Paczka

504 22 3
                                    

Aha czułam, że to będzie dłuuga noc

- No słucham - czekałam na ciąg dalszy emocjonalnej opowieści Martynki.
- Wiesz przecież że używam soczewek.
- I co
- Udałam że wpadłam na tego wyższego i gdzieś zgubiłam jedna soczewkę a mój niebieskooki kochanek zaczął jej szukać a niższy trzymał mojego kota. I tak od słowa do słowa dowiedziałam się że wyższy to Przemek a niższy to Piotrek i są braćmi.
- Lepszego podrywu nie słyszałam. - zaczęłam się z niej nabijać gdy nagle ktoś zadzwonił do moich drzwi. Chciałam pójść otworzyć ale Martyna wyleciala pierwsza z piskiem.
- Co ci.......- nie dokończyłam bo moim oczom ukazał się najbardziej pojebany osobnik rodzaju męskiego o imieniu Mateusz.
- Co ty tu robisz?
- No ja chciałem się przywitać z nowymi sąsiadami, którymi jesteście wy, wcześniej nie przyszedłem bo byłem na wyjeździe.
- Pati może niech wejdzie, prosze.- stara miłość nie rdzewieje bo Martyna byla zakochana w okresie gimnazjalnym w tym oto człowieku.
- A mam inne wyjście?
- Wchodź, wchodź - zaczęła Martyna wpychać Mateusza chociaż była już godzina 20:30 a ja miałam zamiar się wyspać bo jutro idę na uczelnię - no nic moje plany wyparowały jak ten śnieg który przed chwilą był a już go nie ma. Jestem na profilaktyce weterynaryjnej i tak wiem że zmienianie szkoły na 3 tygodnie przed przerwą świąteczną jest głupie ale powiedzcie to moim rodzicom.

Gadaliśmy chyba z godzinę aż w końcu w bardzo nie umiejętny sposób wyprosilam Mateusza z mojego domu, mianowicie wmówiłam mu że kot Martyny jest chory na jakąś zakaźna chorobę, a z jego opowiadań wynika że tez ma kota,więc musi natychmiast wyjść z domu i kupić specjalne tabletki, żeby jego kotek się nie zaraził. Tak w rzeczywistości to dałam mu jakieś witaminy na porost pazurów u kotów więc nic jego pupilkowi się nie stanie (czasem dobrze chodzić na uczelnię i uczyć się tych wszystkich dziwnych i trudnych nazw leków).

- To narazie Mati - zawołała moja bff - wiesz napewno się nie domyślił że ściemniasz. Wgl co to za pomysł że mój kot ma jakias zarazę.
- Ale nie powiesz mi że nie było to kreatywne, a do tego gdybym czegoś nie wymyśliła to by się skończyło na tym że by spał u mnie w domu.- wypowiedziałam wszystko na jednym tchu przypominając sobie pewną tajemnicza paczkę, która dziś dostałam.

Zaczęłam powoli się skradać do blatu na którym stała, ale Martyna zauważyła chyba moje ciche podchody i w mgnieniu oka złapała paczkę i uciekła z nią do łazienki.

- Ty pojebie oddawaj mi to - krzyczałam waląc w drzwi.
- Aha bo ci otworze. Pierwsza chce wiedziec co tam jest.
- Ty chora materio
- Ciooota
- Kurwa Martyna oddawaj to.
- Bo co

I tak dalej się kłóciłyśmy aż doszłam do wniosku że spokojnie poczekam aż wyjdzie.
- Martyna siedzisz tam już 2 godziny.
- I będę siedziała dłużej bo nie mogę otworzyć tej zjebanej paczki.

Nie zważając na to co ona mówi podeszłam po cichu do drzwi żeby otworzyć je moim nożem.
- Patrycja?!- usłyszałam głos mojej przyjaciółki który zwiastował dalszą kłótnie.
- Nie KURWA święty Józef. - i tym oto nożem otworzyłam drzwi. Wlecialam jak wichura a Martyna usiadła na paczce i oznajmiła mi że albo razem ją otworzymy albo ona ją spuści w sedesie.
- Dobra pójdę na kompromis ale najpierw paczka do rąk własnych. - wyciągnęłam przed nią rękę a ona patrząc się na mnie dziwnym wzrokiem położyła pudelko. Za nim  się zorientowałam że to pudelko po moim płynie to ona uciekła na górne piętro.
- Mam nadzieję że mnie słyszysz jeśli w tej chwili nie oddasz mi paczki twój kot ląduje na dworze. - za moment usłyszałam kroki z góry.
- Dobra, dobra masz już tą paczkę, ale kot zostaje w domu. - uśmiechnęła się i wręczyła mi moje trofeum świadczące o wygranej.

Biorę ten sam nożyk, którym otworzyłam drzwi i rozcinam taśmę.
Powoli odchylam górna część i....
Nic. Co?Naprawdę?!
- Aha twój kochanek albo jest ubogi, bo stać go tylko na pudełko, albo uważa, że lubisz prostotę a w tym przypadku nic.
Nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Trudno problem z głowy i rzucilam paczką w kąt pokoju.
- To co może coś na polepszenie humoru? - znowu ten  szyderczy uśmiech pojawia się na twarzy Martyny wciągającej z torebki whisky.
- Nie wiem jak ty ale na  mnie podziała tylko sen. - Nagle oprzytomniałam że jutro są wykłady a jest już 2 nocy. No nic obudzę się jutro zapewne z bólem głowy i podpuchnietymi oczami, ale to whisky tak ładnie wyglądało.......

- Dobra, dawaj przecież od jednego kieliszka nic mi się nie stanie.
- No i na taką odpowiedź czekałam.

Moja chwilo współlokatorka podniosła się by wyciągnąć kieliszki.

Coś czuję, że się na jednym kieliszku nie skończy........

Skok w DorosłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz