-3-

8.1K 575 12
                                    

Wesołych Świąt! Trochę późno, ale to przez brak Internetu 😞

Jednak nie smućmy się. Obiecałam coś na profilu i słowa dotrzymam! Niedoinformowani-nie moja wina! Zacznijmy zabawę!

-Zakład-

Britney POV

Louis odsunął się ode mnie i prawie jęknęłam z powodu oddalenia od jego ciała.

-Kochaj się ze mną.

Jaki bezpośredni!

O mało nie upadłam, Bogu dzięki za ścianę. Oparłam na niej całe ciało.

Nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Alfom nie śpieszyło się, a więc działali bardziej strategicznie? Jakby każdy ruch był przemyślony co najmniej pięć razy. Oczywiście przy odpowiednim nastroju i sukience, potrafiłam sprawić, że zapomną o metodzie pięciu myśli.

Jednak Louisa pociągałam nawet w dresach i pogniecionej koszulce. Nie tak mnie wychowano. Dama nie powinna się tak ubierać. Jednak tutaj była to ogólna norma, więc czemu by nie skorzystać?

Spojrzałam w złociste oczyska.

-Nie -Wyszeptałam cicho, słysząc w głowie skomlenie mojej wilczycy.

Przez chwilę widziałam, że jego oczy ciemnieją. Ciemne złoto poruszało mnie tak samo. Jednak wiem co to oznaczało. Jest zły.

Odetchnął głęboko, a ja poczułam dreszcz na dźwięk jego głosu.

-To może się założymy?

Zaciekawił mnie.

Zakład?

Jestem hazardzistką, choć matka chciała to ze mnie wyplemić. Teraz moja mroczna natura rusza na łowy.

-Jaki zakład?

Uśmiechnął się jakby doskonale wiedział, że zaakceptuję jego pomysł.

-Jeżeli w ciągu tygodnia, nie zakochasz się we mnie -to wygrasz, ale zrobię, co tylko chcesz. Jednak- Tutaj jego palec powędrował w stronę mojego serca - jeżeli przegrasz, staniesz się nieodwracalnie MOJA.

To... Mogło być trudne.

Po pierwsze- jestem jego mate do cholery! Będzie mi ciężko się opanować, a Sami-przebrzydła zdrajczyni skomle za każdym jego dotykiem. Faktu nie poprawia Camille. Jako, że jest w ciąży to każdy wilk będzie odczuwał potrzebę jej ochrony. Dzieci to nasza świętość. Ja, albo Sami będziemy szły za zapchem macierzyństwa, a jeżeli Louis będzie obok mogę się zapomnieć.

Ten zakład jest nierówny, a zwycięstwo jest po stronie Louisa.

Jednak co to za zabwa, kiedy wiesz, że wygrasz?

-Zgadzam się.

Pocałował mnie.

Jego dłonie znalazły się na moich biodrach i przyciągnęły do siebie. Zderzyłam się z twardą klatką i odczułam przyjemne pieczenie. Poddałam się mu z westchnieniem. Jego język wślizgnął się pomiędzy moje wargi i zaczął oplatać mój. Jęknęłam, kiedy jego dłonie zetknęły się ze skórą mojego brzucha.

Odsunął się.

-Mam nadzieję, że przygotujesz się na klęskę.

-Louis! Chodź do nas! -Krzyknęła Adele, wychylając się zza framugi.

Louis odsunął się ode mnie i posłał mamie uśmiech. W jednej chwili zmienił się w tego uroczego chłopca, który lubił śpiewać piosenki.

-Jasne, mamo!

Adele wróciła do pokoju, a Louis złapał moją dłoń i ucałował mały paluszek.

-Pójdziesz ze mną?

Pokręciłam głową.

Nie należę do tego stada, a z ludźmi, którzy tu są nie łączy mnie nic. Poza tym... Okropnie potraktowałam Camille.

Ale to nie moja wina! Camille jest upierdliwa, miła i taka słodka. Do tego Sami wyczuwała w niej przeciwniczkę i byłam w wyjątkowo złym nastroju.

Dlatego nie dziwne, że mnie nie lubiła, a ja jej też. Fakt faktem, że się kochają z Aidenem, ale zniszczyła moją szansę, aby ukarać rodziców. I co miałam teraz zrobić?

-Nie chcę wam przeszkadzać.

Louis uśmiechnął się smutno i musnął dłonią mój policzek.

-Zgoda, Kwiatuszku.

Odszedł, a ja zaczęłam schodzić po schodach.

-O matko Cam! Małżeństwem jesteście kilka dni, a już jesteś w ciąży! Czy to nie dziwne?!

Zaśmiałam się głośno, słysząc radosny głos Louisa i szokujące westchnienia innych.

-Zamknij się Lou!- Warknęła Camille.

Jak ja go uwielbiam.

Pokręciłam głową i mocno poklepałam się w policzki.

Nie możesz tak myśleć, Brit. Musisz być dzielna. Nie możesz się w nim zakochać.

~Niby czeeeeemu?

~Bo tak, ty mała cholero-Warknęłam do Sami w myślach.

Wyszłam z domku, nawet nie zakładając kurtki. Na szczęście miałam na sobie buty.

Weszłam do przydzielonego mi tymczasowego domku, który dzieliłam z jakąś omegą.

Wiem, że była bardzo ceniona w głównym domie i była najlepszą przyjaciółką Camille.

To śmieszne, żeby Luna zadawała się z takim pospólstwem.

Mieszkanie z kimś tak niskiej rangi, bolało moją dumę. Jak Aiden mógł mi coś takiego zrobić? Zwłaszcza po tym, co razem przeszliśmy?

~Gdyby ktoś był teraz z Louisem to byśmy ją rozerwały. Ona była łaskawa.
Westchnęłam. Sami miała trochę racji, ale nie całkiem.

-Myślę, że pora wrócić do rodziców.

Po tych słowach Sami zaskomlała. Ta... Ja też nie chciałam tam wracać, ale skoro mówię sama do siebie-i to na głos- to myślę, że czas skończyć z tym miejscem.



Pożądana przez złotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz