Rozdział IX

149 17 15
                                    

~ Perspektywa Cass ~

Krzynęłam. Potem zwymiotowałam na podłogę.

Stwór był wstrętny. Jego głowa była okrągłym, brzydkim tworem , który sięgał prawie do sufitu. Oczy wyglądały jak puste, czarne dołki, a tam, gdzie powinien być nos, były dwa małe otwory. Ostatnie były usta, chyba najbardziej odrzucające. Usta były długie, pomiędzy dwoma  cienkimi, krwistoczerwonymi wargami widniały trzy rzędy ostrych jak brzytwa zębów.

Tułów wyglądał normalnie, z wyjątkiem klatki piersiowej skierowanej w dziwnym kierunku. Odchodziły od niej cztery kończyny - dwie ręce i para nóg. Na końcu domniemanej ręki widać było chude palce zakończone ostrymi pazurami.

Zachichotało.

,,Ostrzegałem, dziecko. Czyż nie?" Potarłam się ręką o buzię.

,,Po prostu trochę się przestraszyłam... Nie jadłam dzisiaj. Nie boję się ciebie." Powiedziałam do tego czegoś. Ciekawe, ale to była prawda.
Roześmiało się znowu.

,,Hmm... dołącz do nas przy stole, zjemy razem. Mamy tak wiele rzeczy do pogadania!" Na twarz stworzenia wstąpił uśmiech. Nerwowo przytaknęłam, po czym podeszłam do stołu, przy którym już na mnie czekano.

,,Więc... jesteś jakimś kolesiem czy... Chyba na początek lepiej zapytać o imię. Więc... jak się nazywasz?" Zapytałam najspokojniej jak mogłam.

,,Drogie dziecko, rozbawiasz mnie. Nazywam się Tabernethan, ale możesz nazywać mnie Tobias lub Tob. Moje dzieci mówią na mnie po prostu ,,tata". I w odpowiedzi na twoje poprzednie pytanie, tak, jestem kolesiem." Powiedział ostatni wyraz tak dziwnie, że brzmiało to prawie śmiesznie. Prawie.

,,Umm... fajnie. Więc, gdzie są twoje dzieci? Wołałeś je kilka razy, ale widzę tu tylko ciebie i mnie." Zapytałam, splatając razem moje dłonie.

Tobias bawił się swymi pazurami.

,,Czyli że nie jesteś jednak aż tak bardzo mądra. Najmłodsza z nas jest tu od początku tego ,,spotkania". To ta, która chwyciła cię za nogę. Helana! Drogie dziecko, zapraszam." Zawołała. W ułamku sekundy, srebnowłosa postać pojawiła się przed nami, z niesamowitą szybkością. Niecałe pół metra ode mnie, istota wyskoczyła ponad ziemię, po czym wylądowała na rozklekotanym stole kucając na nim.

Popatrzyłam dokładniej na rzekomą dziewczynę. Miała srebne włosy sięgające podłogi. Były one tak zmierzwione, że aż trudno uwierzyć.
Mlecznobiałe oczy błyszczały w pólmroku.
Jej skóra była bardzo brudna, jak gdyby woda nigdy nie dotykała jej ciała.
Jedyną rzeczą której nie mogłam dojrzeć była twarz.

,,Poznaj moją córkę, Helanę. Helana, poznaj Cass. Teraz, kochanie, Cass zostanie tu z nami, więc wiesz, nie możesz jej skrzywdzić. Po czasie zorientujesz się, że jesteście, w pewnym sensie, ze sobą powiązane." Tobias uśmiechnął się do córki. Następnie wstał z krzesła, jego kości wydały z siebie przeraźliwy dźwięk.

,,Dziewczęta, idę zawołać Juliana. Rozmawiajcie. Cywilizowanie." I już go nie było.

Helana przeszła przez stół na czworakach, aż wreszcie spotkała moją twarz. Stałam jak wmurowana patrząc jak stwór się zbliża. Zaczęła... mnie obwąchiwać. Jakby chciała wyłapać trop ofiary przed polowaniem.

,,Znam cię." Oznajmiła zaskakująco grzecznym tonem.

,,Na... Naprawdę? Ja... Jak...?" Zapytałam, nie mogąc przezwyciężyć jąkania.

,,Hmm, tatuś cały czas opowiada mi o tobie. Widziałam cię przedtem, kilka lat temu. Upadłaś i nie chciałaś się obudzić. Już chciałam ciebie zjeść, ale tata powiedział żebym zostawiła cię w spokoju. Mówił że jest szansa abym się z tobą znowu spotkała za parę lat. Dotrzymał obietnicy." Przesunęła się do tyłu i usiadła ze skrzyżowanymi nogami.

Przez sekundę byłam w stanie dojrzeć białe kły kryjące się za ścianą zmierzwionych włosów. Istota zaczęła nucić dziwnie znaną mi melodię, ale gdy przeszła do śpiewu przestraszyłam się.

,,All the way around the mulberry bush... The monkey chased the weasel... The monkey thought was all good fun... Pop goes the weasel!" Wykrzyczała ostatnie zdanie, po czym zaniosła się śmiechem.

,,Chyba siedziałam... hmm... na sczycie schodów, gdy usłyszałam jak to śpiewałaś. Ćwiczyłam." Powiedziała. Była wyraźnie z siebie dumna.

,,Tak... byłaś niezła!" Uśmiechnęłam się, miałam nadzieję że brzmiałam przekonująco.

Wyglądała jakby miała jakiś problem, bo co kilka sekund z jej buzi wydobywało się dziwne powarkiwanie. Dla własnego dobra to zignorowałam.

Helana zaczęła gryźć własną rękę. I nie, nie było to obgryzanie paznokci, ona rozdzierała swoją rękę tak, że w kilka chwil była cała we krwi. Nagle, MOJA ręka zaczęła boleć.

,,Helana, przestań! DOSYĆ!" Krzyknęłam. Po chwili posłuchała, i zabrała rękę sprzed buzi. Wzdychając ciężko, wyjęłam bandaż z plecaka i owinęłam bandaż wokół jej poszarpanej dłoni.
Srebnowłosa dziewczyna odgarnęła włosy z twarzy. Zaniemówiłam.

To jak patrzenie w lustro.

Wyglądałyśmy dokładnie tak samo.

To była ona! Helana była moją bliźniaczką!

,,Helana... wiedziałaś że jesteśmy siostrami? Bliźniaczkami?" Zapytałam w uniesieniu ledwo powstrzymując się od przytulenia siostry.
Spokojne dotąd białe oczy w jednej chwili zaczęły emanować brutalnością.

Kilka sekund później Helana rzuca się na mnie i przewala na podłogę. Próbuje rozszarpać mi gardło. Przygniatając mnie, dziewczyna wyje i krzyczy jak zwierzę ze wścieklizną. Odciągnęłam ją od swojej twarzy , a następnie przesunęłam stopę pod ciało napastnika. Kopnęłam Helanę i zrzuciłam z siebie. Zerwałam się na nogi i rzuciłam biegiem w stronę wyjścia. Na marne. Dobiegłam tylko początku klatki schodowej gdy zostałam pociągnięta w tył i po raz drugi powalona na ziemię.

Moja dziwna, bliźniacza osobliwość rozpoczęła próby rozwalenia mi czaszki o betonową podłogę. Miałam już odpłynąć, gdy usłyszałam głos.

,,KTO TO, DO DIABŁA, JEST?!"













_________________________________________________________________________
Przepraszam za przerwę (znowu xd) ;-;
Postaram się aby chociaż jeden rozdział pojawiał się co tydzien :p

Siostrzyczka w Piwnicy |TŁUMACZENIE|ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz