ROZDZIAŁ 1

5.2K 157 1
                                    

Jak wyszli to płakałam całą noc. Nawet nie wiem kiedy zrobiło się jasno. Chodziłam tam i z powrotem, chciałam do niego zadzwonić. Za każdym razem jak biorę telefon do ręki to dochodzi do mnie, że zrobiłam wszystko co mogłam. Wróciłam do Nowego Jorku, żeby nie dopuścić do ślubu. Wyznałam, że nie mogę bez niego żyć, a on przyprowadził sobie Emilio i zrobił mi taki numer. W końcu usiadłam na podłodze w kuchni i zasnęłam. Obudził mnie Max. Dźwięk otwieranych drzwi, sprawił, że bardzo się spięłam. Poszłam upewnić się, że to Max, a on stanął przede mną z ogromnym bukietem kwiatów

- Przepraszam kochanie. Tak bardzo przepraszam- popatrzyłam mu w oczy i zobaczyłam w nich skruchę- Jestem idiotą. Nie będzie żadnych testów, ani teraz ani nigdy. Wybacz mi, że wspomniałem o tym, o czym Ty chcesz zapomnieć. Dopiero co się pogodziliśmy, a ja już to spaprałem- Max łapie się za głowę i wypuszcza powietrze- Emilio mnie zaczepił, nagadał bzdur, a ja idiota zrobiłem się zazdrosny i wyżyłem się na Tobie. Do końca życia będę Cię za to przepraszał. Wiem, że jestem totalnym dupkiem i kretynem, ale kocham Cię ponad wszystko...Boże Jess powiedz coś. Wiesz przecież, że bez Ciebie jestem nikim...

-Max, wiele razy robiłam głupoty, ale takiego świństwa bym Ci nie zrobiła- wzdycha cicho- Nie sądziłam, że jesteś wstanie tak o mnie pomyśleć. Nigdy bym Cię nie okłamała w takiej sprawie. Owszem zataiłam ciążę, ale Emilio wiedział, że dziecko jest Twoje

- Wiem skarbie. Dałem się podpuścić. Przez to całe nasze rozstanie mam mętlik w głowie, boję się, że Was stracę...-urywa i spuszcza wzrok

- Max- łapię go za brodę i unoszę , tak żeby patrzył mi w oczy- Jak będziesz robił takie numery to stracisz nas na pewno

- Wiem, teraz już wiem. Wybaczysz mi?

- Zraniłeś mnie bardzo, ale jesteśmy tylko ludźmi. Kocham Cię- Max wziął mnie w ramiona i nie mam pojęcia jak długo tak tkwiliśmy, na podłodze w kuchni.

Miesiąc później:

Jesteśmy w Las Vegas. Max zrobił mi niespodziankę i zabrał mnie, Meg, Grega i nasze dzieci. W samolocie oznajmił mi, że lecimy się pobrać. Byłam w szoku, ale przyznaje przed sama sobą, że bardzo chce żebyśmy stworzyli normalna rodzinę.

- Duże wesele już mieliśmy- nachyla się i szepcze mi do ucha przed kaplicą- A teraz będziemy tylko my, nasi świadkowie i nasze dzieci. Nasza przysięga była podobna do tej pierwszej: " I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...Na zawsze ja Twoja, Ty mój. Jeden oddech, jedno bicie serca...I tak do końca naszych dni... Razem na dobre i złe. Kocham Cię".

Niedługo po naszym ślubie w dzień urodzin Aidena dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Max prawie biegał po ścianach jak mu to powiedziałam. Czas mojej ciąży był dla nas wyjątkowy, bo nie było nam dane być razem jak byłam w ciąży z Aidenem. Teraz wszystko robiliśmy razem. Na wszystkie wizyty u lekarza na usg chodziliśmy razem. Max spełniał każdą moją zachciankę. Zakupy były dla nas cudownym przeżyciem. Urządziliśmy pokoik. Mój brzuch powiększał się z każdym dniem...Przytyłam tylko osiem kilogramów, a wydawało się, że jest ich co najmniej o dwadzieścia za dużo...

***

Idę właśnie z moim synkiem za rękę w stronę mojego wspaniałego męża. Dotykam swojego wielkiego brzucha, w którym mieszka nasza córeczka. Od rana jest niespokojna, a brzuch okropnie boli i mam skurcze.

- Hej przystojniaku- całuję Maxa w usta, a syn rzuca mu się na ręce

- Jak się czujesz? - pyta zatroskany

- Lepiej. Ale brzuch mnie trochę boli- po tych słowach wykrzywiam twarz w grymasie bólu- Boże!- patrze na swoje stopy, które stoją w kałuży wody
- Max wody mi odeszły...

Trzy godziny później pielęgniarka podaje mi na ręce śliczna, różową dziewczynkę

- Gratuluje państwu, ślicznej i zdrowej córeczki

- Witaj na świecie Molly...

Wróciliśmy do domu trzy dni później. Jestem szczęśliwa. Max troszczy się o nas, Aiden cieszy się, że ma malutką siostrzyczkę. Molly jest inna niż był nasz syn. Potrzebuje więcej uwagi. Budzi się w nocy, trzeba ją karmić i nosić, żeby spała. Max sprawdza się idealnie w roli ojca noworodka. Przynosi mi córkę do karmienia, a później zajmuje się nią, aż zaśnie. Jestem z niego dumna. Dalej jest z nami niania, która zajmowała się Aidenem. Nie wyobrażam sobie, żeby jej z nami nie było. Oczywiście jak jedziemy do willi to Dora zajmuje się dziećmi i nie daje nikomu do nich dostępu. Znowu próbowałam ją namówić, żeby przyjechała z nami do miasta, ale nic z tego. Ona najlepiej czuje się wśród zieleni . Musi mieć ogród i wszystkie te poza miastowe wygody. Obiecałam Maxowi, że jak dzieci podrosną to zrezygnujemy z mieszkania w apartamencie. Nie wiem czy do tego dojdzie, bo tutaj są przedszkola i szkoły, ale niech Max tkwi w takim przekonaniu. Kiedyś sam przekona się, że to nie ma sensu.


*************************************************************************

Rozdział krótki, ale to tylko ten pierwszy :)

WESOŁYCH ŚWIĄT ;)

Stworzeni Dla Siebie- Teraz i Zawsze (część 3)(Ukończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz