ROZDZIAŁ 8

2.8K 143 2
                                    

-Nie przeginaj-mówi do mnie bezgłośnie mój wkurzony, przystojny mąż

Kelner przynosi kolejnego drinka tej suce, a ja powtarzam to co zrobiłam wcześniej

-Kurwa , to mój drink-wstaje i rzuca się do mnie z pyskiem

-A mój mąż!- nie wytrzymuję

-Co?

-Jesteś idiotką czy tyko udajesz? Kto to jest?-pokazuję na Maxa

-Max Miller-odpowiada bez namysłu

-Dokładnie, a ja jestem Jessica Miller...Dotarło? Czy mam Ci obić pysk?

-Nie wypada,żeby taka sexowna kobietka tak mówiła- odzywa się kolega Maxa, który ze mną flirtował

-Dosyć!-wtrąca się ,Max i piorunuje go wzrokiem, a ten automatycznie się odsuwa

-Skoro mamy już wyjaśnione kto kim jest, to ja spadam-wstaje i szybko odchodzę od stolika. Jestem rozżalona zachowaniem Maxa i tym,że był tutaj z kobietą

-Wychodzimy-podchodzę do Meg i mówię przez łzy

Przed klubem, pozwalam swoim łzą swobodnie spływać po policzkach. Meg obejmuje mnie i nic nie mówi, widziała co się dzieje i wyciągnęła z tego odpowiednie wnioski.

-Jess-z klubu wychodzi Max-Zaczekaj. Nie chcę ,żebyś sobie pomyślała ,że ona była ze mną...

-A czy to ważne? Zostawiłeś mnie! I obściskiwałeś się z inną!

-Nie obściskiwałem i nie zmyślaj- krzyczy. Fakt nie obściskiwał się-Ona przyszłą z moim starym znajomym, przykleiła się, nie zwracałem na nią uwagi

-Ale serwowałeś jej drinki!

-Bo o nie prosiła, a ja jestem kulturalnym facetem! Kocham Cię, ale Twojego oskarżenia długo nie zapomnę! -po tych słowach, wsiada do samochodu, który mu podstawiono i odjeżdża.

Totalnie załamana-znowu-wracam do domu. Biorę prysznic i przygotowuję ubrania na jutro. Padnięta kładę się spać...

Rano poszłam do pary, Maxa znowu nie było. Zamknęłam się w swoim biurze i postanowiłam napisać do niego list.

"Ukochany"

Dzień, w którym Cię poznałam był najszczęśliwszym dniem mojego życia, byłam gotowa zrobić wszystko byle tylko z Tobą być. Udało mi się, dopięłam swojego, owszem to nie było spełnienie moich marzeń być z kimś , kto chce Cię tylko na "chwilę". Od samego początku były w tym związku kłótnie, awantury i rozstania. Bardzo długo nie potrafiłam C w pełni zaufać, doczekałam się nawet upragnionego "Kocham Cię"...Pobraliśmy się, rozwiedliśmy się... Wyjechałam i bardzo za Tobą tęskniłam, los chciał,że spotkaliśmy się nawet w Beverly Hills. Później chwila słabości, która zmieniła wszystko...Aiden, nasz syn. Wróciłam do Ciebie, do domu, do miejsca gdzie jest moje całe życie i szczęście. Znowu się pobraliśmy i do tej chwili, do chwili mojej głupoty byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Nie powinnam była w Ciebie wątpić, bo Tylko Ty jeden na świecie potrafisz mnie uszczęśliwić i zranić tak mocno,że aż boli. Wiem,że nie zrobiłbyś mi takiego świństwa...Owszem, Twój kuzyn na chwilę namieszał mi w głowie, ale naprawdę tylko na chwilę. Wybacz mi,że osądziłam Cię o takie coś.Chcę jeszcze żebyś wiedział,że żadnym wytłumaczeniem nie jest bycie kulturalnym i stawianie drinków obcej kobiecie, która wsadza Ci cycki prawie do ust. Taki widok nie jest miły dla żadnej kobiety, a tym bardziej dla żony, która urodziła dwójkę dzieci...

Twoja Jess

-Wyślij-nacisnęłam klawisz i wysłałam list do Maxa. Nie wiem czy mi na niego odpisze, nie wiem co na jego temat pomyśli, ale wiem,że to co mi leżało na sercu napisałam. 

Kilka dni później dalej nie dostałam wiadomości od Maxa. Codziennie jeżdżę do dzieci, ale jego wtedy nie ma w domu- skutecznie mnie unika. Przeszło mi nawet przez myśl, że może spotyka się z tą szmatą z klubu... Ale chyba nie był by takim kretynem...

- Cześć- do mojego biura wchodzi Greg- Zabierasz dzieci do domu?

- Co?

- Cholera! Myślałem, że mój brat kretyn już do Ciebie dzwonił...

- Twój brat kretyn, ze mną nie rozmawia. O co chodzi z moimi dziećmi. Byłam wczoraj rano u nich...

- Melissa wróciła- mówi i milknie

- I?

- Nie powinienem mówić, ale jak powiedziałem A to muszę powiedzieć B. To ona i Veronica stały za tą aferą ze zdjęciami. Mel się przyznała. Veronica podprowadziła jakoś te fotki od Emilio. Miał gdzieś schowane, a ona je znalazła. On nie miał pojęcia...

- Co za suki! Jak one...- nie mam słów, chyba pierwszy raz w życiu

- Jess słuchaj. Mel przeprosiła, sama się przyznała. Max odwiózł ją dzisiaj do matki...

- Dzisiaj? To kiedy ona wróciła?

- Wczoraj wieczorem...

- Co? Czyli ona spała u Maxa? W naszym domu?

- Tak, ale Jess...

- Nie ma kurwa, ale... Była w domu z moimi dziećmi!

- Nie! Jak zadzwoniła, że przyjedzie się z nim spotkać, to mama zabrała dzieci...

-Kurwa! Dlaczego nikt mi o niczym nie mówi? To moje dzieci!

- Nie denerwuj się- nie słucham już co mówi  tylko wstaje z krzesła, a ono z hukiem uderza o tafle okna znajdującą się za mną. Wychodzę z biurowca i jadę do Maxa. Nie wiem czy jest w domu, ale poczekam choćby całą noc. Po drodze dzwonię do teściowej z prośbą o przywiezienie dzieci i niani do mojego apartamentu.

Podjeżdżam pod dom, na szczęście samochód Maxa stoi na podjeździe, więc jest szansa, że jest w domu. Wchodzę do środka, a w salonie siedzi Max. Na mój widok, wstaje i podchodzi do mnie powoli

- Co tutaj robisz?

- Co ja tutaj robię? A co robiła tutaj Melissa całą noc?

- Po pierwsze to się uspokój- jeszcze ma czelność mnie uspokajać

- Nie mów mi co mam robić! Mimo, że jeszcze jesteś moim mężem, to chuj mnie obchodzi co robiłeś z tą dziwką! Ale moimi dziećmi się nie rozporządzaj jak rzeczami! Wracają do domu!

- Naszymi dziećmi!- poprawia mnie

- Naszymi? Chyba ostatnio Cię poniosło i wydawało Ci się, że jesteś samotnym ojcem?! Nie miałeś prawa bez mojej wiedzy wywozić ich znowu do mamy, bo sobiw dziwkę sprowadziłeś! Jestem ich matką!

- Po pierwsze nie sprowadziłem dziwki, a po drugie jestem ich ojcem! Były ze mną!

- A teraz są ze mną i jak chcesz się z nimi zobaczyć, to masz mnie uprzedzać!

- Jess- Max chce mnie dotknąć

- Nie dotykaj mnie! Nie po tym jak ona spędziła tutaj noc!

- Tylko tu spała! Jess!

- Jak przenocuję u siebie Emilio, albo Ericka, to pogadamy

- Kurwa! Nie masz przed sobą jakiegoś podlota, żeby mnie tak straszyć!

- Nie straszę, ja ostrzegam- unoszę brew- A teraz wychodzę, nie mogę na Ciebie patrzeć

- Co do Twojego listu...- odwracam się i patrzę na niego- Możesz sobie go wsadzić w tyłek Jess! Twoje słowa są nic nie warte!

- Podobnie jak Twoje. Przysięgałeś mnie nie zdradzać

- Nie zdradziłem...

- Mylisz się. Samo pozwolenie jej tutaj być, po tym co zrobiła jest zdradą- po tych słowach odwracam się na pięcie i wychodzę z domu, trzaskając drzwiami. Jego słowa o liście mnie zabolały, ale to że ona tutaj spała, po tym wszystkim, dobiło mnie.

Stworzeni Dla Siebie- Teraz i Zawsze (część 3)(Ukończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz