Rozdział 23.

18 1 0
                                    

Następnego dnia. Wstałam nie wyspana , chociaż była godzina 12:34. Byłam bardzo spóźniona do szkoły... Wszystko to przez dziewczyny... Ale to nie ważne mogłam równie dobrze nie iść spać i bym nie zaspała. Istny paradoks! Po przebudzeniu wstałam szybko by zrobić coś na śniadanie. Mi i dziewczynom. Dziwnym trafem ich nie obudziłam ,ale najwidoczniej były bardzo zmęczone. Tak samo jak ja. Zeszłam po schodach na dół prosto do kuchni , po cichutku, wyciągłam potrzebne mi składniki do zrobienia naleśników i zabrałam się do smażenia. Po 30 minutach nasze śniadanie było już gotowe. Zaniosłam je na górę , budząc dziewczyny. Gdy tylko udało mi się to zrobić , zapytały zgranym chórem.

-Co to za piękny zapach !-zapytały zrywając się z łóżka na równe nogi.

-Nasze śniadanie - powiedziałam i uśmiechnięta podałam im ich porcję.

-Mm... pyszne - powiedziała Katris.

-Eee... tam przesadzasz - powiedziałam i zaśmiałam się cicho.

-Ale ona ma rację , idź na kucharkę i będziesz nam robiła posiłki , okej ? - zapytała Taylor.

-No ty chyba oszalałaś , ja nie umiem gotować - zaśmiałam się głośno.

-Yyyhhmmm..! - powiedziały głośno chórem.

-No co? Przecież mówię prawdę , czego wy ode mnie chcecie? - zapytałam.

-Pójdziemy  zapisać cię do Master Chefa , My nie żartujemy - powiedziały.

-No wy chyba upadłyście na głowę , nigdzie nie pójdę. Ale już dobrze, kończmy już nasze śniadanie bo musimy zająć się jeszcze Madison i omówić sprawę z Luisem.- powiedziałam i w tym momencie usłyszałam pukanie do mojego pokoju. - Kto tam ? - zapytałam.

-Ja , skarbie - Chris wyszedł zza drzwi i odpowiedział na moje pytanie.

-To fajnie , chodź z nami usiądź - powiedziały. Chris podszedł do nas i usiadł koło mnie , czuć było od niego alkohol.

- Piłeś? - zapytałam pod denerwowanym głosem.

-Trochę wypiłem , słowo - powiedział.

-Wątpię , czuć od ciebie alkoholem z daleka. Idź się o kąpać. W mojej szafie jest ręcznik i twoje ciuchy. - powiedziałam.

-Dobrze skarbie - powiedział -ale wolałbym iść tam z tobą - wyszeptał mi to na ucho ,a ja zrobiłam się czerwona jak burak.

-Idź już - powiedziałam. Chris wziął szybko swoje rzeczy i poszedł do kąpieli. -Dobra dziewczyny , mamy chwile , Co robimy z Luisem ? - zabrałam głos w momencie kiedy Chris wyszedł za drzwi.

-Ehh... ,a co jeśli tam mu będzie lepiej?  nie możemy mu czegoś zakazać i narzucać , to wolny człowiek i może robić co chcę i kiedy chce ,a my nie możemy mu w niczym przeszkadzać - odparła Katris.  Nasze miny posmutniały.

-Masz rację Katris , jak on nie zmieni zdania , to nic nie będziemy mogły nic z tym zrobić - powiedziała Taylor.

-Macie rację ,ale w końcu to nasz przyjaciel. Nie wiem jak wy ,ale jak on wyjedzie będę się codziennie o niego martwić i myśleć ,że nie wróci z powrotem do nas. - powiedziałam.

-My tak samo ,ale nie możemy nic więcej z tym zrobić - powiedziała Taylor.- dobra Kate , ja się będę już zbierać do domu - powiedziała stanowczo.

-Ja też będę się już zbierać , Podrzucisz mnie do domu Taylor? - zapytała Katris.

-Tak , oczywiście - odpowiedziała Taylor.

-No dobrze , to odprowadze was do wyjścia- powiedziałam. Zeszłyśmy na dół i pożegnałyśmy się. Poszłam do salonu by zobaczyć czy rodzice są w domu.  myślałam , że ktoś jest w domu oprócz mnie i Chrisa ,ale jednak nie bo rodzice pojechali na zakupy i zostawili kartkę. Weszłam na piętro i zapukałam w drzwi od łazienki.

-Żyjesz tam ? - zapytałam. Nagle drzwi z łazienki otworzyły się.

-Jeszcze żyje - zaśmiał się.

-Wal się -powiedziałam.

-Oczywiście ,ale tylko z tobą - uśmiechnął się uwodzicielsko.

-Pff..Chciałbyś - powiedziałam odchodząc od niego.

-Kate bo zrobię się nie grzeczny - powiedział stanowczo przypierając mnie do ściany.

-Ani mi się waż - zaśmiałam się kiedy nagle mój telefon zadzwonił.

- Hallo?

-Kate , skarbie przyjeżdżaj szybko do szpitala ,w którym leżałaś. Mieliśmy wypadek i twój tata jest teraz w ciężkim stanie.- powiedziała załamana mama.

-Już jadę mamo. - rozłączyłam się szybko i zbiegłam na dół jak poparzona.

-Kate co się stało ?- zapytał zaniepokojonym głosem.

-Idź szybko do samochodu , musimy jechać do szpitala - powiedziałam stanowczo.

-Już idę - pobiegł szybko do samochodu , nie wiedząc co jest grane ,  odpalił samochód i czekał tylko na mnie. Wyszłam z domu , zamknęłam drzwi i pojechaliśmy do szpitala. Jechaliśmy w aucie ale ja nie umiałam o niczym innym myśleć jak o tym co się właśnie wydarzyło. Cała drżałam ,trzęsłam się i nie mogłam kompletnie zawładnąć nad własnymi myślami. Czułam chodź by ta droga nie miała końca.. ale na całe szczęście bez żadnych przeszkód pmo 15 minutach byliśmy na miejscu.

Przytul Zostań BądźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz