Dziękuję za wszystkie komentarze. Postanowiłam się do nich stosować i nie przejmować się liczbą skroro wam się podoba. Życzę miłego czytania!
-Niemiłe wspomnienie-
Britney POV
-Co zrobiłaś?! Zniszczyłaś moją skrzynkę?! -Ine rzuciła czystą pościel na brudną podłogę pełną błota i piachu.
Ze skruchą spojrzałam w jej wściekłe zielone oczy, tak bardzo podobne do oczu brata, ale w nieco innym odcieniu.
-Przepraszam - Szepnęłam i usłyszałam westchenie.
Ine podniosła pościel i skrzywiła się, czując wilgoć.
-Dobrze, że chociaż przeprosiłaś - Zrobiła krok do przodu i wyciągnęła w moją stronę pościel- Ale mam dwa warunki.
Spojrzałam zdziowna na jej podejrzanie uśmiechniętą twarz.
-Pierwszy: naprawisz ją, drugi... -Tu wcisnęła mi pościel w ręce- Wypierzesz i wysuszysz to za mnie.
-Co?!- Krzyknęłam-Przecież ja nie umiem! Nigdy czegoś takiego nie robiłam!
Byłam sokołowana, jak ja mam zrobić coś takiego? W ogóle czemu ja przepraszam omegę?
~Nie pamiętasz? Louis kazał ją przeprosić. Przecież wolimy tu zostać na dłużej!
Westchnęłam i zacisnęłam palce na kołdrze.
-I jak mam to zrobić?
Ine odwróciła się z uśmiechem i ruszyła długim korytarzem. Na samym końcu holu znajdowały się drzwi, które bardzo dobrze wtapiały się w tło. Gdyby nie Ine pewnie nawet bym ich nie zauważyła. Omega otworzyła drzwi i puściła mnie przodem.
Poczułam dreszcz, słysząc trzask drzwi. Ten dźwięk nie przypominał drewna, to był metal. Po chwili Ine wyprzedziła mnie i zaczęła schodzić po betonowych schodach. Było tu bardzo ciemno, na tyle, że ledwo mogłam rozpoznać, co jest przede mną.
-Gdzie my jesteśmy? -Spytałam, próbując dostrzec koniec tych schodów.
-W podziemiach, tutaj mają wstęp tylko omegi. Mamy tu pralnię i różnego rodzaju składziki.
Zatrzymała się nagle i skręciła w lewo. Przez chwilę myślałam, że po prostu walnęła w ścianę. Ale nie. Okazało się, że jesteśmy na czymś w rodzaju półpiętra. Schodek, na którym stałam był dłuższy i można było spokojnie przejść przez wnękę. Weszłam za Ine, ukradkiem patrząc na ciągnące się dalej schody.
-A co jest dalej?
-Więzienie, sala tortur... To co w każdej watasze.
Wzdrygnęłam się. Fuj. Krew i krew, przemoc i ból, okrucieństwo srebrnych kajdan na skórze. Tej części głównego domu nie lubiłam najbardziej. Zwłaszcza, że miałam okazję tam być.
*retrospekcja*
-Przestań! Britney Calegos! Masz natychmiast przestać! -Mama krzyczała na mnie, ale ja jej nie słuchałam.
Nadal okładałam pięściami starszą koleżankę. Była wredna i powiedziała, że rodzice mnie nie kochają. Głupia! Jestem ich córeczką! Mama i tata mnie kochają!
Poza tym powiedziała, że mój brat Samuel, nie potrafi rządzić i być dobrym alfą! Doigrała się wiedźma.
Podniosłam rękę, aby jeszcze raz uderzyć w posiniaczoną, fioletową twarz. Dziewczyna z rozciętą wargą nie może mówić prawda? Jednak na wszelki wypadek obiłam też jej głowę, aby nie korzystała ze swojego małego móżczku.
-Dosyć tego!- Krzyknął mocny męski głos, a moje ciało stało się całkowicie bezwładne.
Ojciec.
-Wstawaj.
Posłusznie wstałam z pochyloną głową.
Ojciec złapał moje ramię i szarpnął. Kątem oka zobaczyłam jak mama ruszyła naszym śladem. Ojciec ciągnął mnie przez korytarze i niezliczone pokoje.
-Co zamierzasz zrobić, Dymitrze?- Spytała mama.
-To zachowanie jest niedopuszczalne. Gdyby chociaż była alfą, to mogłby wyjaśnić ten skandal.
-Wiem, jakie jest jej zachowanie, ale nie o to pytałam.Cały czas miałam opuszczoną głowę, a choć chciałam ją unieść to moje ciało nie potrafiło sprzeciwić się głosowi alfy.
-Nawet głowy nie może podnieść!- Warknął, a ja poczułam szarpnięcie za włosy.
Zaskomlałam tak jak moja wilczyca.
-Demetriuszu! Nie na oczach watachy!
-Zamilcz, Lucindo! -Warknął, przy okazji ciągnąć mnie za włosy.
Nagle usłyszałam kilka kliknięć i przesuwanie elektrycznych drzwi. Zaczęliśmy schodzić po schodach , a przez ciemność nie widziałam nic.
-Tato? Mamo?
-Zamknij się! Jestem twoim alfą! Nie ojcem!
Zobaczyłam przed sobą mnóstwo cel, a smród niemytych, brudnych ludzi sprawił, że mało nie zwymiotowałam. Nawet się schyliłam, ale uścisk na włosach nie zelżał.
Po chwili zostałam wepchnięta do celi. Podniosłam wreszcie wzrok.
Akurat, żeby zobaczyć jak zamykają się kraty.
-Będziesz tu siedzieć, dopóki nie przemyślisz swojego zachowania! I nigdy więcej nie mów do mnie ojcze! Jestem alfą!-Krzyknął.-Do rodzicielki odzywaj się Luno. Czy jest to dostatecznie jasne?
Nie okazałam niczego. Wpatrywałam się w niego, aż poczułam złość.
Alfa wszedł po schodach, a zanim Luna. Podeszłam do krat i zacisnęłam na nich dłonie.
Srebro niemiłosiernie piekło moją skórę, ale ból był dobry.
~Obiecuję ci, Sami. Odegramy się na tych niegodziwcach.
CZYTASZ
Pożądana przez złoto
Lupi mannariKolor ich oczu 1.5 *fragment* " Odwrócił mnie do siebie przodem, szarpiąc moje ramię. Byłam przed nim naga, a on był w ciuchach. Jego ubrania przykleiły się do ciała, strumień gorącej wody lał się na nas z góry, a to nie pomagały mojej sytuacji...