Ludzki mózg – organ niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka. Odpowiada on za wspomnienia, procesy myślenia, wyobraźnię, kreatywność, percepcję. Dla naukowców i psychologów przedmiot nieustannych badań, dla zwykłych ludzi po prostu kolejny element układanki. Jednak dla Sherlocka Holmesa ludzki mózg stał się czymś więcej. Stał się pałacem, pałacem wiedzy, wspomnień i miejscem do którego mógł uciec w wolnej chwili.Przez tyle lat w tej niesamowitej konstrukcji, detektyw umieścił tyle informacji oraz wydarzeń, że aż dziw, że to wszystko się tam zmieściło. Sherlock doskonale wiedział, że ta ilość z pozoru zbędnych wiadomości, może się przydać w najmniej spodziewanym momencie.
Jednak te same informacje mogą służyć również do przyjemniejszych celów.
Podczas pochmurnych, deszczowych dni, kiedy John wybierał towarzystwo swojej żony zamiast odwiedzin na Baker Street, kiedy Pani Hudson nie było w domu, a Sherlock zostawał sam na sam ze swoim umysłem uwielbiał przechadzać się po swoim pałacu. Właśnie dzisiaj był taki dzień.~*~
Przedpokój – to właśnie to miejsce gdzie przechowywane są informacje, które użyto niedawno, lub są stale używane. W tym miejscu kształtują się sny. Tu również znajdują się wciąż jeszcze nierozpakowane kartony, czekające tylko na rozpakowanie i przeniesienie zawartości w odpowiednie miejsce. Sherlock rzucił szybko okiem na walające się pionki od szachów i książki opisujące najróżniejsze przestępstwa na przestrzeni stu lat i chwycił za pozłacaną klamkę od drzwi znajdujących się na przeciwko niego. Pociągnął za nią i przeszedł do kolejnego pomieszczenia. Tak zwanej klatki schodowej. Nie było tu nic oprócz kilkudziesięciu schodów i poręczy prowadzących do różnych pokoi i sal. Detektyw chwilę zastanawiał się, gdzie tak na prawdę ma ochotę się udać, aż w końcu skierował się do schodów z ciemnego drewna.
Zdecydowanie były to jego ulubione.Wszedł na pierwsze piętro i podążał prosto korytarzem wykonanym z białych marmurowych ścian i czarnych paneli. W końcu zatrzymał się i drżącą z podekscytowania ręką otworzył, znane mu drzwi z brązowego drewna ze złotym napisem: 221B.
Pierwsze co usłyszał to łagodne pobrzękiwanie strun skrzypiec. Ogień w kominku dawał ciepło i radował oko różnymi kształtami płomieni. Koniczyna, lupa, kot, człowiek, wszystkie te kształty pojawiały się i znikały według rytmu tego dziwnego tańca. W przyciemnionym świetle, nawet czaszka leżąca nad kominkiem nie wyglądała już tak upiornie.
Ale dla Sherlocka, to nie miało znaczenia, ponieważ jego oczy były utkwione w niewysokiej, kobiecej sylwetce trzymającej skrzypce. Nie miało to najmniejszego sensu, ale detektyw się tym nie przejmował. Kobieta czując na sobie spojrzenie jego przenikliwych, szarych oczu odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni i delikatnie odłożyła instrument. Stała jak zawsze dumna, wyprostowana, z podniesioną głową i pewnością siebie w piwnych oczach. Oczach, które odbijały miliony gwiazd.
- Od kiedy to umiesz grać na skrzypcach?
Czerwone jak krew usta uniosły się lekko w prawym kąciku, a w oczach zabłyszczały iskierki przekory. Po chwili czarnowłosa odpowiedziała:
- Siedząc sama w tym pokoju często się nudzę. Zresztą ty też byś się nudził. – Mówiąc to zbliżyła się do Sherlocka na odległość niecałych kilku centymetrów. Długi palec z czerwonym paznokciem przejechał po kości policzkowej detektywa. – Ale teraz nie jestem sama. Żałuję tylko... że nie ma mnie tu naprawdę.
Sherlock w głębi swojej poobdzieranej i pokiereszowanej duszy też żałował, jednak ćwiczona latami maska nie pokazywała żadnych emocji.
Wielu ludzi kreują złe i dobre wydarzenia z przeszłości. Sherlock wykreował się sam.
Przez panującą ciszę można było usłyszeć jakby echo czyjegoś głosu. Głosu należacego do Johna Watsona usiłującego zbudzić swojego przyjaciela.
- Musisz iść, prawda? – W brązowych oczach przez zaledwie ułamek sekundy można było zauważyć żal i smutek, jednak już po chwili pozostały nieprzeniknione. Zupełnie jak dawniej.
- Tak. – Odpowiedział detektyw. Jak przez mgłę słyszał głos budzącego go Johna i mimo iż naprawdę nie chciał wracać, ta decyzja nie należała do niego.
Irene Adler stanęła na palcach, a zrobiła to z taką naturalną gracją, że Sherlock ledwo co zauważył różnicę. Czerwone jak krew usta kobiety musnęły policzek detektywa zupełnie jak kilka lat temu, w innym czasie w innym życiu.
I mimo, że Sherlock opuścił pałac i zabrał się za robienie herbaty dla siebie i przyjaciela, to cały czas czuł ciepło na swoim prawym policzku. Zupełnie jakby ktoś pozostawił na nim kawałek swojego zbłąkanego i pokruszonego serca.
--------------------
Od Autorki:
Bardzo przepraszam za opóźnienie, wiem, że rozdział miał pojawić się w sobotę, ale wtedy pracowałam nad trzecim rozdziałem do "Demony przeszłości". W niedzielę po prostu wena mnie zlała i, no... macie rozdział dzisiaj. Mam nadzieję, że się podobał.
![](https://img.wattpad.com/cover/89964695-288-k3237.jpg)
CZYTASZ
Sherlock BBC - Historie, które trzeba dokończyć
FanficJak zareagowała Irene Adler na wieść o samobójstwie Sherlocka? Jak Molly Hooper poznała detektywa? Jak Moriarty popełnił swoją pierwszą zbrodnię? I czy Sherlock wreszcie uda się do sklepu po mleko? Jesteś gotowy aby poznać odpowiedzi na te pytania i...