Prolog

1.7K 83 3
                                    

   Biegłam. Łapy powoli odmawiały mi posłuszeństwa. Słyszałam mój świszczący oddech. Dookoła mnie było ciemno. Otaczały mnie tylko drzewa, które wyciągały gałęzie niczym łapy w moją stronę. W ludzkiej postaci nic bym nie widziała, lecz teraz widziałam wszystko dokładnie. Nadepnęłam na gałęź, która pękła z hukiem, lecz mnie już tam nie było, byłam dalej. Poganiałam się w myślach.

Muszę zdążyć!

Księżyć świecił na niebie w pełnej swojej okazałości. Otaczały go miliony gwiazd. Niebo było bezchmurne, jedynie w koronach drzew chowała się mgła. Nie było wcale zimno. Nie tak, jak w listopadzie tamtego roku. Nagle poczułam skurcz w tylnej łapie.

Tylko nie to!

Nastepnie poczułam go w drugiej, trzeciej i czwartej, aż wreszcie opanował całe moje ciało.

Nie, tylko nie to!

Chciałam krzyczeć, lecz jedynie zaskomlałam żałośnie. Wilcze łapy zaczęły przekształcać się w ludzkie kończyny. Kręgosłup boleśnie zaczął się wydłużać. Po chwili, smagana zimnym wiatrem, stałam naga w środku lasu. Moje długie włosy zaczęły wirować w powietrzu. Mój wzrok i węch nie były już tak dobre, jednak zauważyłam, że kilka metrów ode mnie ktoś mi się przyglądał. Chłopak. Ludzki chłopak.

SHE WOLF  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz