Rozdział 10.

43 2 0
                                    

Był 7 kwietnia. Moje 19 urodziny. Dzień ciepły i słoneczny. Zeszłam na dół sprawdzić czy kto kolwiek jest w domu. W całym domu było pusto i głucho. Jedyne co można było usłyszeć to zegar z kukułką. Czyżby moja rodzina i przyjaciele coś szykowali? Nie , raczej nie. Szczerze w to wątpiłam. Zadzwoniła do mnie Taylor.

-Ej! Stara masz może pożyczyć czerwoną szminke ? Potrzebuje na randkę z Jimem. - Powiedziała z podnieceniem w głosie.

-Nie ,nie mam. - oznajmiłam chociaż tak naprawdę ją posiadałam.Wkurzyło mnie to tak trochę ,że zamiast zacząć od składania mi życzeń jako moja przyjaciółka ,zaczęła od błachostki. Chodź by o mnie i o moim dniu zapomniała.-A ty wiesz co dzisiaj jest za dzień ?- zapytałam.

-Tak, sobota 7 kwietnia- powiedziała.

-Aha...-powiedziałam z uniesionym zduszonym głosem.

-Coś się stało ? -zapytała mnie z zaciekawieniem.

-Nie nic...- powiedziałam i rozłączyłam się. Dzwoniła później parę razy , ale ja nie odbierałam. Po prostu nie chciałam.

Czyżby wszyscy o mnie zapomnieli !?

Pojechałam na zakupy do centrum miasta. By umilić sobie czas. Nikt nie dzwonił , nikogo nie spotkałam ani nic. Co było nie mniej dziwne. Weszłam do ZARY ,mojego ulubionego sklepu. Szukałam jakiejś super torebki. Wszystkie były wspaniałe ,ale nie chciałam wszystkich pieniędzy wydać na torebki i musiałam się zdecydować wiec spytałam sprzedawczynie o radę.

-Przepraszam, czy mogę prosić na moment ?- Spytałam.

-Ależ oczywiście. -uśmiechnęła się - W czym mogę pomóc?- Zapytała z zaciekawieniem.

-Mam malutki problem- zachihotałam- Chciałbym wybrać jakąś torebkę. Wszystkie są genialne i dlatego nie umiem się zdecydować.

-Hmm.. A jakiej pani szuka? Może ta średnia z beżowo czarnym ombre? Jest świetna i będzie wszędzie znakomicie pasować - stwierdziła.

-Ma pani racje. Jest świetna. Dziękuję za pomoc. - uśmiechnęłam się szeroko i udałam się do kasy.

Aby jedna dzisiaj miła rzecz!

-Razem 100$ dziękuję i zapraszam ponownie - odpowiedziała sprzedawczyni.

-Ja również dziękuję, do zobaczenia - odparłam i udałam się do wyjścia. Chodziłam jeszcze po galerii. Przyglądałam się ludziom i oglądałam wiosenne kolekcje. Wyszłam z galerii. Przechadzałam się ulicami miasta. Ludzie byli bardzo zabiegani. Jeden pan biegł trzymając telefon krzycząc do telefonu ,,Tak szefowo zaraz będę. Mam już pańską kawę. Powinna pani smakować znakomicie.". Stwierdziłam ,że to jest straszne jak ta szefowa go wykorzystuje ,ale byłam pełna podziwu dla tego mężczyzny. Zadziwiała mnie ta jego determinacja dla osiągnięcia swojego celu. Awansu! W sumie to co mu to daje? Zabieganie i wykończenie by później mnie większą stawkę pieniężna i posadzkę w biurze? Rozumiem to bo każdy z nas chciałby mieć zapewnione większe standardy. Co nie zmienia faktu ,że poświęca swój cenny czas obcej kobiecie zamiast poświęcać się rodzinie. Niebo okiełznała ciemność. Jakby tego było mało zaczą padać deszcz.

No Po Prostu Super!

Uliczne latarnie rozświetlały ludziom drogę. Nim się zorientowałam była 23. Cała mokra wracałam do domu ,autobusem pełnych śmierdzących ludzi.. Kiedy podjechałam pod dom zobaczyłam ,że nikogo nie ma.

Co do diaska!

Wchodziłam do środka ,kiedy nagle ,kiedy zapalałam światło w przedpokoju , wszyscy wykrzyczeli  ,,Wszystkiego najlepszego Kate". Wystraszyłam się. Rozebrałam się i poszłam do salonu. Kiedy usiadłam wygodnie na wysokim krześle barmańskim znajomi, przyjaciele i krewni podchodzili do mnie by złożyć mi życzenia. Pierwszy w kolejce był Chris. Byłam zdziwiona. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Tego całego przyjęcia.

-Wszystkiego najlepszego kotek, prezent przygotowałem dla ciebie jutro. Zabieram cie gdzieś , uwierz na pewno ci się spodoba.-wyszeptał mi na ucho a później posłał mi oczko ,a ja zarumieniłam się gwałtownie. Byłam zaciekawiona co mógł takiego dla mnie przygotować.Później podeszła Taylor i Jim.

-Wszystkiego najlepszego kochanie , wiedziałam jaki był dzisiaj dzień ,ale nie mogłam się wyzdradzić ! Bardzo cię przepraszam za to! -krzyczała wtulajac się we mnie razem z Jimem.

-Tak wiem i dziękuję wam bardzo - Posłałam jej oczko uśmiechając się . Następnie była Katrin i Lui.

-Sto lat , sto lat niech żyje żyje nam!Kate! - krzyczeli mówiąc te słowa- Mamy nadzieję ,że ci się podoba to był nasz wspólny pomysł! -krzyczeli.

-Wy to wszystko przygotowaliście?! Jesteście nie możliwi! Podoba mi się i to jak. Kochani jesteście , Kocham was!- krzyczałam pełna podziwu.

-Oczywiście Kate! Wszystko jesteśmy skłonni zrobić dla ciebie! My ciebie również kochamy!- wykrzyczeli.
Później byli moi rodzice noszący tort. Kiedy nagle wszyscy zaczęli śpiewać ,,happy birthday to you". Po zdmuchnięciu świeczek przytulili mnie mocno i powiedzieli hurem.

-Słońce dzisiaj twoje 19 urodziny stajesz się kobietą i wspólnie z tatą życzymy Ci jak najlepiej, sto lat córeczko ! Kochamy cie i nie zapomnij o tym nigdy- przytuliłam ich mocno i uroniłam łzy ze szczęścia.

-Chciałam wam wszystkim podziękować za tą cudowną niespodziankę. Nie spodziewałam się tego wszystkiego. Myślałam ,że wszyscy o mnie zapomnieli.. Zaraz po telefonie od Taylor uświadomiłam to sobie jeszcze bardziej ,ale teraz rozumiem po co to wszystko było! A teraz zapraszam do zabawy! Impreza zaczęła się rozkręcać. DjKatris zaczęła wywijać na Numarku. Ludzie tańczyli na parkiecie. Ja usiadłam gdzieś z boku. Byłam wykończona tymi zakupami. Nagle Dj zapodał spokojną i wolną piosenkę dla par. Chris podszedł do mnie i porwał mnie do tańca. Podobało mi się ,ale widziałam jak oczy wszystkich spoczywały na mnie.

-Chris proszę cię zrób coś! Nie chce być tak obserwowana..

-Wyglądasz bombowo i nie przejmuj się.- Na rozluźnienie mnie Chris pocałował mnie ,najdelikatniej jak tylko potrafił. Zatańczyliśmy razem Kimbze i usiedliśmy wykończeni.

Była godzina 3 ludzie zaczęli się pomału zbierać do domów. Pozałatwiałam im taksówki jako dobry gospodarz imprezy i poodprowadzałam ich pod same taksówki. Wszystkich po kolei w różnych odstępach czasu. Gdy wszyscy już wyszli , został mi tylko do posprzątania cały dom. Mama powiedziała:

-Córeczko ja to zrobię. Odpuść to dzisiaj sobie. A teraz idź z Chrisem do pokoju.

Chris wziął mnie na ręce. Położył w łóżku. Opatulił mnie kołdrą. Ucałował w czółko na dobranoc i położył się koło mnie. Szybko usnęliśmy ze zmęczenia.

Przytul Zostań BądźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz