Rozdział VI

144 18 4
                                    

~ Perspektywa Cass ~
,,Bliźniaczka." Powiedziałam powoli.
To brzmiało tak obco. Chciałam pozbyć się tego z głowy. Tata przytaknął ponuro. Mama dalej była blada.

,,Chcecie mi powiedzieć, że miałam siostrę i brata, ale przez piętnaście, PIĘTNAŚCIE  lat o tym nie wiedziałam?! Pewnie nawet nie chcieliście mi o tym mówić! Może dlatego, że ich nienawidzicie? Nie uważacie ich za swoje dzieci?". Wykrzyczałam, wpadając w niewytłumaczalną złość.

Tata potarł swoje czoło.
,,Oczywiście, że nie. My dalej ich kochamy, ale bardzo trudno nam o nich rozmawiać. Dlaczego wogóle uważałaś że możemy nienawidzić własne dzieci? Myślisz że nasze serca są z kamienia? Nie ma dnia w którym o nich nie myślę, oddałbym wszystko aby znowu ich zobaczyć! Cholera!". Krzyknął w irytacji.

Teraz przeniosłam swoją uwagę na mamę, której łzy kapały do zimnej już herbaty.
,,To były twoje dzieci! Co prawda jakiś potwór lub demon zabrał je do piwnicy, ale dlaczego... powiedz mi, DLACZEGO nie poszłaś na dół ich ratować? Ty nie jesteś matką... jesteś zerem, płodnym ścierwem! Jeśli ja zostałabym wciągnięta do piwnicy pewnie nawet nie otworzyłabyś drzwi, czyż nie?". Wykrzyczałam.

Nie patrząc na łzy na policzkach, jej twarz była nadzwyczaj bierna. Naprawdę nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
,,... Masz rację. Nie otworzyłabym po tobie drzwi. Zakluczyłabym twój pokój i próbowałabym zapomnieć. To niewarte rozpamiętywania." Powiedziała to całkowicie poważnie, nie okazywała skruchy.

Zaniemówiłam. Na kącikach mych oczu pojawiły się małe łezki. Próbowałam wyglądać obojętnie, ale... nie udało mi się.

,,Wendy, czy ty siebie słyszysz? Cass, ona nie chciała tego powiedzieć... kochamy ciebie bardzo mocno." Rzekł, ale dla mnie brzmiało to sztucznie. Wymuszenie wręcz.
Źrenice mi się zwężały gdy badałam rodziców wzrokiem.

Tata był zmęczony, miał czarne jak popiół wory pod oczami. Jego czarne włosy były przetłuszczone. Miał na sobie pogniecione ubrania, a twarz ,,przyozdabiał" ponury grymas.

Mama była wrakiem człowieka. Blada, chuda jak patyk z zawiązanymi włosami. Nosiła czerwony, wyblakły szlafrok i poplamione, białe kapcie. Wyglądała starzej niż zazwyczaj. Kolejną rzeczą, jaką zauważyłam, było to, że nie widać było po niej żalu spodowanego tym, co niedawno powiedziała. Chyba nawet nie wiedziała co mówi...

Obróciłam się na pięcie i poszłam na górę, do mojego pokoju. Potężne trzaśnięcie drzwi wstrząsnęło całym domem. Mieszanina uczuć przepłynęła przez moją głowę. Złość, zdrada, irytacja, zazdrość, samotność i... głód. Niepowstrzymany krzyk przedarł się przez moje gardło, po czym kopnęłam drzwi w czystej złości. Walnęłam drzwi pięścią. Cztery razy. Skończyłam gdy z mej dłoni zaczęła sączyć się krew.

Zachowywałam się jak w transie, obsesji. Popatrzyłam na otwarte nacięcie na dłoni. Niemrawy uśmiech przykrył moją twarz gdy zgięłam rękę. Ciepła krew wyciekała poza ranę i w dół nadgarstka. Ból zanikał, a krew z rany zaczęła krzepnąć. Pewna myśl wkradła mi się do umysłu.

Co jeśli poszłabym do piwnicy i dołączyłabym do mego rodzeństwa?

Tak, to było niezłe! Mój starszy braciszek i moja siostra, bliźniaczka, byli tylko kilka metrów pode mną! Moglibyśmy połączyć siły i przeciwstawić się rodzicom!

Nie... co ja wygaduję?! Mój brat i siostra prawdopodobnie nas wszystkich nienawidzą, mnie szczególnie. Pewnie chodzi o to, że ja żyję, jakby nie patrzeć, w luksuchach. A oni? Brudna piwnica. Ciemna, stara, śmierdząca piwnica skrywająca... to coś co ich tam uwięziło.

Po rozważaniu dostępnych opcji, które trwało dla mnie jak dobre kilka godzin, doszłam do konkluzji.
Wlazłam pod kołdrę i zasnęłam, z planem działania krążącym mi po głowie.

Siedem godzin później obudziłam się. Moja rana musiała się w pewnym momencie otworzyć, bo na pościeli można było zauważyć plamy krwi. Popatrzyłam na zegarek. 8:23. Chciałabym spać cały dzień. Gdy wstawałam z łóżka zauważyłam szklankę wody i dwie tabletki przeciwbólowe leżące na moim biurku. Była tam również kartka z wiadomością.

Zejdź na dół gdy wstaniesz. Chcę porozmawiać.

Tata

Potrząsnęłam głową. Zaczęłam przeszukiwać szafę z ubraniami, po czym znalazłam mój stary, czarno-niebieski, szkolny plecak. Pochodziłam trochę po pokoju poszukując bluzy i spodni. Wzięłam jeszcze blok, rzeczy do rysowania, latarkę wraz z bateriami, bandaże i środek odkażjący. Wsadziłam jeszcze drugą parę puszystych skarpetek do plecaka i założyłam glany.

Wzdychając, otworzyłam podniszczone drzwi i ruszyłam w dół schodów. Przeszłam przez salon, w którym siedziała moja mama. Siedziała w tym samym miejscu. Z tym samym kubkiem zimnej herbaty. Tata był w kuchni, siedział przy stole z rękoma założonymi na głowę. Popatrzył w górę gdy usłyszał moje przyjście.

,,Cass, dzięku... Dlaczego masz na sobie plecak? Idziesz na zakupy? Mogę iść za ciebie, jeśli chcesz." Uśmiechnął się z troską, ale ja po prostu pokręciłam głową.

Popatrzyłam prosto na drzwi piwnicy, z małą pokusą poddania się. Usłyszałam nagłe odsunięcie krzesła i po chwili tata już stał przede mną. Wyglądał na przestraszonego.

,,Co... Co ty robisz?" Glos mu się łamał.

,,Przenoszę się... na dół." Powiedziałam wyraźnie.

,,Oszalałaś?! Chcesz zginąć? Chesz aby twoje mięso zostało wyszarpane z ciała i zjedzone na surowo? Im tylko o to chodzi, Cass. Twój brat i siostra nie są cywilizowanymi ludźmi, twoka siostra musi być kompletnie zdziczała. Będziesz dla niej tylko zagrożeniem, którego trzeba się pozbyć. I potwór... wolisz umrzeć, niż zostać tu, ze swoimi rodzicami?" Łzy spływały mu po policzkach.

Mój tata, człowiek który był moim najlepszym i jedynym przyjacielem przez całe moje życie, kucnął i splótł razem swe dwie dłonie.

,,Nie opuszczaj nas, kochanie. Zawsze cię kochaliśmy, ty różnisz się od tamtych na dole. Błagam... nie schodź tam." Popatrzyłam na niego i... nic nie poczułam. Żadnych emocji.

,,Pewnie tak samo było z Jasonem, tak? Lecz on i tak zszedł. Ja zrobię dokładnie to samo." Mruknąłam.

Bez większego zastanawiania się, ominęłam tatę i położyłam rękę na klamce od drzwi. Słyszałam jak za mną płakał. Otworzyłam drzwi i wykonałam pierwszy krok. Odwróciłam się aby popatrzeć jeszcze na dom. Mama stała w wejściu od kuchni, patrząc się na mnie obojętnie. Kręcąc głową zamknęłam drzwi i wejrzałam w głęboką ciemność.

Siostrzyczka w Piwnicy |TŁUMACZENIE|ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz