- No więc sprawa wygląda tak......
- Nie! - krzyknęłam na cały głos.
- Ale Patiii - patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi ślepiami. - Proszeeee, znaczy prosimyyy - powiedział.
- Człowieku ja jutro mam wykłady! Jak ty sobie to wyobrażasz. - wstałam i zaczełam wymachiwać rękami we wszystkie strony. - Dobra rozumiem na jeden, dwa dni, ale to zajmie z 1,5 tygodnia! Nie mogę od tak sobie wyjechać i zniknąć.... - chciałam dalej prowadzić mój wykład, gdyż miałam jeszcze sporo argumentów w głowie, ale szanowny pan Przemysław zdecydował się mnie uciszyć, mianowicie podszedł do mnie i złapał za ramiona.
- Z tego co mi Martyna powiedziała, ostatnio miałaś sesje, więc chyba możesz sobie trochę odpuścić z nauką. - powiedział nadal trzymając mnie za ramiona. Chyba wydawało mu się, że mnie tym uspokoi. No chyba nie! Z całej siły starałam się, aby mój ironiczny uśmieszek nie ujrzał światła dziennego - pomijając fakt, że było już po północy -.
- ...a napewno nie wmówisz mi, że nie masz żadnego znajomego z wykładu, który mógłby ci pożyczyć notatki.... Halo słuchasz mnie? - lekko potrząsnął moim ciałem, co przynajmniej wyrwało mnie z planowania sposobów uśmiercenia ich.
- Tak słucham cię, tylko analizuje fakty. - posłałam mu wymuszony uśmieszek, który (chyba) mi się udał, bo chłopak go odwzajemnił. - Przemek przecież wiesz, że ja bardzo chętnie bym wam pomogła, ale na daną chwilę nie wyobrażam sobie, żeby to wszystko zostawić. - blondyn uśmiechnął się na moje słowa.Bardzo śmieszne
- Przecież nie zostawiasz tego wszystkiego - tu pokazał na moje lokum - tylko robisz sobie małe wakacje. - powiedział i zrobił minę zbitego pieska. - Proszeeee, rozumiem, że możesz nie lubić tych debilów, ale możesz to zrobić dla mnie. - jak na zawołanie uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby.
- Skąd wiesz, że nie zaliczasz się do "tych debili" - zacytowałam w powietrzu.
- Bo ja zawsze jestem bardziej lubiany. - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Na jego słowa wybuchłam śmiechem. - No co? - zapytał, chociaż dobrze wiedział o co mi chodzi.
- Dobra uznajmy, że zaliczasz się do.... przyjaciół, ale ja pracuję i nie mogę sobie zadzwonic i powiedzieć, że nie będzie mnie przez 1,5 tygodnia w pracy. - powiedziałam już łagodniej. - To nie takie proste.....
- Oj uwierz to jest prostsze niż myślisz. - zobaczyłam te iskierki w jego oczach. Czułam, że nie oznaczają nic dobrego.
- No nie wiem.... - naprawdę miałam mętlik w głowie. Bardzo chciałam im pomóc, bo jednak jestem im dłużna przysługę....ale
- To nie wiem nie znaczy nie! - krzyknął uradowany.
- Nie łap mnie tu za słówka kolego - pokiwałam mu ostrzegawczo palcem przed nosem. Przemek złapał za mój palec i się zaśmiał.
- No, no uważaj sobie. Pamiętaj kto tu jest starszy. - puścił mój palec i pokazał na siebie. Ja tylko się zaśmiałam i pokiwałam głową. Może i na papierze jest ode mnie starszy, ale w rzeczywistości zachowuje się jak dziecko.Przynamniej tak mi się wydaję...
- Dobra, dobra staruchu. - powiedziałam i wybuchłam śmiechem. Chciałam pójść do kuchni, ale pan niebieskooki zdecydował zrujnować moje plany. - Przemek jak zaraz mnie nie puścisz to ci nogi z dupy powyrywam!
Oczywiście Przemysław wpadł na genialny pomysł ukarania mnie za tego "starucha". Przerzucił mnie sobie przez ramię i idzie w stronę łazienki.
Czekaj....co?!
- Przemek co ty do cholery robisz! - krzyczałam sfrustrowana i próbowałam się wślizgnąć.
- Mówiłem, żebyś uważała, ale ty mnie nie słuchałaś. - zwiękyszł swój uścisk - Trzeba płacić za swoje błędy. - ryknął gromkim śmiechem. Tyle, że mi wcale nie było do śmiechu.Usłyszałam jak otwiera drzwi swoją wolną ręką. Nie powiem, trochę zszokowała mnie jego siła, bo jednak nie należę do modelek i nie ważę 40 kg przy 180cm. W porę jednak wróciłam do rzeczywistości. Na szczęście moja łazienka nie należała do malutkich. Nie była też wielka, ale wypierdkiem nie można było jej nazwać, nie to co mnie.
- Przemek wypuść mnie! Proszę. - mój głos przybrał barwę niewinnego dziecka.
- Ja ostrzegałem wypierdku. - powiedział i znowu wybuchnął śmiechem."Wypierdku"
.....
.....
....
Że. Co. Proszę!?
O nie kochany. Teraz przegiąłeś.Czekałam na odpowiedni moment. Przemek pewny ruchem odsłonił prysznic i już chciał mnie oblać, ale........NIESPODZIANKA - deszczownica. Tak nie mam prysznica ręcznego tylko deszczownice.
Ha! Teraz ja jestem górą!
Przemek wszedł ze mna do kabiny i chciał mnie odłożyć, żeby - zapewne - potem mnie w niej zamknąć, wcześniej puszczając wodę.
Jego niedoczekanie.
Chłopak postawił mnie przed sobą przytrzymując jedną ręką, abym nie uciekła. Ja jednak szybko wcisnęłam przycisk. Wiem, trochę nie przemyślałam sprawy, ale już wolę, żebyśmy oboje ociekali wodą niż tylko ja.
****************
- Dobra tu masz poduszkę, a reszta pościeli jest już na dolę. - podałam mu poduszkę i już miałam ruszyć w stronę swojego pokoju, ale blondasek mnie zatrzymał.
- Dzięki, że mnie przenocujesz, ale wiedz, że ci tego nie odpuszczę. - chytry uśmieszek zawitał na jego twarzy. Tsa..... Mogłam sobie wyobrazić jak w jego główce układa się plan "idealnej" zemsty.Zaśmiałam się i machnęłam ręką. Przemek poszedł na kanapę przytulając poduszkę. Udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, przebrałam się w moją ukochaną piżamę - tak, tą w kaczki - i rozczesałam włosy. Wyszłam z łazienki. Poszłam do kuchni, żeby napić się wody. Jak zawsze, gdy miałam chwilę spokoju analizowałam kalendarz. Zaczęło mi się robić zimno w stopy od kafelek, bo oczywiście zapomniałam ubrać kapci. Głupota boli......a w moim przypadku chce odmrozić moje stopy. Zdecydowałam iść już do łóżka, zanim moje stópki zamienia się w kostki lodu. Przechodząc przez salon ujrzałam słodkii widok. Po cichu wzięłam telefon i zrobiłam Przemkowi zdjęcie jak śpi przytulając do siebie poduszkę. Byłam święcie przekonana, że na poduszce się ŚPI. Zwłaszcza jak się ma tylko jedną. No, ale jak widać Przemek woli mieć przytulankę.
Czyli nie tylko ja potrzebuję czegoś do przytulania!!!
W myślach przybiłam sobie piątek. Spojrzałam jeszcze na zegarek. Kurde już po 2. Nie czekając ani chwili dłużej udałam się do pokoju i wskoczyła do łóżka. Na sen długo nie musiałam czekać.
**************
Obudziła się lekko zdezorientowana.
Codzienność
Pomyślałam. Przeciagnęłam się po czym wstałam. Idąc do kuchni zahaczyłam o salon, żeby sprawdzić czy Przemek już wstał. Ku mojemu zdziwieniu chłopaka nie było. Zapewne jest w kuchni bądź w łazience. Z tą myślą skierowałam się do mojego celu.
- Przemek! - zawołałam zdziwiona, bo blondaska nie było również w kuchni. - Przemek! - drzwi od łazienki były uchylone. Weszłam do środka nie bawiąc się w jakies tam pukanie.
I nic - pusto. Dobra można powiedzieć, że zaczęłam sie niepokoić. Ponownie wróciłam do salonu. Zaczęłam oglądać kanapę, stół i wszystkie szafki. Myślałam, że chociaż zostawił mi jakąś wiadomość czy co. Usiadłam na fotelu, żeby pomyśleć co dalej. Krążyłam wzrokiem po pokoju i osłupiałam. Na moim telewizorze była jakaś ikonka. Wcześniej jej nie było. Zdziwiona naciskam przycisk "ok" na pilocie.Od: Twój BFF❤
Wyszłem załatwić kilka spraw na mieście, ale najpóźniej do 11 powinienem być w domu.
Przemiś❤Nie powiem byłam zdezorientowana. Wiedziałam, że mój cyfrowy ekran ma możliwość wyświetlania wszystkiego co na moim telefonie, ale nigdy nie mogłam tego zrobić.
Czy napewno chcesz zmienić nazwę Twój BFF❤ ?
Tak
Nazwę zmieniono na Staruch💩.
Zaśmiałam się pod nosem...
CZYTASZ
Skok w Dorosłość
FanfictionJesień jak każda inna, a jednak musiało się coś wpieprzyć w moje idealne życie (wyczujcie ten sarkazm)