spod jej powiek kapały łzy na podłogę, a ja jak najciszeć wstałem to pozycji pół siedzącej i dałem jej buziaka w policzek i powiedziałem "Nie płacz Clarunia" a ona popatrzyła w moją stronę i mnie mocno przytuliła a ja jęknąłem z bólu bo miałem rozcięcie na prawej ręce.
Clara: Charlie pójdę po lekarza - powiedziała i wyszła, po chwili wróciła uśmiechnięta Clara z lekarzem.
Lekarz: Jak się Pan czuje Panie Lenehan?
Ja: Boli mnie głowa, noga i ręka.
Lekarz: To normalne panie Lenehan miał Pan wstrząśnienie mózgu, na ręce ma Pan przecięcie które pójdziemy zszyć, a noga jest złamana którą teraz damy do gipsu. - wytłumaczył mi lekarz.
Ja: Clara gdzie jest Leo? - zapytałem a Clarze od razu zszedł uśmiech z twarzy, podszedła do mnie i przytuliła nadal płacząc.
Ja: Nie płacz malutka, gdzie Leo?
Clara: T-tu-tta-jj - powiedziała jąkając i pokazała na łóżko obok, leżał tam nieprzytomny Leo.
Ja: Panie doktorze co jest Leo? - zapytałem ze smutkiem w głosie.
Lekarz: Pan Devries ma wstrząśnienie mózgu, złamaną prawą rękę i rozcięcie na policzku i nodze, a także jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi - wytłumaczył.
Ja: Dobrze, dziękuję - odpowiedziałem.
Clara nadal płakała w moje ramię, a ja ją głaskałem po plecach, po kilku minutach, uspokoiła się.
Ja: Spokojnie Clarunia on jest silny i na pewno się obudzi, ty też musisz być silna. Stay Strong malutka - powiedziałem do niej pocieszająco - A teraz uśmiech proszę - dodałem, a ona się uśmiechnęła.
Clara P.O.V
Gdy lekarz tłumaczył Charliemu co się stało Leo, a ja płakałam w jego ramię, a w głowie miałam najgorsze scenariusze. Po kilku minutach Charlie mnie uspokoił i powiedział że mam się uśmiechnąć, a ja starłam łzy i uśmiechnęłam się sztucznie, myślę że tego nie zauważył. Resztę tego dnia spędziłam przy Charliem, a wieczorem musiałam wyjść z sali chłopaków, a na korytarzu, wyjęłam laptopa z walizki i poszukałam hotelu, jeden hotel był tuż za rogiem więc wyszłam ze szpitala i udałam się do hotelu.
______________________________________
Dziękuję za przeczytanie kolejnego rozdziału gwiazdkujcie 🌟 i komentujcie ✒
Papa ❤😘💪

Szczęśliwe Zakończenie?|| BAM AND YT ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz