Rozdział IV

160 18 3
                                    

Tata pierwszy się obudził. Przeciągnął się i ziewnął.

,,Doberek, dzieciaku... wyglądasz jakbyś wogóle nie zmróżyła oka. Miałaś zły sen, czy coś?". Zapytał wesoło.

,,To przyszło.". Szepnęłam bardziej do siebie niż do niego.

,,Że jak?".

Uniosłam głowę, aby na niego popatrzeć.

,,Ostatniej nocy. Przyszło po schodach. Słychać było bardzo głośne skrobanie i... i nastała cisza... martwa cisza. Potem wlazło do pokoju. Zaczęło wdrapywać się na łóżko. Schowałam twarz w poduszkę i próbowałam nie krzyczeć... panicznie się bałam. To coś prawie na mnie leżało. Było tu przez chwilę, a potem po prostu wyszło, na dół, po schodach. Nie mogłam po tym spać, nawet nie chciałam." Powiedziałam tylko  wystarczająco głośno, aby tata mógł usłyszeć.

Oczy taty roszerzyły się, a jego twarz pobladła. Przytulił mnie.

,,Dzięki Bogu że nic ci się nie stało, słońce. Powiedz mi, Cass, czy widziałaś to dokładnie?". Powiedział do mnie powoli. Potrząsnęłam głową na jego ramieniu.

,,Zbyt mocno się bałam aby popatrzeć". Mruknęłam. Zeszliśmy razem z łóżka, a ja zaczęłam mentalnie się przygotowywać. Ruszyliśmy we dwoje w stronę korytarza, jak Sherlock Holmes i Watson, obok siebie.

Wcześniejsze, normalne półpiętro teraz było zadrapaną, prymitywnie napisaną wiadomością. Jej treść mówiła:

Trzmjcie Se z Dla od Pwncy

,,Myślę, że chciał powiedzieć: 'Trzymajcie się z dala od piwnicy'." Powiedział to spokojniej niż przepuszczałam. Poszliśmy dalej, w dół schodów. Prawie zemdlałam gdy weszliśmy do kuchni. Mój rysunek stwora był przybity do drzwi Piwnicy nożem do warzyw. Pod nim była inna wiadomość. Brzmiała:

Najstarsi I Najmłodsi Potrzebują Środków Aby Przeżyć  (*)

Tata mocno pobladł po czym usiadł na blacie.

,,Wiecie coś, o czym ja nie wiem. Ty i mama. Wy dokładnie wiecie co tu się dzieje, pozwalaliście mi się bać przez te całe piętnaście lat, ale teraz chcę znać prawdę. Powedz mi co tu się dzieje! Czy ty wogóle jesteś moim ojcem? Czy my jesteśmy chociaż biologicznie powiązani?". Wykrzyczałam w złości.

,,Nie bądź głupia, Cass, oczywiście, że jesteś moją biologiczną córką". Jego głos był zmęczony i podłamany.

Wsadziłam głowę w kolana.

,,Jestem zmęczona i przestraszona, tato. Dlaczego nie powiesz mi co tu się dzieje?". Westchnęłam.

,,Ponieważ nie zasłużyłaś na dźwiganie brzemia prawdy. Ona może cię zniszczyć". Powiedział. Rozmowę przerwała nam mama - weszła oszołomiona do kuchni.

,,Co się stało... Ja.. ja... nie rozumiem, Daniel". Wyjąkała i opadła na krzesło obok taty.

Moje ciało zaczęła przepełniać złość.

,,Powiedzcie mi". Zażądałam. Moi rodzice popatrzyli na mnie z mieszaniną różnych emocji.
Złość, smutek, żal, zmęczenie i coś, co wyglądało jak rozpacz.

,,Powiedzcie mi co naprawdę jest tam, na dole, bo inaczej sama tam zejdę. Wiem, że wy wiecie co TO jest, domagam się prawdy". Oznajmiłam.

Ojciec i mama wymienili spojrzenia, tata westchnął i zaczął drapać się po włosach.

,,Niech ci będzie... Dobrze, chodź tu i usiądź. Pozwól wyjawić mi prawdę".







*- nie wiem czy dobrze to przetłumaczyłem, nie do końca może się to zgadzać xD

Siostrzyczka w Piwnicy |TŁUMACZENIE|ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz