- Halo?
Piotrek? -
- Nieeeee
... Weź dziewczyno powiedz temu idiocie, że telefon jest od odbierania i, że mamusia idzie na przeszpiegi -
- Ale jak to na przeszpiegi?....I jaka mamusia?
Zapomniałaś o wspólnym obiedzie? -
- Co? To nie było na żarty?! Przecież on miałby być jakieś wieki temu!
Nie, nie jest to żart, a po drugie żadne wieki temu. Nie wspominałem ci, że była zmiana planów?A poza tym mama strasznie chce ciebie poznać...moja dziewczyno -
Nie dało się nie zauważyć tego prześmiesznego żartu. Ha. Ha. Ha.
- A co z Klaudią? To przecież jest twoją
Właśnie....Nie wspominaj nic o niej przy rodzicach. Nic. Nie znasz jej jakby co. -
- Ale czemu?
Po obiedzie mama chce ci pokazać nasze konie i w ogóle wszystko, więc jakoś wtedy w między czasie ci wyjaśnię -
- Śmiać się czy płakać?
Uśmiechaj się, bo z uśmiechem ci ładniej -
- Wal się Pawlicki!
- Pamiętasz, co ci obiecałem..Piwnica czeka! - dało się usłyszeć krzyk dochodzący z kuchni oraz śmiech w słuchawce. Jednak po chwili ktoś zadzwonił do drzwi...
Oho! Mam przyszła, narazie -
Połączenie zostało przerwane.
Fajnie.
Odłożyłam telefon i skierowałam się po cichu do kuchni. Słyszałam jak Piotrek zmierza w kierunku drzwi. Serce mi biło jak szalone, bo jednak nie miałam w planach poznawać mamy braci, a przynajmniej nie teraz, nie w domu jednego z jej synów, nie po wczorajszym incydencie.Piotrek otworzył drzwi.
Odezwała się w nich kobieta.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Zawołali mnie.Powoli ruszyłam w ich stronę. Wyobrażałam sobie cały przebieg rozmowy. Jak zacząć, o czym mówić, jak się zachowywać.... Przypomniałam sobie nawet jak nakryć do stołu. Uwierzcie mi. To nie raz wam dupę uratuję.
Kiedy doszłam do tego, że wybiorę uśmiech nr 16, czyli słodka i spokojna zobaczyłam młodą dziewczynę. No może nie młodą, bo była w mniej więcej moim wieku... Chociaż tak młodą! Ja jestem piękna i młoda, a co sobie będę samopoczucie psuła.
Zauważyłam, że wszyscy, czyli ich dwójka, się na mnie patrzy. Od razu przybrałam odpowiednią minę, poprawiłam włosy i zaczęłam:- Piotrek nie mówiłeś, że Twoja mama wygląda tak młodo - tu podeszłam do blondynki i objęłam ją ramieniem.
Jednak obydwoje wybuchli gromkim śmiechem na moje słowa - A co źle mówię? - nie no już całkiem zostałam zbita z tropu. Puściłam kobietę i przybrałam postawę obronną. Cały takt, i widelczyki do ciasta wyjechały na wakacje, żeby całą złość, bezsilność i irytację skupić na chłopaku.No przecież to on jest mi winny wyjaśnienia!!!
Brunet zauważając mój wyraz twarzy trochę się ogarnął i wyjął za swoich pleców list:
- To nie moja mama. To listonoszka.I znowu śmiech. Ich dwójka taki miała z tego ubaw!! Wyglądali jakby się znali od dawna. A może się znali? Jednak ta dziewczyna nie śmiała się tak bardzo szczerze jak Piotrek. Można było usłyszeć w jej głosie lekkie wymuszenie chichotu. A ten wzrok, który mi co chwila posyłała jeszcze bardziej wzbudzał we mnie podejrzenia. On mówił: Nie wtrącaj się! Jest M.Ó.J.
Zmarszczyłam brwi. Spojrzałam na Piotrka, by zaraz spojrzeć na "panią listonosz" i znowu przenieść wzrok na bruneta. Stwierdziłam, że narazie dam sobie z tym spokój. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam kręcić wzorki stopą po kafelkach.
***************
Dotarłszy do drzwi wyjściowych oparłam się o ścianę i napisałam wiadomość do Martyny czy żyje. W końcu nie widziałam dziewczyny od pamiętnego wieczoru. Z tego co wiem, to chyba zabrała się zresztą...chyba.
Przeglądałam swoją pocztę, gdy moją uwagę przykuła pewna wiadomość. Nie była to żadna reklama, ani nic z tych rzeczy. Największe zdziwienie wzbudziło we mnie to, że to mój jeden z dziesięciu adresów e-mail, z którego praktycznie w ogóle nie korzystam. Skoro nie korzystam, to nie sądzę, żebym go komuś podawała. Już chciałam klikać w ową wiadomość, ale przyszedł brunet z pieskiem na rękach i ruchem głowy wskazał, że możemy już iść.Schowałam telefon do kieszeni i pchnęłam drzwi. Podeszłam do auta Piotrka i wzięłam od niego Boba, bo w końcu to chłopak kierował, a nie mogłam nas narazić na żadne niebezpieczeństwo. Piter raczej nie ma podzielnej uwagi, więc piesek będzie jechał na moich kolanach.
- Nie jesteś ciekawa czemu wziąłem Boba ze sobą? - zapytał brunet włączając się do ruchu.
- Nieeeee - jednak chłopak nie zwracając uwagi na moją negatywną odpowiedź włączył migacz i zaczął:
- Jak będziemy na obiedzie to zostawię go u mamy.- Aha...
- I będziemy zwiedzać STAJNIE!!! - dobra, nie powiem Martyna piszczy jeśli na Polsacie puszczą Pottera, ale to co wydobył z siebie Piotrek.....Chyba trzeba dzwonić po egzorcystę.
- Tak, wiem o tym.
- Niby skąd - spojrzał się na mnie tajemniczym wzrokiem.
- No Przemek jak dzwonił to mi powiedział....Nie wspomniałam ci o tym?
- Nie? Zaraz jak skończyłaś gadać to zaczęłaś panikować, że to moja mama przyszła, a my jesteśmy nie gotowi i że chcesz mi zabić brata - oznajmił chłopak zatrzymując się na światłach.
- Ciebie też chciałam zabić - uśmiechnęłam się do bruneta. - Wiesz taki drobny szczegół - puściłam do niego "oczko".
- Dziewczyny.... - pokręcił głową z politowaniem i ruszył swoją maszyną.
Chciałam jeszcze dodać, że "mężczyźni" nie są o wiele lepsi, ale przejeżdżając przez skrzyżowanie minęliśmy czarną Hondę - nie powiem Wam dokładnie co to był za model, bo nie znam się na autach.... i nie wymagającie tego ode mnie - w pojeździe na tylnim siedzeniu siedziała blondynka. Przez głowę przemknęła mi myśl, że to Martyna, ale przecież dziewczyna ma dłuższe włosy niż ta w aucie.
Jednak na wszelki wypadek postanowiłam się zapytać:
- Piotrek, reszta z Martyną będą już na miejscu, czy jak?- Tak, Przemek gadał, że jeszcze ta twoja blondyneczka z Gingerem niezłą imprezę chcieli rozkręcić, ale mój brat ich powstrzymał.....Napewno go w szpitalu podmienili.
- Czyżby? A może to ciebie podmienili, zastanawiałeś się nad tym?
- Eeee tam, głupoty pleciesz - przyspieszył i skręcił w uliczkę z pięknymi domami.
CZYTASZ
Skok w Dorosłość
FanfictieJesień jak każda inna, a jednak musiało się coś wpieprzyć w moje idealne życie (wyczujcie ten sarkazm)