The climax to the story

237 57 8
                                    

Wysoki most nad rzeką Ohio ma stabilny szkielet.

Tyler czuje się cudownie i przerażająco jednocześnie.

Nie zobaczy już Josha.

Chyba właśnie z tego powodu stoi na krawędzi metalowej konstrukcji - boi się, że koszmar któregoś dnia przerodzi się w prawdę i najlepszy człowiek pod słońcem zginie z jego ręki.

Tyler spogląda na swoje palce, pomiędzy którymi czuje chłodne muśnięcia wiatru. Kręci mu się w głowie, choć trudno stwierdzić czy to z powodu kłębiących się tam myśli, czy może od wysokości.

Wdech.
Wydech.

Nie boję się.

Powierzchnia wody rozchodzi się falami, jakby coś na dole się trzęsło.
To ziemia drży ze śmiechu.
Śmieje się z Tylera.
Z jego skrzydeł, które stracił. 

Nie ma dla mnie nadziei.


Niebo przecina wycie syren, widocznie ktoś zdążył zanotować brak chłopaka w szpitalu.


- Tam, na moście!

- O Boże, Tyler...

- Proszę się nie zbliżać!

Mama.

Na wspomnienie jej głosu Tyler uśmiecha się smutno.


Odwraca głowę i widzi radiowóz, a obok niego trzy osoby.
Policjant z telefonem przy uchu.
Płacząca kobieta, po której odziedziczył uśmiech.
I chłopak o czerwonych włosach.

Tyler nie zdążył się przed nim otworzyć do końca.

Nie zdążył z nim niczego razem zagrać.

Ale jeszcze zdąży nauczyć się latać.


Z tą myślą Tyler przenosi ciężar ciała do przodu i jest tak, jak sobie to wyobrażał.

Zimne powietrze otacza go z każdej strony i unosi, choć w innym kierunku, niż to było zaplanowane.

Ziemia zamienia się miejscami z niebem i ciągnie go w dół.


I tak nadchodzi punkt kulminacyjny tej historii.



IsleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz