Rozdział IX ,,List"

48 0 0
                                    


Wielkimi korkami zbliżał się koniec wakacji, które były bardzo udane. Mój chłopak Olek jak zwykle dzisiaj zostawał na noc. Jednak ta noc miała się dosyć różnić o jeden szczegół. Brak rodziców w domu. Jechali do Niemiec pomagać tamtejszej policji ująć seryjnego mordercę czy coś takiego. Nie wiedziałem do końca o co chodzi i nie miałem zamiaru dopytywać. Olek dzisiaj przyszedł do mnie około 18:00. Pamiętam bardzo dobrze godzinę, bo wtedy oglądałem snapy od Leo i Charliego. Siedzieliśmy jakąś godzinę i rozmawialiśmy o tym, że moi rodzice pojechali rano do Niemiec, i czytaliśmy na wattpadzie Chardre, czyli książki, jeżeli można je tak nazwać, w których Leo jest z Charlsem w związku. Doszliśmy do wniosku, że niektóre z nich są bardzo fajne. W pewnym momencie poczułem wibrację w kieszeni, był to mój telefon. Myślałem, że tata albo mama dzwonią zapytać się jak tam i w ogóle, ale jednak nie! To był numer inspektora Mazura, odebrałem i usłyszałem, że mam natychmiast pojawić się na komendzie, bo potrzebują pomocy. Ja od razu powiedziałem Olkowi, że muszę iść i nie wiadomo kiedy będę, i kazałem mu się rozgościć jakby był u siebie. Podbiegłem do drzwi, założyłem buty i wybiegłem na dół. Zacząłem biec na komendę, która była jakieś 15 minut drogi pieszo od mojego domu. Zauważyłem moją wychowawczynie, do której podszedłem przywitałem się i wytłumaczyłem, że się śpieszę i nie mogę rozmawiać. Już miałem zaczynać biec, ale podjechał radiowóz z włączoną górą i stanął obok mnie. Ja bez namysłu do niego wskoczyłem i ruszyliśmy z piskiem opon z pod mojego bloku. Wiedziałem, że to musi być coś ważnego skoro aż wysłano po mnie radiowóz. Jak jechaliśmy to zastanawiałem się co pomyślała sobie wychowawczyni. Musiała być ostro zaskoczona. Jak już dojechaliśmy na komendę i wbiegłem na górę, zobaczyłem inspektora, który siedział z kilkoma policjantami z wydziału, który został stworzony aby tropić pedofilów. Dobrze ich znałem, bo kilka razy pomagałem im. Nagle komendant powiedział:

- Dobrze, że już jesteś. 

- Dzięki za radiowóz. A tak w ogóle to po co tyle zamieszania??

- Nasz stary pedofil się odezwał - wtrącił się jeden ze śledczych

- To nie mogło poczekać do jutra?? - Zadałem pytanie, chociaż znałem na nie odpowiedź. Przecież nie wysyłali by po mnie radiowozu z włączoną górą gdyby to mogło poczekać do jutra...

- Nie! Jest to nieuchwytny przez jakieś 5 lat pedofil. Zgwałcił jakąś 40stke dzieciaków w wieku od 10 - 14 lat. Nie tylko w Polsce. 5ątke z nich zabił - powiedział Mazur.

Od razu wiedziałem o kogo chodzi. Był to Maciej Banaszek, którego jedną z ofiar był mój chłopak Olek. Jak pomyślałem sobie, że on gwałcił tak młodych ludzi to coś wezbrało się we mnie i przez chwilę chciałem go zabić. Siadłem do komputera przy którym jeden z śledczych pisał z Banaszkiem, zmieniłem go i ja z nim pisałem. Faceta musiało naprawdę złapać ogromna ochota, bo chciał się spotkać jeszcze dzisiaj. Ja podszywałem się pod chłopaka o imieniu Michał. Jeżeli chodzi o wiek to nie musiałem kłamać, bo podałem mu, że mam 14 lat. Umówiony byłem z Banaszkiem o 2 w nocy pod jednym z klubów w Mińsku Mazowieckim. Miałem go poznać po parasolce, a że deszcz nie padał to wiedziałem, że nie będzie żądnego problemu z ogarnięciem, który to on. O 1:00 zaczęliśmy przygotowania. Wyjechało chyba z 15 radiowozów nieoznakowanych i kilka oznakowanych. Z nami jechały 3 ekipy AT. Wiedziałem, że będzie grubo. Gdy już ustawiliśmy się w dogodnych miejscach była 1:50. Jeden samochód ze mną na tyle zjechał na jakąś inną ulicę i z tamtego miejsca miałem dojść pod klub. To było jakieś 200 metrów. Byłem już blisko i wtedy go zauważyłem. Przez głowę przechodziło mi tysiące myśli, ale ogarnąłem się i zrobiłem to co do mnie należało. Powiedziałem mu, żebyśmy zrobili to w tej uliczce, z której wychodziłem. Tam AT miało idealne dojście. Jak już tam byliśmy Banaszek zaczął się rozbierać. Gdy już był całkiem goły to podszedł do mnie i złapał mnie za jaja przez spodnie. Wtedy było słychać już tylko głośny ryk ,,NA GLEBE!! POLICJA!!" śledczy bez zawahania oddali chyba z pięć strzałów w powietrze. W tym samym czasie rozległy się syreny kilku radiowozów, które miały pojechać po faceta i w konwoju przewieźć go na komendę. Pedofil leżał na ziemi w kilka sekund. Zakuli go. Ja powiedziałem policjantom, żeby zobaczyli czy nikt nie idzie. Oczywiście to był taki blef. Zrozumieli, że mam z nim do pogadania, i że mają się po prostu odwrócić. Gdyby tego nie zrobili musieli by umieścić w raporcie to co zamierzałem zrobić. Spojrzałem mu w oczy i powiedziałem ,,To za mojego przyjaciela Olka". Po czym kopnąłem go z całej siły w jaja. Położył się na ziemi z bólu. ,,A to za resztę dzieciaków". Po tych słowach kopnąłem go z całej siły w twarz. Krew zaczęła mu lecieć z nosa. Powiedziałem do policjantów, że jest już ich. Po czym jeden z radiowozów mnie odwiózł do domu.

Do domu przyjechałem jakoś o 3 w nocy. Wszedłem po cichu, żeby nie obudzić Olka. Poszedłem się wykąpać. Założyłem bokserki i położyłem się obok niego. Wstaliśmy jakoś po 12:30. Olek zrobił mi śniadanie i zapytał się mnie:

- O której wróciłeś?

- Jakoś o 3 w nocy... - odpowiedziałem mu popijając kawę.

- Słodko pijesz tą kawę - stwierdził Olek.

- Heh... Przecież wiem. Ja zawsze jestem słodki - żartowałem.

- No pewka! Inaczej nie mogło by być - powiedział śmiejąc się przy tym.

Po tych słowach podszedł do mnie i mnie przytulił. Przytulaliśmy się jakieś dwie minuty. Podczas tych czułości przypomniała mi się sytuacja z Charlim i Leondre jak sobie waliliśmy leżąc na łóżku. Z chęcią bym to powtórzył. Niby bym zdradził Olka, ale nadal nie byłem pewien uczuć i którego bardziej kocham. Jakoś o 14:00 postanowiłem pójść zobaczyć listy, które przyszły. Schodząc na dół do skrzynki na listy dostałem sms'a od inspektora:

,,Dzięki za pomoc"

                                                              ,,nie ma za co :)"

Gdy otworzyłem skrzynkę zobaczyłem list z Walii. Zastanawiałem się dlaczego Leo nie napisał mi na fb tylko w listy się bawił. Przez chwilę przyszło mi do głowy, że może to być stary list jeszcze sprzed wakacji tylko, że dopiero teraz doszedł. Nie był to list sprzed wakacji. W liście był bilet i plakietka na koncert BaM, który miał się odbyć 1 września o 16.

Zakazana miłość | BaM (Ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz