Rozdział 9.

46 2 0
                                    

Dwa dni później , kiedy otworzyłam oczy był przy mnie Chris. Cały zapłakany.

-Chris?! Co się stało?! Dlaczego płaczesz?! -zapytałam prawie krzycząc.

-Kate boje się...boje się , że Cię stracę- Zapłakał głośno.-Od dwóch dni nie otwierałaś w ogóle oczu ,a lekarze nie zdawali sobie sprawy dlaczego tak było.. Miałaś operacje i podane wszystkie leki takie jak wcześniej ,a i tak nie chciałaś się wybudzić

-Oh... Chris nie bój się jestem przy tobie -powiedziałam uśmiechnięta po czym Chris mnie pocałował. Poczułam się jak w 7 niebie.

-Kocham Cię skarbie... Kocham Cię kiedy śpisz , kiedy smucisz , kiedy się śmiejesz , przy wschodzie słońca , przy świetle księżyca i w każdym innym miejscu na ziemi. Nie umiem bez ciebie żyć. Jesteś moim światłem , powietrzem i ogniem. Bez ciebie nie ma mnie. - wyszeptał mi do ust wtulajac się we mnie , całując mnie namiętnie w usta .

-Jakie to miłe -zaniemówiłam i uśmiechnęłam się szeroko - Skąd to wziąłeś? -Zapytałam.

-Mówiłem to , co czułem skarbie- Puścił mi oczko.

-Jesteś wspaniały - Rzekłam.

Nagle do pokoju wszedła Taylor i Jim

-Koniec tego miziania kochani! - Krzykła.- No już już!-Speszeni nie wiedzieliśmy o co im chodzi ,a szczególnie Taylor ,bo była uśmiechnięta tak chodź by zobaczyła chwile wcześniej jednorożca.

-Musisz przerywać w najlepszych momentach?! - zapytał oburzony Chris ,a ja w tym momencie zrobiłam się czerwona i zaśmiałam się po cichu.

-No niestety gołąbeczki- Uśmiechnęła się -Wy wiecie co dzisiaj jest za dzień?- zapytała.

-Ależ oczywiście dzisiaj jest poniedziałek- Uśmiechnął się szeroko , a w tym momencie Jim i Taylor popłakali się ze śmiechu.

-Dzisiaj jest dzień wypisu Kate ze szpitala baranie - parsknęła śmiechem.

-Że co?- zapytał i wstał na równe nogi- Kate wstawaj i ubieraj się zaraz wychodzimy.

Japierdole co takiego?! W końcu się uwolnię z tego psychiatryka!

-Już chwila -powiedziałam i uśmiechnęłam się z zadowolenia. Wstałam o własnych nogach. Byłam zdziwiona. I w sumie nie tylko ja byłam zdziwiona. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i poszłam się przebrać do łazienki w moim pokoju. To było jedyne dobro w tym szpitalu. Po 19 minutach byłam gotowa do wyjścia.

-Co się tak guzdrzesz?- Zapytała Taylor.

-Ja? Ależ skąd- Prychnęłam śmiechem na cały korytarz i pożegnałam się z lekarzami. Kiedy wychodziłam zobaczyłam ,że wszyscy czekają na mnie. Czekali na mnie moi rodzice wraz z Luisem i Katris. Co sprawiło u mnie podwójną radość. -Co wy tutaj robicie?-zapytałam.

-Teraz to właściwie nic. Czekaliśmy na ciebie z niecierpliwością. Dłużej się siostro nie dało?!-Odparł Lui.

-Wiesz? Gdybym coś wcześniej wiedziała.. Ubrałabym się szybciej albo przynajmniej miała bym rzeczy przygotowane. A nie tak jak teraz ,że musiałam się o kąpać,wysuszyć włosy i spakować. Wiec uwierz mi. Robiłam co w mojej mocy ,żeby wyrwać się jak najszybciej z tego miejsca.

-No już dobrze. Ja tylko żartowałem.

-Fajne żartyyy- Podeszłam do niego bliżej. Uderzyłam go lekko w brzuch i wyszłam na zewnątrz. Wszyscy zaczęli się śmiać i poszli za mną do auta. Poczekałam na nich na schodach ,przed szpitalem. Parking był naprawdę spory ,ale zanim sama bez ich pomocy znalazłabym nasze auto ,to wieki by minęły. Przemierzyliśmy parking w dość szybkim tępie. Wsiedliśmy do naszego szarego passata i odjechaliśmy. Dopóki nie dotarliśmy na miejsce ,kompletnie nie wiedziałam gdzie jedziemy. Nikt mi nie chciał powiedzieć. Chris także nie był wtajemniczony. Wreszcie dojechaliśmy. Była to mała miejscowość. Mijaliśmy szyld ,,Welcome to Acton" w stanie Massachusettes. Podjechaliśmy po jakiś hotel. Zaparkowaliśmy. Wysiedliśmy z auta po czym mój tata dodał:

Przytul Zostań BądźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz