Rozdział VII

148 12 3
                                    

~ Perspektywa Cass ~

Powietrze niosło woń rdzewiejącego metalu. Nie widziałam dalej niż pięć schodków przede mną - piwnica była skąpana w ciemności. Moja ręka trzęsła się niekontrolowanie. Już w kuchni byłam bardzo nerwowa, a teraz...?
Byłam dosyć ciepło ubrana, jednak wydawało mi się że czuję chłód emanujący ze ścian piwnicy.

Wzięłam niepewny oddech, po czym sięgnęłam do plecaka, aby wydobyć latarkę. Włączyłam ją i rozglądnęłam się wokół siebie. Na szarych, kamiennych ścianach widniały dziwne, czarne znaki. Ignorowanie ich było łatwe do powiedzienia, trudne do zrobienia. Były na ścianach cały czas, gdy posuwałam się do przodu.

Nieznany dźwięk przetoczył się przez piwnicę. Jednak nie brzmiał jak ryk, który słyszałam wcześniej. Nie, to było łagodne i ciche, coś jak cichutkie chrapanie. Zaczęłam być ostrożna, pytając siebie czemu nie wzięłam ze sobą noża...
Zejście z ostatnich schodków było utrudniane przez ciemność, lecz nagle poczułam płaską powierzchnię pod stopami.

Zakazany ląd, toksyczna ziemia, legowisko smoków... piwnica. Wiązka światła z mojej latarki ukazała ścianę, kilka kroków przede mną. Obróciłam się w prawo, a tam? Otwarta, całkiem duża sala.
Coś, nie wiem co, prześlizgnęło się po mojej kostce. Wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy, próbowałam zostać spokojna. NIE chciałam się poddać.

Nagle, latarka została wybita mi z dłoni, upadając na ziemię. Roztrzaskała się i ,,rozsypała" po całej podłodze. Wydobyłam z mych ust, cichy, błagalny wręcz dźwięk.

,,P... proszę... Ja przysz... przyszłam z góry... ja... ja... " Jąkałam się jak obłąkana.

To coś dalej owijało się wokół mojej nogi, jak gdyby napawając się mym przerażeniem.
,,Bardzo dobrze wiem, kim jesteś, Cass Lewis." Czysty głos wymknął się spod ciemności. Dyszałam wyraźnie. Naprawdę, nie spodziewałam się odpowiedzi.
,,Helana, pozwól dziecku odejść. Mówi, że nie chce nas skrzywdzić." Powiedział tajemniczy głos. Istota zsunęła się z mojej nogi i odpłynęła w kierunku głosu.
,,Sk... skąd wiesz, że nie przyszłam tu was zabić?" Zapytałam. Mój nierówny głos wydawał się być nieczysto wzmacniany.

Głośny śmiech wydobył się z ciemności.
,,Kochana dziewczynko, jeśli byłabyś tu aby mnie zabić, moje dzieci obdarły by ciebie ze skóry, żywcem. Jesteś przestraszona i zrozpaczona, nie skrzywdzisz nas, nie masz nawet do tego predyspozycji." Stwierdziło radośnie.
,,W przeciwieństwie do mojej mamy..." Odpowiedziałam dla głosu spokojniej niż wcześniej. Głos znowu wybuchł serdecznym śmiechem.
,,Oh, moja dziewczynko, jesteś całkiem śmieszna. To pewnie będzie przyjemność, gościć cię w naszej skromnej siedzibie."

Poczułam się niepewnie, zmierzając do zadania kolejnego pytania.

,,Czy mój brat i siostra są tutaj, na dole? Czy oni dalej żyją?" Głos znów mi się łamał. Moje pytanie nie otrzymało odpowiedzi.

Szurałam nogami po podłodze w niepewności.
,,Macie tutaj światła? Raczej chciałabym widzieć z kim rozmawiam..." Zapytałam losowe skupisko ciemności. Może później dostanę odpowiedź na pierwsze pytanie?
,,Tak. Mamy światło. Nie włączam jego dla dobra twojej psychiki. Masz szczęście, że nie musisz na mnie patrzeć" Głos ścichł, jak gdyby zdenerwowany zaistniałą sytuacją.
,,Nie obchodzi mnie to. I tak nie planuję odchodzić, co za różnica jeśli oszaleję? Nikt tego nie zauważy." Powiedziałam stanowczo. Usłyszałam ciche warczenie, gdzieś obok mojej głowy, z prawej.
,,Dobrze, ale nie mów mi że cię nie ostrzegałam." Głos odpowiedział.

Przyciemnione światło rozjaśniło pomieszczenie i wreszcie mogłam widzieć. Chociaż nie było bardzo jasne, mogłam jednak łatwo widzieć pokój. To, co zobaczyłam, trochę mną wstrząsnęło.
Dwa żelazne łóżka były ściśnięte pod daleką ścianą, wyglądały jak wzięte z jakiegoś nienormalnego więzienia. Brudny, trykotowy dywanik w kolorach niebieskim, różowym i zielonym leżał na podłodze na środku pomieszczenia. Był tam też drewniany stół i cztery rozklekotane krzesła stojące obok ściany przy schodach.
Stary, rozwalony fotel stał w pobliżu ściany naprzeciwko łóżek. Był szary i zawalony poduszkami okrytymi kocem.

Próbowałam z całych sił, aczkolwiek nie mogłam zorientować się, skąd pochodził tajemniczy głos.
,,Nie mogę cię zobaczyć." Zawołałam.
,,Więc nie szukasz wystarczająco dobrze. Podejdź bliżej, wejdź do swego nowego domu." Wymruczał głos. Stale posuwałam się do przodu, aż do chwili w której stanęłam na dywanie.
,,To jest to, moja dziewczynko. Wyjdź ze strefy strachu." Głos był hipnotyczny. W najciemniejszym kącie piwnicy coś się poruszyło.

Właściciel głosu wystąpił naprzód.













______________________________________________________________________
Zakończenie jak z Polsatu zawsze na propsie xD

Siostrzyczka w Piwnicy |TŁUMACZENIE|ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz