#5 Jak tu się znalazła moja walizka?

74 5 1
                                    

- No tak. Zaraz spóźnimy się na rytuał. - powiedział to i pociągnął mnie za rękę. Spojrzał porozumiewawczo na mojego brata, pożegnał się i wyszedł nadal mnie ciągnąc.

Nie stawiałam oporu. Biegłam za nim. Gdy dotarliśmy na miejsce wszystkie pary oczu były zwrócone na nas. Może dlatego, że Josh nadal trzymał mnie za rękę. Po chwili mnie puścił. Alfy z wszystkich tam obecnych watah ustawiły się wokół mnie. Chwilę później do mnie dołączyła jakaś pani. Była w średnim wieku. Trzymała w ręce miskę z wodą. To pewnie woda ze źródła wilkołaków.

- Daj rękę. - odezwała się szorstko.

Zrobiłam jak kazała. Alfa którejś z watah podał jej mały nożyk. Zrobiła nim nacięcie na mojej ręce, po której popłynęła krew. Podstawiła miskę tak, że krew kapała do niej. Gdy uznała, że krwi jest wystarczająco dużo, zabrała ją i podała mi chusteczkę do wytarcia ręki. Patrzyła nazawartość miski, która po chwili zrobiła się... złota. Tak złota, a jeśli tego było mało to utworzył się w niej napis Wataha Krwi. Wszystkie alfy patrzyły to na mnie, to na miskę. Bardzo krępujące uczucie. Poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę. To był Josh. Uśmiechał się do mnie. Widać było, że to wymuszony uśmiech.

- Jesteś alfą. Od setek lat Watahą Krwi rządziła moja rodzina. - tu jego głos się załamał - Nie jestem przyzwyczajony do tego, żeby ktoś mi rozkazywał. Zresztą sama widziałaś.

- Nie możesz zostać na swoim stanowisku? - zapytałam z nadzieją w głosie.

- Jest jeden sposób. - widać było po Joshu, że nie jest bezpieczny. - Będziemy musieli walczyć o to kto ma rządzić watahą. - patrzyłam na niego jak na idiotę. - Nie na śmierć i życie, tylko to będzie normalna walka. - nie wiem co znaczy dla niego  normalna walka. - W sensie wyszkolą cię. Przez najbliższy miesiąc będę cię uczył ja, lub ktoś komu ufam. - patrzył na mnie z troską  wymalowaną na twarzy.

- Będzie krew? - sama nie wiem dlaczego się o to zapytałam. Może dlatego, że panicznie boję się krwi.

- Będę ostrożny. Jeżeli się tak da. - zaśmiał się nerwowo. - Nie gadajmy już o tym. Jest późno, idź już spać.

Szliśmy lasem całą watahą. Ja i alfa na początku, reszta za nami. Chwilę potem byliśmy już na miejscu. Josh przepuścił mnie w drzwiach. Ja od razu poszłam do pokoju. Za dużo wyrażeń jak na jeden dzień. Jakimś magiczny sposobem zauważyłam moją walizkę  wypełnioną moimi ubraniami. Jak ona się tu znalazła. Do pokoju wparował mój brat.

- Gratuluję siostra. Jesteś alfą. Muszę porozmawiać z Josh' em, jeżeli ci nie powie, zrobię to ja. - o czym ten człowiek mówi. To wszystko jest mega dziwne.

- Nie wiem o czym ty mówisz. A tak btw to mam jedno pytanie. Jak tu się znalazła moja walizka? - byłam bardzo ciekawa, bo chyba sama tu nie przyszła. No chyba, że o czymś nie wiem.

- Josh kazał swojej siostrze iść po twoje rzeczy, bo stwierdził, że skoro jesteś alfą to będziesz mieszkać z nami.

- Ten człowiek powoli mnie irytuje, ale nie mam siły na kłótnie dzisiaj. Porozmawiam z nim jutro. - westchnęłam głośno. - Dobranoc.

- Dobranoc sister. - pocałował mnie czoło i wyszedł.

Szybko z walizki  wyjęłam moją  ulubioną piżamę. Był to T-shirt z owieczką i krótkie, białe spodenki, które ledwo zakrywały mi pupę. Poszłam do łazienki i umyłam tylko zęby. Nie miałam siły, żeby wziąć prysznic, więc od razu poszłam do łóżka. Po chwili zasnęłam. To był bardzo męczący dzień.

_______________

Cześć. Dzisiaj rozdział trochę krótszy, ale nie mogę więcej napisać, ponieważ musze uczyć się do konkursu z polaka. Bardzo chciałam coś dodać. W tym tygodniu rozdziałów więcej nie będzie. Sorki za błędy, ale jestem już zmęczona i jest już późno.

Kocham Was
Papatki♥♥♥

Wilczy LasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz