Rozdział 11

3.5K 138 2
                                    

- Tak? -pytam z sarkazmem

- Tak... Mell nie spała wtedy u mnie... Ona spała u Dory

- I nic mi wcześniej nie powiedziałeś? Coś tu jest nie tak

- Chciałem Ci zrobić na złość...

-Max jak mogłeś pozwolić,żebym myślała,że ona była z Tobą?

-Zwątpiłaś we mnie, byłem wściekły...i to dlatego. Jess ja nigdy bym Cię nie zdradził, jesteś moim życiem i powinnaś o tym wiedzieć...-Max wzdycha

-Szalałam z zazdrości, a Ty myślałeś o sobie...

-Przepraszam-mówi ze szczerością-Chcę wrócić do domu, do Ciebie i dzieci. Tęsknię za Wami...

-My za Tobą też. Pocałuj mnie -natychmiast spełnia moją prośbę. Max całuje mnie namiętnie nie zważając na miejsce, w którym się znajdujemy -matko jak mi brakowało jego cudownie miękkich i gorących ust...Rozpływam się w jego ramionach...

Przyjęcie w końcu dobiega końca, miałam zostać na noc u rodziców Maxa, ale okoliczności się zmieniły i wracamy do domu, ale nie do apartamentu-do domu, żeby być sami.Już po przekroczeni progu domu, Max znowu atakuje moje usta , nasze języki toczą ze sobą erotyczną walkę...Zrywa ze mnie moją piękną sukienkę, a ja odwdzięczam mu się rozrywając jego koszulę. Guziczki upadają na podłogę razem z koszulą. Max sadza mnie na blacie w kuchni i wsuwa we mnie palce

-Och-odrzucam głowę do tyłu, a on całuje moją szyję. Schodzi niżej ,żeby dobrać się do moich nabrzmiałych piersi. Liże i ssie moje sutki, nie przestając poruszać palcami w mojej cipce. Max rozbiera spodnie i wyciąga z niego już gotowego na mnie penisa.

-Jess będzie mocno i szybko...-mówi szybko dysząc. Wbija się we mnie mocno, uderzając w mój najczulszy punkt i jak tylko dotyka mojej cipki, to dochodzę. Max nie przerywa i nadal mocno mnie pieprzy...-Boże Jess- łapie mnie mocno za pośladki,przyciąga do siebie i napina się, czuję jak jego ciało całe drży. Wychodzi ze mnie, bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni -Jeszcze z Tobą nie skończyłem. Mam zamiar rżnąć się z Tobą całą noc...-rzuca mnie na łóżko...

Tak jak powiedział tak oczywiście zrobił, jak to mój mąż. Nie rzuca słów na wiatr-chyba,że mnie straszy. Wtedy są pewne odstępstwa od tej zasady. Obudziłam się cudownie obolała, ale szczęśliwa. Maxa nie ma już w łóżku, więc idę szybko pod prysznic. Umyta, odświeżona i szczęśliwa wychodzę z łazienki i idę do kuchni.

-Jak pięknie pachnie-obejmuję Maxa od tyłu, a on podaje mi świeżą i pachnącą kawę-Mmmmm pycha-upijam łyk

-Zjesz śniadanie?

-Nie, nie mam ochoty na jedzenie...-Max wyciąga mi z ręki kubek z kawą i odkłada go na blat za mną. Delikatnie muska moje usta, ale tylko po to ,żeby przygotować mnie na mega boski pocałunek,który następuje właśnie teraz...Rozbiera mi swoją koszulę, w którą byłam ubrana i klęka przede mną. Zakłada sobie jedną moją nogę na swoim ramieniu i... serwuje mi najlepszą minetę na całym świecie,podczas której szczytuję kilkakrotnie,aż opadam z sił i nie jestem wstanie stać na nogach.

-Wracamy do domu-mówi i całuje mnie w czoło

Jest poniedziałek, Max od dwóch dni jest znowu w naszym apartamencie. Dzieci są wniebowzięte, ja z resztą też.  Ta rozłąka nas do siebie zbliżyła, nas sex jest inny-bardziej gorący i wyuzdany, jak kiedyś. Postanowiłam dzisiaj iść do pracy sama, a Max zostaje z dziećmi. Ubieram się w ołówkową spódnicę przed kolano i białą koszulę bez rękawów.

W biurze, zajmuję się kilkoma ważnymi sprawami, które ostatnio sobie odpuściłam. Drzwi mam otwarte , więc oczywiście jak z windy wychodzi Melissa , to od razu ją zauważam. Widzę jak podchodzi do sekretarki, więc wstaję i idę w ich stronę

-Maxa nie ma-mówię do niej-Nawet gdyby był, to i tak by Ci nie pozwoliła do niego wejść-kontynuuję

-Ja do Ciebie...-zaskakuje mnie

-My nie mamy o czym rozmawiać

-Jess proszę wysłuchaj mnie

-Dobrze, wejdź-wprowadzam ją do swojego biura i zamykam drzwi-Słucham-rozsiadam się w sowim fotelu, a ona zajmuje miejsce na przeciwko

-Jessico, ja rozumiem,że jesteś na mnie zła...i,że mnie nie lubisz. Ale ja już pogodziłam się z myślą,że Max Cię kocha i nie zostawi Cię. Jakiś czas temu uważałam,że to ja jestem miłością jego życia, ale teraz wiem,że on nigdy tak naprawdę mnie nie kochał. Nie będę wam już więcej przeszkadzać...Życzę wam jak najlepiej, macie wspaniałe dzieci...I , to wszystko , to ie był mój pomysł, tylko Veronici

-Mściła się, że Max ją zwolnił?

-Też,ale głównie o Emilio...

-Dlaczego?

-Bo z nim byłaś, a on długo nie mógł o Tobie zapomnieć

-Ale rozstaliśmy się dawno temu, z resztą oni nie byli razem...

-Tak, ale ona chciała do niego wrócić, a on jej nie chciał-czuła się upokorzona -Wiem,że to dziwna historia, ale tak było. Ja zgodziłam się jej pomóc, bo liczyłam,że Max jakiś cudem do mnie wróci...Przepraszam was...Cieszę się, że mnie wysłuchałaś.Nie będę was już niepokoić, wyjeżdżam do Europy...-nie pytam po co, bo mam to gdzieś, cieszę się, że zniknie-Do widzenia Jessicko

-Żegnaj Mell- wychodzi, a ja oddycham z ulgą

Późnym popołudniem wracam do domu, dzieci witają mnie razem ze swoim przystojnym ojcem.

-Witaj kochanie- podchodzi i całuje mnie

-Cześć

-Jess mam, ktoś na Ciebie czeka w salonie

-Kto?

-Emilio

-Co oni dzisiaj się na mnie uparli?

-Kto?

-Była u mnie Mell...Długo by opowiadać...

Idę do salonu, gdzie na narożniku siedzi Emilio-przystojny i elegancki jak zawsze.

-Emilio-mówię

-Witaj Jess, dobrze Cię widzieć-obejmuje mnie delikatnie

-Skarbie porozmawiajcie sobie, a ja zabieram dzieci na spacer-kochany Max, zawsze wie jak się zachować-no nie zawsze, ale przeważnie...

-Co Cię tu sprowadza?-pytam Emilio jak Max wychodzi z domu

-Chciałem Ci powiedzieć,że zabieram Veronicę do Włoch

-Do Włoch?

-Tak, zamierzam tam przenieść firmę...Wiesz ona się pogubiła i znowu chcemy spróbować być razem...

-To chyba dobrze?

-Chyba tak, muszę wysłać ją do psychologa, wiem co zrobiła i...trzeba coś z tym zrobić

-To miło z Twojej strony...

-Jess, ja nie wiedziałem,że ona zabrała te zdjęcia. Trzymałem je pod kluczem, miałem zniszczyć...po prostu zapomniałem...-nie wiem dlaczego ,ale mu wierzę

Dzisiejszy dzień był dla mnie zaskakujący, miałam wrażenie,że Emilio i Melissa się zmówili. Ale cieszę się, że mam już za sobą te dwie krępujące rozmowy. Dobrze też było zobaczyć Emilio i usłyszeć,że zabiera stąd Veronicę. To chyba najlepszy dzień w moim życiu, dwie kobiety, których nie cierpię wyjeżdżają do Europy i mam nadzieję ,że więcej ich nie zobaczę.

-I jak tam?-pyta Max jak wraca do domu

-Dobrze-opowiadam mu o rozmowie z Mell i Emilio. Max też wydaje się być zadowolony z takiego obrotu spraw.

-Czyli teraz już będziemy zawsze szczęśliwi?-pyta mnie z błyskiem w oku

-Tak kochanie, teraz i zawsze-odpowiadam i całuję go

Stworzeni Dla Siebie- Teraz i Zawsze (część 3)(Ukończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz