Rozdział 14- To już!

495 26 2
                                    

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Była 13:22. Obróciłam się na drugi bok i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, jaka jest godzina. Szybko zerwałam się na nogi i pobiegłam się umyć. Jak ja mogłam tak zaspac?! Potem ubrałam się w niebieski, lekko wyciągnięty sweter i czarne rurki. Na nogach miałam oczywiście workery. Ulubione<3.
Wzięłam sunię na smycz i wyszłam z nią na podwórko. Przed moim Domkiem stał Percy. Popatrzył najpierw na psa, a potem na mnie. Był zdziwiony. To było widać.
-To nie tak, jak myślisz!- zaczęłam.
-Wiem, wiem. Chejron powiedział, że poszłaś do świata śmiertelników po zwierzaka dla Xandera.- odpowiedział spokojnie.
-Pomożesz?- zapytałam błagalnie.
-Pewnie. Mogę z... Ona czy on?
-Ona.
-Mogę z nią pójść na spacer nad jezioro. Xander tam nie chodzi.
-Dzięki! Jesteś najlepszy na świecie!
-To lepiej powiedz mi coś czego nie wiem...- zaśmiał się.
-Hmm... Pomyślmy... Jesteś czasem tak słodziutki, że już dawno bym cię schrupała!- powiedziałam szczypiąc go za policzek, jak moja babcia.
-Eeej!
-Oj, weź ty już lepiej idź na ten spacer!- ponagliłam go chichocząc.
Percy poszedł w jedną, a ja w drugą stronę. Poszłam do Domku Afrodyty, żeby spotkać się z Sileną. Od razu otworzyła mi jEtna z jej sióstr, a mój największy wróg- Ashely Anderson.
-Silena, przyszła ta jędza! Znowu.- powiedziała do mojej przyjaciółki i spojrzała na mnie gniewnie. Niby córka Afrodyty, ale charakter taki, jakby to Ares był jej tatuśkiem. Nie zaprosiłam jej na Święta do nas, bo wiedziałam, że jeśli to zrobię, to kłótnie będą gwarantowane.
-Tak. To ZNOWU ja.- podkreśliłam to słowo.
-O, cześć, Olivia! Co cię do mnie sprowadza?- uśmiechnęła się do mnie.
-Chciałam tylko przyjść po prezenty, które przygotowałaś. Położymy je pod choinką.
-Oczywiście. Trzymaj.- i podała mi tyle toreb, że o mało się pod nimi nie załamałam.
-Dobra, dzięki! Do zobaczenia o 15-tej!
-No, pa!
Poszłam z prezentami do Domku 3. Weszłam i położyłam je pod drzewkiem. Było udekorowane figurkami greckich bogów na sznureczkach, gwiazdkami i serduszkami. Były też tam zwykle bombki.
-No, nareszcie jesteś!- krzyknął Percy.
-Tak. I mam już prezenty od Sileny!- powiedziałam.
-To stawiaj je szybko pod choinką i pomóż mi z tym zwierzem!
Suczka nie chciała dać się wprowadzić do Domku. Jak za dotknięciem magicznej różdżki weszła do środka dopiero wtedy, gdy to ja wzięłam ją na ręce.
Przygotowywaliśmy z Percym jeszcze wszystko do momentu, aż zegar wskazywał godzinę 14:57. Wtedy do środka weszli pierwsi goście. Stali tam Xander, Silena, Beckendor, Clarisse i Annabeth. Czyli już wszyscy.
-Cześć, wchodźcie!- powiedziałam do nich i zaczęłam się z nimi przytulać.
Pod choinką stała już masa prezentów. Wszyscy przed nią usiedliśmy, a Percy zaczął rozdawać torby. Pierwszy zobaczyłam od Beckendorfa. Dostałam od niego wielki, złoty Trójząb, który naprawdę był magiczny. Na końcach ostrzy były malutkie szafiry. Mógł robić takie cuda z wodą, co ja.

 Mógł robić takie cuda z wodą, co ja

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następny był od Annabeth. Była to książka o przygodach Posejdona. Ciekawy prezent. Następny był od Sileny. Zestaw do makijażu. Jakbym miała tego towarunku mało! Od Clarisse dostałam czerwono-złoty sztylet. Był piękny i idealnie wyważony! Percy kupił mi naszyjnik z Orkanem. Był cudowny! A najważniejsze- przypomina mi o Percym.

Nie mogłam znaleźć swojego ostatniego prezentu od Xandera

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mogłam znaleźć swojego ostatniego prezentu od Xandera. Chłopak chyba to zauważył, więc wyszedł na podwórko, a gdy znowu pojawił się w Domku, trzymał w ręce smycz, na której był przywiązany malutki szczeniak berneńczyka.
-Xander, to najpiękniejszy prezent jaki w życiu dostałam!- powiedziałam i rzuciłam się mu na szyję.
-Dzięki, a wiesz może gdzie jest mój ostatni prezent?- spytał.
-Ach, no tak. Zupełnie zapomniałam. Poczekaj chwilę.- powiedziałam i skierowałam się w stronę łazienki, bo tam czekała malutka suczka. Wzięłam smycz i poszłam z nią do Xandera. Patrzyłam tylko na jego minę i po prostu była bezcenna. Tak, jakby jakieś małe dziecko cieszyło się z prezentu na Święta, czyli ogromny uśmiech od ucha do ucha i świecące oczy.
-To... Też najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem. Dziękuję.- powiedział i pocałował mnie w czoło. Od razu dostałam tam dreszczy. Ale takich przyjemnych.
Razem wyszliśmy na spacer z Aresem i Kropelką, bo tak nazwaliśmy nasze szczeniaki (mój był Ares, a Kropelka była Xandera).
-Wiesz, bo ja... Już od dawna chciałem ci powiedzieć, że... Że ja...- nagle zaczął chłopak.
-Ty co?- zapytałam, to było dziwne, przecież mówiliśmy sobie wszystko.
-Bo ja się w tobie zakochałem.- powiedział szybko z zamkniętymi oczami.

Nazywam się Olivia Blackely i jestem córką Posejdona [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz