II, Rozdział 5

41 8 0
                                    


Zazwyczaj trafiają tam ludzie, a raczej nie ludzkie człekopodobne stworzenia, które zagrażają sobie jak i swojemu otoczeniu. Instytut Roxherhood'a – najbardziej odizolowany budynek na świecie. Wielcy uczeni zgodnie przytaknęli, że dzieją tam się dziwne rzeczy. Rzeczy jakich świat dotąd nie widział i nie słyszał. Rzeczy tak potworne, iż podobno od samej próby zagłębienia się w to, a nawet szukaniu samych informacji można umrzeć. Umrzeć nie tak normalnie, raczej bestialsko.

Zostać rozczłonkowanym na tysiąc malutkich, tyci tyci kawałeczków. Na dodatek będzie miało to miejsce na żywca. Świetnie byłoby zostać tak pociętym, bardzo tępym nożem. I tak delikatnie powolutku zatapiać to narzędzie w tej delikatnej skórze. Przyjemnie tak patrzeć na krew wąskimi stróżkami spływającą po ciele na białą, delikatną podłogę z drzewa jaśminu. Zostanie wytworzony dzięki temu przepiękny kontrast między metaliczną czerwienią, a białoszarymi panelami.

   Damon powoli szedł sobie z koniem na linie, którą znalazł przechadzając się po miasteczku. Zawiązał mu coś na podobę uzdy. Zwierzę grzecznie trzymało się obok.

   Asfalt w niektórych miejscach miał dość mocne wyżłobienia. Dostatecznie głębokie, aby złamać nogę. 


Chirurg (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz