Wesołych Świąt! Trochę późno, ale to przez brak Internetu 😞
Jednak nie smućmy się. Obiecałam coś na profilu i słowa dotrzymam! Niedoinformowani-nie moja wina! Zacznijmy zabawę!
-Zakład-
Britney POV
Louis odsunął się ode mnie i prawie jęknęłam z powodu oddalenia od jego ciała.
-Kochaj się ze mną.
Jaki bezpośredni!
O mało nie upadłam, Bogu dzięki za ścianę. Oparłam na niej całe ciało.
Nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Alfom nie śpieszyło się, a więc działali bardziej strategicznie? Jakby każdy ruch był przemyślony co najmniej pięć razy. Oczywiście przy odpowiednim nastroju i sukience, potrafiłam sprawić, że zapomną o metodzie pięciu myśli.
Jednak Louisa pociągałam nawet w dresach i pogniecionej koszulce. Nie tak mnie wychowano. Dama nie powinna się tak ubierać. Jednak tutaj była to ogólna norma, więc czemu by nie skorzystać?
Spojrzałam w złociste oczyska.
-Nie -Wyszeptałam cicho, słysząc w głowie skomlenie mojej wilczycy.
Przez chwilę widziałam, że jego oczy ciemnieją. Ciemne złoto poruszało mnie tak samo. Jednak wiem co to oznaczało. Jest zły.
Odetchnął głęboko, a ja poczułam dreszcz na dźwięk jego głosu.
-To może się założymy?
Zaciekawił mnie.
Zakład?
Jestem hazardzistką, choć matka chciała to ze mnie wyplemić. Teraz moja mroczna natura rusza na łowy.
-Jaki zakład?
Uśmiechnął się jakby doskonale wiedział, że zaakceptuję jego pomysł.
-Jeżeli w ciągu tygodnia, nie zakochasz się we mnie -to wygrasz, ale zrobię, co tylko chcesz. Jednak- Tutaj jego palec powędrował w stronę mojego serca - jeżeli przegrasz, staniesz się nieodwracalnie MOJA.
To... Mogło być trudne.
Po pierwsze- jestem jego mate do cholery! Będzie mi ciężko się opanować, a Sami-przebrzydła zdrajczyni skomle za każdym jego dotykiem. Faktu nie poprawia Camille. Jako, że jest w ciąży to każdy wilk będzie odczuwał potrzebę jej ochrony. Dzieci to nasza świętość. Ja, albo Sami będziemy szły za zapchem macierzyństwa, a jeżeli Louis będzie obok mogę się zapomnieć.
Ten zakład jest nierówny, a zwycięstwo jest po stronie Louisa.
Jednak co to za zabwa, kiedy wiesz, że wygrasz?
-Zgadzam się.
Pocałował mnie.
Jego dłonie znalazły się na moich biodrach i przyciągnęły do siebie. Zderzyłam się z twardą klatką i odczułam przyjemne pieczenie. Poddałam się mu z westchnieniem. Jego język wślizgnął się pomiędzy moje wargi i zaczął oplatać mój. Jęknęłam, kiedy jego dłonie zetknęły się ze skórą mojego brzucha.
Odsunął się.
-Mam nadzieję, że przygotujesz się na klęskę.
-Louis! Chodź do nas! -Krzyknęła Adele, wychylając się zza framugi.
Louis odsunął się ode mnie i posłał mamie uśmiech. W jednej chwili zmienił się w tego uroczego chłopca, który lubił śpiewać piosenki.
-Jasne, mamo!
Adele wróciła do pokoju, a Louis złapał moją dłoń i ucałował mały paluszek.
-Pójdziesz ze mną?
Pokręciłam głową.
Nie należę do tego stada, a z ludźmi, którzy tu są nie łączy mnie nic. Poza tym... Okropnie potraktowałam Camille.
Ale to nie moja wina! Camille jest upierdliwa, miła i taka słodka. Do tego Sami wyczuwała w niej przeciwniczkę i byłam w wyjątkowo złym nastroju.
Dlatego nie dziwne, że mnie nie lubiła, a ja jej też. Fakt faktem, że się kochają z Aidenem, ale zniszczyła moją szansę, aby ukarać rodziców. I co miałam teraz zrobić?
-Nie chcę wam przeszkadzać.
Louis uśmiechnął się smutno i musnął dłonią mój policzek.
-Zgoda, Kwiatuszku.
Odszedł, a ja zaczęłam schodzić po schodach.
-O matko Cam! Małżeństwem jesteście kilka dni, a już jesteś w ciąży! Czy to nie dziwne?!
Zaśmiałam się głośno, słysząc radosny głos Louisa i szokujące westchnienia innych.
-Zamknij się Lou!- Warknęła Camille.
Jak ja go uwielbiam.
Pokręciłam głową i mocno poklepałam się w policzki.
Nie możesz tak myśleć, Brit. Musisz być dzielna. Nie możesz się w nim zakochać.
~Niby czeeeeemu?
~Bo tak, ty mała cholero-Warknęłam do Sami w myślach.
Wyszłam z domku, nawet nie zakładając kurtki. Na szczęście miałam na sobie buty.
Weszłam do przydzielonego mi tymczasowego domku, który dzieliłam z jakąś omegą.
Wiem, że była bardzo ceniona w głównym domie i była najlepszą przyjaciółką Camille.
To śmieszne, żeby Luna zadawała się z takim pospólstwem.
Mieszkanie z kimś tak niskiej rangi, bolało moją dumę. Jak Aiden mógł mi coś takiego zrobić? Zwłaszcza po tym, co razem przeszliśmy?
~Gdyby ktoś był teraz z Louisem to byśmy ją rozerwały. Ona była łaskawa.
Westchnęłam. Sami miała trochę racji, ale nie całkiem.-Myślę, że pora wrócić do rodziców.
Po tych słowach Sami zaskomlała. Ta... Ja też nie chciałam tam wracać, ale skoro mówię sama do siebie-i to na głos- to myślę, że czas skończyć z tym miejscem.
![](https://img.wattpad.com/cover/89506342-288-k570522.jpg)
CZYTASZ
Pożądana przez złoto
Lupi mannariKolor ich oczu 1.5 *fragment* " Odwrócił mnie do siebie przodem, szarpiąc moje ramię. Byłam przed nim naga, a on był w ciuchach. Jego ubrania przykleiły się do ciała, strumień gorącej wody lał się na nas z góry, a to nie pomagały mojej sytuacji...