4.

825 43 2
                                    

Od feralnego wypadku minęło trochę czasu. Relacje z rodzicami wróciły na dawny dobry tor. Pani dyrektor zniknęła z pola widzenia dziewczyny. Wychowawczyni w nowej szkole nie poruszała tego tematu. Wszystko pozornie wróciło do normalności. Karen od ostatniego spotkania w szpitalu przestała liczyć dni. Po gimnazjum, w którym kobieta z czarnego Mercedesa uczyła, rozeszła się wieść, że Karen uratowała jej życie. Spotykało się to z różnymi opiniami. Jedne były pełne podziwu, drugie pełne pogardy i podejrzeń, że to Karen przyczyniła się do wypadku, a jeszcze inne oznajmiły narodzenie się "chorego" uczucia. Sama kobieta z czarnego Mercedesa była na zwolnieniu i nie miała styczności z tymi opiniami. Jednak Karen to wydarzenie nie dawało spokoju. Co noc miała ten sam sen, że czarny Mercedes płonie a w nim jest ONA, a Karen przybiega, aby jej pomóc, a wtedy auto wybucha. I żyje z poczuciem winy. Każdego dnia po wypadku Karen chciała zobaczyć jeszcze kobietę z czarnego Mercedesa, ale zawsze tchórzyła, zawsze kończyło się na chęci. Jednak w jeden z listopadowych wtorków ta tęsknota była tak ogromna, ból był tak bolesny, że Karen długo się nie zastanawiała. Zaryzykowała. Po lekcji języka polskiego, zamówiła w kwiaciarni bukiet kwiatów. Miała do końca jeszcze dwie lekcje, na których myślała nad tym co zrobi dalej. Po odbyciu siedmiu godzinnej odsiadki wyszła przed szkołę, czekał na nią kurier z bukietem pomarańczowych róż. Odbierając przesyłkę, telefon w tylnej kieszeni spodni zaczął wibrować. Dzwoniła jej przyjaciółka Paty. Karen przesunęła palcem po ekranie i odebrała.

- Nie rób tego. - prosiła Paty, którą Karen kilka godzin temu przez wiadomość na komunikatorze poinformowała ją o swoich zamiarach.

- Nie wycofam się z tego. - mówiła dziewczyna idąc na postój taksówek.

- A wiesz przynajmniej co jej powiesz? - pytała przyjaciółka.

- Nie, ale coś wymyślę.

- Jesteś pewna, że tego chcesz?

- Tak. - dodała otwierając drzwi od jednej z taksówek. Podała kierowcy adres i kontynuowała rozmowę, a raczej ją dokończyła.

- Paty, kocham ją i wiem czego chcę. Teraz ona musi zdecydować. - dodała i rozłączyła się.

Kierowca taksówki zawiózł ją pod dom kobiety z czarnego Mercedesa. Gdy była na miejscu serce podeszło jej do gardła. Na podjeździe stał czarny Mercedes. Karen odsunęła delikatnie bramę i weszła na posesję. Wiedziała, że to co robi może się różnie skończyć. Zadzwoniła do drzwi. Rozległ się dźwięk przekręcanego w drzwiach klucza. Karen bała się co raz bardziej. Nie miała pojęcia kto jej otworzy. A co jeśli to będzie mąż albo jej syn.

- Znowu zapomniałeś kluczy? - dziewczyna usłyszała damski głos, a chwilę później przed nią stała kobieta z czarnego Mercedesa. Była tak samo jak Karen zaskoczona tą sytuacją. Była pewna, że to syn wrócił wcześniej i zapomniał kluczy.

- W-wiem, że nie powinno mnie tu być. - zaczęła stremowana Karen.

- To dla mnie? - spytała kobieta z czarnego Mercedesa patrząc na bukiet pomarańczowych róż, pomagając w ten sposób młodej dziewczynie.

- Tak. - Karen podała jej kwiaty.

- Są śliczne.

- Tak jak pani - powiedziała pod nosem, ale ONA i tak usłyszała.

- Dziękuję. Wejdziesz? - zaproponowała kobieta z czarnego Mercedesa.

- Jeśli to nie będzie problem to bardzo chętnie.

- Nie będzie, chodź.

Karen jeszcze niepewnie weszła do domu. Zdjęła buty i płaszcz. Poszły do kuchni.

Kobieta z czarnego MercedesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz