Zaśmiałam się pod nosem.
Spojrzałam na godzinę. Była 8:24. Z opóźnieniem dotarłabym na wykłady.... Moje rozmyślania ucieczki przerwało burczenie i ból w brzuchu. W sumie nie dziwię się. Przecież moim ostatnim posiłkiem wczoraj był rogalik.
No właśnie!!!
W tejże chwili dotarło do mnie, że został jeszcze jeden. Pędem ruszyłam do kuchni. Wiem, że mama by nie była zadowolona, bo zaczynam śniadanie od czegoś słodkiegoooo, ale czego oczy nie widzą temu sercu nie żal.... c'nie?
Szukam, szukam, szukam i nic. Mój brzuch nie wytrzyma. Jest już 9:45.
Uwaliłam sie na łóżko i próbowałam sobie przypomnieć gdzie wczoraj położyłam moje cudo. Moje powieki robiły się coraz cięższe, aż w końcu usnęłam.....***********
Przemek
- Już jestem. - powiedziałem i zdjąłem buty.
Zdziwiłem się trochę, bo nikt mi nie odpowiedział. Udałem się do pokoju Patrycji, ale jej tam nie było. Zacząłem przeglądać jej szafki. No co?! Trzeba korzystać z okazji. Odnalazłem jej legitymacje z okresu podstawówki. Nie zastanawiając się dłużej zrobiłem zdjęcie.
Już miałem zabierać się za resztę szuflad, gdy usłyszałem jakieś szmery z dołu. Szybko do prowadziłem pokój do stanu w jakim go zastałem. Po cichu podążyłem do miejsca skąd dochodziły szmery. Wszedłem do pomieszczenia, a moim oczom ukazał się widok idealny dla mojej zemsty. Dziewczyna leżała na łóżku na plecach, oparta o zagłówek. Skradając się do niej przygotowałem już telefon.Jeszcze kawałek...
Była jakiś metr ode mnie, gdy po całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka.
- Przemek? Co ty robisz? - zapytała.
A byłem tak blisko!!!
Patrycja- Dobrze Patrycjo jeszcze tylko pójdź po dzieci i możemy zasiadać do kolacji - powiedziała Ciocia rozwiązując fartuszek.
- Yhm - pokiwałam głową i poszłam szukać dzieciaków.- Kamil! Filip! Gdzie jesteście!? - szukałam chłopaków na placu zabaw, gdzie zawsze się bawili. - Chłopaaaki!
- Patiiiiii - przybiegł młodszy, Filip. - Chodź szybko musimy ci coś pokazać! - mówił z przejęciem w głosie i ciągnął mnie za rękę.
- Ale Filipku gdzie ty mnie ciagniesz? - powiedziałam podążając za chłopczykiem. - Jeśli znowu coś zbroi....
- Patiii! Szybko, szybko! - przyleciał Kamil. - Musisz coś zobaczyć.
Chłopcy zaczęli biec, więc nie miałam innego wyjścia jak biec za nimi. Wbiegliśmy na ulicę,a tam....jakaś kobieta.- Kamil, Filip co to ma znaczyć! - pytam przerażona i od razu podbiegam do kobiety. Wygląda na 50 lat. - Proszę pani! - wołam kobietę - No słucham! Tłumaczyć się! - krzyknęłam na chłopców.
- No bo..... - zaczął Kamil.
- No bo my sie tylko bawiliśmy i wbiegliśmy tej pani przed nogi, a ona, ona zaczęła na nas krzyczeć i po, po chwili upadła. - łkał Filip.- Kamil! - spojrzałam na chłopaka.
- Tak to prawda. - przyznał się - Ale powinnaś się cieszyć!
- Niby dlaczego?! - już nic nie rozumiem.
- No bo to jest ta pani, której nie lubiłaś.. - przez łzy powiedział Filip. Od razu cała swoją uwagę skupiłam na kobiecie. Rzeczywiście przypominała moją... nauczycielkę.
- Chłopcy ta pani jest podobna, ale nie jestem pe...... - nagle podskoczyłam, bo poczułam coś na mojej kostce. - Niech pani zaczeka, ja pani pomogę. - kobieta zaczęła się szamotać, ale z moją pomocą wstała. Chłopcy stanęli za mną. - Czy wszystko dobrze? - zapytałam z grzeczności, bo wiadomo, że sie poobijała.
CZYTASZ
Skok w Dorosłość
FanfictionJesień jak każda inna, a jednak musiało się coś wpieprzyć w moje idealne życie (wyczujcie ten sarkazm)