18

524 37 4
                                    

Resztę dnia i całą noc Karen przespała. Sen sprawiał, że wracała powoli do siebie, a z drugiej strony osłabiał jej głowę i serce, bo śniła o niej. Rano przy jej łóżku nie było już nikogo oprócz wytworu sennego.

- Karen... Karen. - słyszała szepty.

- Cudownie jeszcze mam omamy. - powiedziała do siebie.

Wytwór senny uśmiechnął się i złapał ją za rękę.

- A jednak to nie sen. - Karen odwzajemniła uśmiech.

Nauczycielka pokręciła głową.

- Wpadłam tylko na chwilę, za raz muszę jechać do pracy.

- Nieważne. Cieszę się, że jesteś.

Dziewczyna podniosła się by pocałować nauczycielkę.

- Karen, nie. - powiedziała Ania gdy nastolatka musnęła jej wargi.- Nie powinno mnie tu być.
- Ale jesteś. - mówiła dziewczyna nie oddalając swojej twarzy od twarzy kobiety z czarnego Mercedesa. Nauczycielka już nie odpowiedziała. Uroniła tylko kilka łez i pozwoliła nastolatce wbić się w swoje usta. Mimo że początkowo była przeciwna później odwzajemniła pocałunek.

- Nie umiem odejść. - powiedziała przez łzy Ania.

- Ale musimy o sobie zapomnieć. - mówiła Karen próbując się nie rozkleić.

- Przepraszam za wszystko.

- Nie przepraszaj. Jedź już bo się spóźnisz. - prosiła nastolatka, bo nie mogła już utrzymać łez w oczach.

Ania pokiwała głową. Powoli ruszyła w stronę wyjścia. Popatrzyła jeszcze raz na nastolatkę i wyszła. Karen dopiero teraz wypuściła z siebie łzy. Wtulając twarz w poduszkę próbowała je ukryć przed samą sobą. Wchodząc w ten związek wiedziała, że kiedyś będzie musiał się skończyć. Przy każdym pożegnaniu nie była pewna czy kolejny raz nastąpi, a teraz miał to być definitywny koniec. Do przyjazdu rodziców spała. Nie miała innego pomysłu na ten dzień. Sen sprawiał, że dzień mijał a ona nie męczyła się zbytnio myśleniem o kobiecie z czarnego Mercedsa. Popołudniu w szpitalu pojawili się rodzice. Padły oczywiście standardowe formułki typu jak się czujesz, co robiłaś, ale oprócz nich rodzicie mieli inny zestaw pytań. Z ich twarzy zniknął uśmiech, nabrała ona poważnego wyrazu.

- Karen, jak długo to trwa? - spytał tato.

- Co masz na myśli? Bo jeśli chodzi o narkotyki to...

- Nie o tym mówię. - podał córce kopertę.

Dziewczyna wzięła ją do rąk, ale nie otwierała. Znała jej zawartość na pamięć.

- Skąd to masz? Grzebałeś w moich rzeczach? - nastolatka gwałtownie zareagowała na widok białej koperty.

- Tak. - ojciec nie miał zamiaru zaprzeczać.

- Jak mogłeś?

- A ty? - Karen nie odpowiedziała.- Jak zobaczyłem tą kopertę bałem się że są w niej jakieś duże pieniądze z dilowania, ale chyba wolałabym żeby były tam one niż te zdjęcia.

- Karen, co cię łączy z tą kobietą?- pytała mama, która do tej pory tylko się przysłuchiwała.

- Skoro widzieliście zdjęcia to wiece.

- Jak mogłaś nas tak okłamywać? Od jak dawna? - teraz mama zadawała pytania.

Karen czuła się jakby była podstawiona pod ścianą. Dalsze kłamstwa zdałyby się na nic.

- Nie wiem. Może październik albo listopad.

- Nie wierzę. - mama schowała twarz w dłoniach.

Kobieta z czarnego MercedesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz