Okazja

15.6K 773 77
                                    

- Co ci strzeliło do głowy, żeby pozwalać jej tam wchodzić?- warknął Tony na Natashę.
-O... Czyżby pan Stark miał ludzkie odruchy?- spytała uszczypliwie.
- Też coś. Po prostu mielibyśmy kłopoty gdyby coś się jej stało.
-Nic się nie stało. Świetnie sobie poradziła. Ciekawe skąd to umie.- zamyśliła się.
-Nie ważne. Ważne, że się jej pozbędziemy. Zaraz idę do laboratorium.
- A już zdążyłam ją polubić. Odważna z niej dziewczyna.- stwierdziła Natasha.
-Nie ważne.- Stark ruszył do drzwi.- Niedługo będę miał ją z głowy.- wyszedł.

-Miałaś dużo szczęścia.- odezwał się Banner oglądając kolano Ann.- Jest tylko lekko stłuczone. Najwyżej wyskoczy ci siniak wielkości piłki tenisowej.
Ann się uśmiechnęła.
-Dziękuję.- spojrzała na otwierające się drzwi. Vision wszedł do pokoju nieco przybity. Ann natychmiast wyczuła, że coś się dzieje.
-Co się stało?- spytała. Banner wstał i spojrzał na przyjaciela.
-To nic panienko. Tylko nasza koleżanka jest... W nie najlepszym stanie.
-Leki nie działają?- zaniepokoił się Bruce. Vision potwierdził skinieniem głowy po czym jego wzrok spoczął na Ann.
-Powinnaś odpocząć. Jest już późno.
-Już idę.- ruszyła do drzwi.- Dobranoc.
-Dobranoc.- usłyszała odpowiedź jak wyszła z salonu. Drogę do swojego pokoju już znała, więc nieco zamyślona i tak trafiła tam bez trudu.
Zamknęła drzwi. Już wcześniej się zastanawiała czemu odczuwa niepokój, gdy jest tu. Teraz już wiedziała.
Ktoś umiera.
Nie może tam bezczynnie stać.

    Tony wmaszerował do swojego prywatnego laboratorium, gdzie nikt mu nie będzie przeszkadzał.
-Jak tam poszukiwania?- spytał.
-Już zakończone panie Stark. Jest tylko jedna możliwa osoba.
-Wyśmienicie- zbliżył się do komputera i przyjrzał nazwisku.

    Było już po północy. Ann wymknęła się z pokoju. Jej cel był jasny.
  Przebiegła przez salon i zniknęła w korytarzu. Czuła się przybita i osamotniona. Wiedziała, że zmierza w dobrym kierunku.
Zatrzymała się przed drzwiami pokoju.
Wyciągnęła rękę i złapała za klamkę.
Wzięła głęboki wdech i wkroczyła do środka najciszej jak się dało.
Pokój był całkiem miły dla oka. Wszystko do siebie pasowało. Czerwień, brąz i biel idealnie ze sobą grały. Na przeciwko drzwi, które Ann za sobą zamknęła, zamiast ściany było wielkie okno z którego było widać oceany gwiazd. Dziewczynka jednak napomniała się po co tu jest.
Jej wzrok spoczął na kobiecie, leżącej bezwładnie na łóżku. Jej koszula nocna była biała. Wyglądała jak anioł z aureolą z brązowych włosów.
Ann na palcach zbliżyła się do niej, a jej dłoń spoczęła na czole kobiety.
-Masz gorączkę.- szepnęła jakby kobieta mogła ją usłyszeć. Ann jednak wiedziała, że to nie możliwe.- Twoja moc cię niszczy. Już jej nie kontrolujesz. - przyjrzała się twarzy Wandy, zastygłej w dziwnym grymasie. Ni to ból, ni to strach.
-Mogę ci pomóc.- szepnęła i uwolniła nieco swojej życiowej siły. Jej moc była piękna, a zarazem bardzo niebezpieczna. Wniknęła w ciało kobiety i przeszukała każdą jej część. Każdy nerw, każde włókienko jej ciała. Próbowała odszukać to co sprawiało Wandzie ból. I nagle to poczuła.
Ostre i zimne. Jęknęła cicho. Musi jej pomóc. Wadna była do niej tak podobna, chodź nikt o tym nie wiedział. I nie mógł się dowiedzieć.
-Oddaj mi ten ból. Ja nad nim zapanuję.- szepnęła. Była świadoma tego, że ból zniknie po jakimś czasie dlatego postanowiła zadziałać w ten sposób. Zabrała ręce gdy skończyła. Wszystko teraz wirowało, a ona ledwo trzymała się na nogach. Ruszyła do drzwi. Zdołała wyjść na korytarz. I wtedy usłyszała głosy dochodzące z holu. Nie mogła tam pójść w takim stanie. Nie zbyt jasno myślała i prawie nic nie widziała. Chciała tylko żeby wszystko przestało wirować. Pobiegła w przeciwną stronę. Chociaż ,,bieganiem" tego chyba nazwać tego nie można. Potknęła się i zaczęła spadać ze schodów. Dokładnie czuła każde uderzenie. Nagle wszystko się skończyło.
Leżała na podłodze. Jej oczy były lekko uchylone, lecz powieki opadały. Teraz się to skończy- pomyślała. Zamknęła oczy i odpłynęła.

Córka bohateraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz