Denerwował się jak przed swoim pierwszym meczem. Jedyną różnicą było tylko to, że zamiast wyjść na murawę, stanie przed ołtarzem i złoży przysięgę małżeńską kobiecie swojego życia.
Ale mimo nerwów i paniki, czy aby na pewno wszystko zostało zapięte na ostatni guzik, nic nie mógł poradzić na to, że uśmiech nie schodził mu z twarzy. Stał przed wielkim lustrem w pustym, lecz przytulnym pokoiku i poprawiając muchę, miał ochotę strzelić sobie w łeb, żeby chociaż na chwilę przestać się szczerzyć. Ta myśl jeszcze bardziej go rozbawiła. Taki był szczęśliwy!
— Szczerzysz się jak głupi do sera — powiedział Ramos na widok miny Xabiego, wchodząc do małego pokoju i siadając na skórzanej kanapie, wziął kieliszek szampana z tacy stojącej na stoliku. — Ciekawe, na jak długo ci to zostanie.
Xabi wywrócił oczami.
Tajemnicą nie było, że choć polubili się z Sergio od razu, to jednak przyjaciel nie był w stanie przekonać się do jego przyszłej żony. Nie chodzi o to, że życzył im źle — wierzył, że Nagore w pełni uszczęśliwi Xabiego, ale nie potrafił wyobrazić sobie sytuacji, w której przychodzi do nich na niedzielny obiad, wręcza bukiet kwiatów Nagore i chwali jej kuchnię. I nie dlatego, że nie chciał, ale dlatego, że dla niego, Nagore nie była tego typu kobietą.
Ramos nauczył się nie wspominać o tym przy Xabim, doskonale pamiętając ich kłótnię, kiedy wytknął mu, że widzi w niej to, co chce zobaczyć, a Xabi uznał, że Sergio po prostu jest uprzedzony i na siłę stara się przekonać go do swoich racji. Nie odzywali się do siebie kilka dni po tej wymianie zdań, a osobą, która naprowadziła ich na właściwy tor, była właśnie Nagore, co i tak nie wystarczyło, aby Sergio odpuścił. Wciąż wierzył, że słusznie jest do niej uprzedzony.
— Komu dałeś Jontxu? — zapytał Xabi, łapiąc za kieliszek szampana.
Obiecał narzeczonej, że nie tknie alkoholu przed uroczystością, ale komentarz Ramosa, choć głównie w kontekście żartobliwym, wyprowadził go trochę z równowagi i potrzebował zmienić temat.
— Iker zabawia go z tą seksowną reporterką. — Sergio machnął niedbale kieliszkiem. — To chyba coś poważnego, skoro zdecydował się zabrać ją na twój ślub — zamilkł na chwilę. — Jak myślisz? Będą z tego dzieci?
— No cóż, Iker wygląda na szczęśliwego — zauważył Xabi, marszcząc czoło.
— Podobnie jak ty — odciął się Ramos. Odstawił kieliszek wstając z kanapy i poklepał przyjaciela po plecach. — Gotowy na skończenie z kawalerstwem?
Uśmiechnęli się do siebie przyjaźnie.
— Jak diabli.
*
Wspomnienie ślubu uderzyło we mnie jak piorun, kiedy stałem przed salą, w której oficjalnie miałem przestać być mężem Nagore, czekając właśnie na nią, bo spóźniała się już kilka minut.
Po raz pierwszy od momentu tego wszystkiego — jej zdrady, wyprowadzki do Anglii, zabrania dzieci ze sobą — nie czułem nic. Byłem wyprany z uczuć i nie chciałem ich z powrotem do siebie przyjąć; za bardzo spodobała mi się obojętność, która pojawiła się u mnie zeszłego wieczoru, kiedy wracałem do hotelu po spotkaniu z dziećmi i do tej pory uparcie się mnie trzymała.
To było dla mnie zaskoczeniem. Ustalałem kilkadziesiąt wersji, jak przebiegnie to spotkanie, głównie większość z nich ukazywały złośliwość Nagore. Nie wziąłem pod uwagę możliwości, że może być po prostu... miło.
CZYTASZ
SZTORMEM [1]
FanfictionŻyli tak różnymi życiami, że aż dziwne, że na siebie trafili. Dojrzały Xabi Alonso nakrywa żonę na zdradzie i nie wie, co ze sobą począć. Nastoletnia Carter Harvelle traci rodziców i zostaje zmuszona do przeprowadzki do Madrytu, gdzie mieszka jej os...