Rozdział 5

4.5K 290 56
                                    

+18

Victor

Byłem zmęczony po locie, który Yu przespał.

Teraz leżałem w łóżku przywiązany.

- Kochanie czy to konieczne?

- Obiecałeś Victor... - Zrobił nadąsaną minę- Przywiązany przynajmniej nie będziesz robić wszystkiego co ci się podoba - Wymruczał w moje ucho.

- Czy ja robię wszystko co mi się podoba? - Zapytałem kąśliwe.

- Nie dałeś mi spać do ósmej rano MĘŻU- Pieścił każdą sylabę ostatniego słowa.

- Teraz ja ci nie dam zasnąć - Dodał a raczej wymruczał ściągając koszulę powoli.

Robił to tak wolno, że miałem ochotę zerwać z niego ten pieprzony kawałek bawełny. Poruszałem zniecierpliwiony rękami, ale były one dobrze usztywnione.

- Yuuri ..- Poruszyłem biodrami.

- Nawet o tym nie myśl - Rzucił tym pomiotem Szatana w kąt i wreszcie mnie dotkną. Jeździł dłońmi w dół i górę moje klatki piersiowej. Przez materiał koszuli czułem jego ciepłe dłonie.

Zszedł niżej i rozpiął rozporek moich spodni. Zahaczył palcami o gumkę bokserek.

- Musi boleć, tygrysie - Stwierdził patrząc na moją uwięzioną męskość.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - Warknąłem.

Pociągnął me spodnie w dół i uwolni mojego przyjaciela z bielizny.

Spojrzałem na jego twarz. Yu miał urywany oddech, całą twarz i uszy w rumieńcu.

- Co się stało Kociaku? Speszyłeś się? - Zacząłem mu dogryzać.

- Nie - Burknął dotykając mojego wzwodu.

- Ta jas... - Przerwałem gdy ten zaczął poruszać nieśpiesznie dłonią.

Wydałem cichy jęk. Poruszała się raz wolniej raz szybciej i wiedział, że za chwile doznam orgazmu więc przestał.

- Wiedzę że Pan Nikiforov czerpie przyjemność - Wyszeptał zdejmując z siebie resztę ubrań.

- Oczywiście- Syknąłem niespełniony.

Yuuri usiadł na mnie okrakiem, a ja podziwiałem piękno jego ciała. Był piękny, jak róża, która nie ma kłujących kolców jest tylko gładka i piękna.

Po chwil zaczął się przygotować na mnie. Nigdy nie sądziłem, że ten widok będzie tak podniecający. Z mojego gardła wydał się Harkot... Gdy stwierdził że jest już gotowy, zaczął mnie ujeżdżać.

- Ah! - Wydał stłumiony jęk, moja męskość wypełniała go rozkosznie.

Wypiełem miednicę tak, że poruszyłem się w nim.

- Hah?! Victor przestań- Wyszeptał, ale nic nie zrobił.

Zacząłem przyspieszać, po kilku chwilach jego słodka pupcia zaczęła wychodzić mi na spotkanie. Z każdym uderzeniem byłem coraz bliżej słodkiego zakazanego mi do niedawna raju.

- Victor...Ahh! - Krzyczał moje imię jak modlitwę.

- Jeszczę trochę kochanie - Wyszeptałem cały spocony. Moje ręce już dawno zdretwiały, ale w tym momencie miałem to gdzieś.

Po paru pchnięciach ja i on przeżylśmy cudowny błogi orgazm, wykrzykując nawzajem swe imiona.

Yuuri po chwili odwiązał mnie.

- Odwróci się na brzuch - Wyszeptał schodząc ze mnie.

Zrobiłem co mi kazał, minutę później zaczął rozmasować moje zdretwiałe ramiona, kark i plecy.

Przyjemny, kojący dotyk uśpił mnie.

Yuuri

Leżałem na leżaku przed basenem na Hawajach. Do morza mieliśmy pięć minut, ale sam fakt że ten basen jest nasz przez cały miesiąc wzbudziła we mnie dziecięcą radość.

Słońce grzało w najlepsze, a ja ciesząc się jego intensywnością miałem na sobie bokserki męża.

Maki co jakiś czas chodził do sypialni i sprawdzał czy Vitya żyje.

- Nie przyjmuj się piesku, nie zabiłem twojego pana...- Po chwili namysłu dodałem - Chyba.

Weszłem do pięknej sypialni z ogromnymi panoramicznym oknem na plażę, gdzie na przeciwko  było wielkie łóżko z czterema kolumnami i baldachimem.

Na środku tego łoża leżał śpiący na brzuchu Nikiforov.

Podszedłem cicho na brzeg materacu i położyłem się obok niego. Jego twarz we śnie wyglądała dziecinnie, znikła jego zmarszczka z pomiędzy brwi. Victor za często okazuję irytację wobec mnie, dzięki temu nabawił się prze ze mnie zmarszczek mimicznych.

Moja dłoń mimowolnie powędrowała do jego platynowych włosów.

- Kochanie - Szepnąłem, ten poruszył się i już byłem w jego ramionach.

Otoczony jego zapachachem oraz zmęczony popołudniowymi igraszkami zasnąłem.

~~*~~

Jesteś Tylko Mój || Victuuri || RemakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz