hyènes ont faim

451 94 28
                                    

Kim Taehyung nienawidził zimna, a jednak po kilku godzinach pochylania się nad biurkiem wyjście z budynku komendy było jego największym pragnieniem. Bolał go kark i lewa ręka, którą najwidoczniej nadwyrężył zbyt długim pisaniem bez przerw. Spieszył się z pracą jak nigdy, mając nadzieję, że uda mu się jeszcze porozmawiać z tym wytatuowanym mężczyzną, lecz niestety, gdy skończył okazało się, że brunet jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Jedynym znakiem, który wskazywał na to, że mężczyzna w ogóle gościł w budynku, był rozjuszony tym spotkaniem komendant i przyciszone rozmowy na korytarzach. Taehyung przypuszczał, że wizyta bruneta była całkowicie niezapowiedziana i nie miała zbyt miłego przebiegu. Przywdziana przez zazwyczaj opanowanego policjanta maska obojętności tylko to potwierdzała.

– Co mu jest? – zapytał szeptem Larrego Grootmichera, mężczyznę o wyglądzie dobrego dziadka, wodząc wzrokiem za komendantem Jamesem Allisonem, który z nietęgą miną mieszał właśnie patyczkiem kawę z automatu, idealnie widocznym z recepcji, o którą się opierali. Już samo to, że raczył się mdłą wodą o smaku kawy było niepokojące.

– Nie mam pojęcia – odparł Larry. Pod krzaczastymi brwiami błyszczały małe szare oczy, aktualnie w zabawny sposób zmrużone. Taehyung już otwierał usta, by spytać starszego kolegę o położenie jego okularów, ale szybko z tego zrezygnował. Pięćdziesięciosiedmioletni policjant był uparty jak przysłowiowy osioł, zwłaszcza jeśli chodziło o jego wadę wzroku. Każdy, kto wspomniał choćby słówkiem o tym niewielkim i w gruncie rzeczy normalnym defekcie, mógł być pewien, że zostanie przez Larrego potępiony na wieki. – Chodzi wkurwiony od dwóch godzin, kiedy Jeon postanowił dać mu w końcu spokój – zamilkł, zauważywszy minę Taehyunga. Uniósł brwi, a kurtyna szarych włosków odsłoniła głęboko osadzone oczy. – Co?

Kim odruchowo chwycił w dwa palce suwak swojej kurtki. Zagryzł policzek od środka, mając wrażenie, że w rzeczywistości zimny kawałek metalu wciąż emanuje ciepłem skóry Jeona. Przynajmniej znał już jego nazwisko, upewniając się przy okazji, że przypuszczenia o koreańskim pochodzeniu mężczyzny były jak najbardziej trafne.

– Taki wysoki i wytatuowany facet z czarnymi włosami? – zapytał, nieco zbyt szybko przekręcając głowę w stronę komendanta, który rozmawiał o czymś z sekretarką Lindą, farbowaną blondynką. Wyglądali trochę jak Daenerys i Drogo, tyle że ta wersja przywódcy dothraków była bez swojej charakterystycznej brody.

Prawie prychnął na swoje głupie myśli, odwracając się ponownie do Larrego. Bał się, że przy dłuższym patrzeniu na parę przypomną mu się wszystkie erotyczne sceny z serialu i nie będzie mógł bez zażenowania rozmawiać z komendantem i sekretarką. Tego jeszcze brakowało, by zaczął się rumienić, gdy Linda jak zwykle przyniesie mu do gabinetu znienawidzoną ale niezbędną kawę z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru.

– Gdy ostatnio go widziałem, był chyba świeżo po farbowaniu. – Zastanowił się chwilę. – To chyba było w maju 2015. Tak dziwnego odcienia czerwieni jeszcze nigdy nie widziałem, ale co ja tam wiem. Coś wpadające w wiśniowy, nie znam się. Ale reszta pasuje.

– A wiesz, kim on jest? I co chciał od Jamesa?

– A co cię on tak interesuje? Zakochałeś się? – Larry zaniósł się rubasznym, nieco skrzekliwym śmiechem palacza z długoletnim stażem. Uspokoił się, gdy Taehyung posłał mu pełne zirytowania spojrzenie. To, że jego orientacja była widoczna na pierwszy rzut oka nie znaczyło, że ma być powodem do idiotycznych naśmiewań. – Tylko żartuję, wiesz przecież – prychnął z uśmiechem, trzepiąc go pięścią w ramię. W jego mniemaniu pewnie było to lekkie zaczepne uderzenie, Kim zaś aż syknął, rozmasowując bolące miejsce drugą ręką. Grootmicher nie wyglądał jednak, jakby w jakikolwiek sposób go to ruszyło, mimo że wiedział o delikatnej i podatnej na zranienia skórze Taehyunga. – Ma na imię Jungkook, jest byłym agentem FBI. Nie mam pojęcia, czemu go wywalili, ale raczej to było coś poważnego. Za byle ćpanie możesz co najwyżej dostać upomnienie, a pod stołem przekażą ci kolejną działkę.

[zawieszone] Sang dans la neige  ;vkook;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz