I, Rozdział 2

182 14 0
                                    

       Właśnie się wybudziłem. Białe jasne światło tak mocno raziło w oczy, że nie sposób je otworzyć. Prawą ręką próbowałem wymacać coś co się znajduję koło mnie, bo lewą miałem nie wiadomo z jakich przyczyn zablokowaną. Nic nie mogłem znaleźć niestety. To światło znikło. Powoli przetarłem oczy i zacząłem je otwierać. Wokół mnie były białe ściany. Dłoń miałem przypiętą pasami, aż do ramienia, na niej znajdowała się kroplówka. Tak więc po krótkich oględzinach stwierdziłem, iż leżę na łóżku w szpitalu. Przez drewniane drzwi weszła moja matka, zaraz po swoim wejściu poczęła mnie przytulać. 

-Zostaw. -warknąłem mrożącym krew w żyłach głosem.

Odsunęła się przestraszona z rękami w górze, w geście poddania się.

-O co ci chodzi synku? -zapytała skruszonym, wysokim głosem.

-Daisy milcz!

-Uratowałam ci życie! Wykrwawiłbyś się!

-Powiedziałem milcz!- tak podniosłem głos, że zapewne na całym oddziale było to słychać.

Daisy Frost powoli wstawała z krzesła i poczęła tyłem iść w kierunku drzwi. Gdy już złapała za klamkę, przystanęła. Lecz jak zobaczyła, że mój wzrok jest zimny jak lód i nie wyraża  jakichkolwiek emocji szybko otworzyła drzwi. Wybiegła. Odetchnąłem z ulgą. Przybrałem wygodną pozycję i zasnąłem.

Nie wiem, która była już godzina, ale nawet w miarę byłem wyspany. Obudziło mnie szwendanie pielęgniarki po sali, w której leżałem. Przed sobą pchała wózek, na którym leżały gaziki, scyzoryki różnego rodzaju i wielkości oraz wiele, wiele innych... Najpierw zmierzyła mi temperaturę, nie miałem gorączki, idealnie 36,6. 

Chirurg (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz