Rozdział 16.

51 3 0
                                    

Obudziłam się rano. Pełna energii do życia. Na zegarze była godzina 6:02. Wyszłam na balkon ,gdzie było zadziwiająco ciepło. Rozejrzałam się. Zobaczyłam cudowny wschód słońca. Ptaszki ćwierkały ,a miasto budziło się pomału do życia. Ruch uliczny był dość... słaby? w porównaniu do tego co jest w Nowym Jorku. Weszłam z powrotem do pokoju by się umyć ,przebrać i zejść na spokojnie na śniadanie. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam , że łóżko jest już puste i ładnie pościelone. Chodź by wcześniej nikogo tam nie było. Pozbierałam wszystko to co było mi najpotrzebniejsze i poszłam do łazienki cała nabuzowana. A przynajmniej myślałam ,że do niej wejdę! Kiedy podeszłam do drzwi łazienki okazało się ,że są zamknięte. Pełna gniewu z całej siły odruchowo zapukałam do ich drzwi i po chwili dodałam:

-Panie Chris Jones proszę opuścić łazienkę -zaśmiałam się delikatnie ,ale jednak groźnie.

-Panno Kate Middleton proszę chwile poczekać- stwierdził.. odczekał chwile.. po czym wciągną mnie do łazienki.

-Co ty kombinujesz skarbie? -zapytałam oglądając jego piękne umięśnione ciało od góry do dołu.

- A czego się spodziewasz ? - spytał mnie i przyparł mnie do ściany. Był cały mokry.

-Po tobie skarbie wszystkiego mogę się spodziewać - powiedziałam i próbowałam się uwolnić ,ale on jeszcze mocniej na mnie napieral swoim nagim ciałem.

-Nie uciekaj mi bo dostaniesz po dupie - powiedział z zadowoleniem.

-Wątpię -odparłam próbując się dalej uwolnić czego po chwili żałowałam. Chris przeżucił mnie przez kolano , ściągną mi majtki i parę razy mokra ręką uderzył mnie po tyłku.

-Ała... - Krzyknęłam na głos jak tylko się dało. -Przez ciebie będę mieć siniaki. - stwierdziłam masując swój pośladek.

-Nie przesadzaj skarbie nie uderzałem cię mocno - zaśmiał się cicho.

-Nie w ogóle - stwierdziłam.

-No nie -zaśmiał się głośniej i wciągną mnie ze sobą do wanny ,chociaż byłam ubrana.

-Oszalałeś ? - zapytałam z zaskoczeniem.

-Tak, na twoim punkcie skarbie.

-Oj daruj sobie te gierki.. Dowiem się w końcu kiedy wracamy do domu? Stęskniłam się za wszystkimi. - powiedziałam ,a moja mina posmutniała.

-Już jutro mamy nasz lot o godzinie 10. Musimy dzisiaj wysłać wszystkim kartki! - powiedział ,a ja oniemiałam.

-Że co takiego?! Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć ? - zapytałam i jak poparzona wyszłam z wanny i udałam się szybko do pokoju. Cała mokra i ociekająca z wody poszłam pakować nasze rzeczy.

-Dzisiaj przy naszej kolacji! Żebyś się tym wszystkim nie zadręczała tylko korzystała jeszcze z tego wszystkiego... A właśnie w tym momencie tego nie robisz... - krzyknął tak żebym dobrze to usłyszała.

-Już dobrze zaraz uporam się z naszymi rzeczami i będzie wszystko okej. Pomimo tego wszystkiego powinnam o tym wiedzieć! -powiedziałam szybko pakując nasze rzeczy.

-Spokojnie! Nie stresuj się już tak, dobrze? Przecież to nic złego ,przynajmniej do teraz nie stresowałaś się tym wszystkim..- odrzekł z podniesionym ciężkim tonem.

-Tak skarbie.. teraz mogę być spokojna. tylko czemu nic mi wcześniej o tym nie powiedziałeś?! Nadal tego nie rozumiem..- uśmiechnęłam się kiedy w tak szybkim tępie zdążyłam spakować wszystkie nasze rzeczy ,ale byłam oburzona tym ze nic wcześniej o tym mi nic nie było wiadomo. Usiadłam na jednej z walizek i czekałam na jego wyjaśnienia.

-Szybko się z tym uporałaś.. Myślałem ze dłużej to będzie trwać -uderzyłam go poduszka za to co powiedział i tak zaczęła się nasza bitwa. Biliśmy się próbując uciekać ,ale tak żeby zdobyć punkt. To był dość duży apartament wiec miałam gdzie się kryć. Innymi słowy miałam pole do popisu! Tak żeby mnie tylko nie zauważył ,co było bardzo prawdopodobne ,skryłam się między jednym ,a drugim pokojem w takiej dość wąskiej wnęce. Po jakimś czasie gdzie Chris pełen powagi ciągle mnie mijał.. czułam się nie uchwytna.. tak czy siak kiedyś musiał być ten moment ,w którym  zostanę znaleziona.   O to on: Chris wywołując moje imię ,co oznaczało poddanie się ,rozglądał soe po wszystkich kontach.  Gdy tylko doszedł do tej wnęki spojrzał soe w moją stronę. Wykrzyczał ,,Mam cię!" Po czym przyciągną mnie do siebie ,a następnie wziął mnie na ręce ,rzucił wszystko w kąt ,przyparł mnie do ściany. Tak zaczęły się nasze długie i namiętne pocałunki. W pewnym momencie oderwałam się od niego i zdesperowana spojrzałam na zegar. Była 9:40.

-O kurde spóźnimy się! Odepchnęła go bo do godziny 10 można było być na śniadaniu w hotelu. Ubraliśmy się szybko i zeszliśmy do stołówki.

Przytul Zostań BądźOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz