Po swoich słowach centaur machnął ręką, a obraz zniknął. To był totalny szok.
Czyli już jutro zacznie się najokropniejsza rzecz na świecie. Zacznie się wojna.Podeszłam do Willa, pogładziłam go po policzku. Ten powoli otworzył do połowy oczy. Wzrok miał jeszcze nieobecny, ale i tak wysilił się na lekki uśmiech.
-Oli...- wychrypiał, jednak ja przyłożyłam mu palec do ust.
-Ćsiii... Will, nie mów już nic, jesteś naprawdę bardzo osłabiony.
-Ale Caroline żyje, prawda?
-Tak, nie martw się już nią, tylko połóż się spać. Dobrze ci to zrobi.-pogłaskałam go po czole.
Chwycił delikatnie moją dłoń, nadal trzymając ją przy twarzy, po czym spojrzał na mnie i powiedział:
-Jutro nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić- a następnie pocałował wierzch mojej dłoni.
-Słyszałeś...?
-Tak.- zachichotał jeszcze głosem z chrypą.
Policzki od razu zaczęły mnie piec. Zarumieniłam się. No to wtopa...
Od razu usłyszałam za sobą czyjeś śmiechy, no może bardziej chichot. Dziewczyny teraz nie dadzą mi spokoju, będą ciągle się wypytywać o mnie i Willa.On tylko zamknął oczy, tak, jak mu powiedziałam, po czym zasnął. Odetchnęłam ciężko. Nie dość, że najlepszy ,,lekarz", jakiego mamy na Obozie jest osłabiony, to jeszcze jutro zacznie się wojna, a Will nie będzie w stanie zbytnio walczyć. Może będzie leczył. Nie wiem. Pewnie i tym razem (zresztą jak zawsze) Percy wraz z Annabeth będą ustalać, kto i gdzie będzie walczył. Ja oczywiście nie... Jak zwykle...
Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Była godzina 9:46. Musieliśmy się przygotować. Pomimo tego, że dopiero jutro Obóz miał do nas przyjechać, to lepiej było przygotować się nieco wcześniej. Poza tym, mieliśmy się dziś spotkać z Hekate albo Prometeuszem. Jedno i drugie napawało mnie (nie wiem, dlaczego) strachem.
Wyszłam z pokoju dziewczyn, żeby zrobić wszystkim śniadanie. Will wczoraj zadeklarował się, że sam je zrobi, ale jak na razie jest... jakby to... nieczynny.
Stałam już przed lodówką i nie wiedziałam, co wybrać. Chociaż powiem może inaczej: nie miałam CO wybrać.
-Caaaaaari!- zawołałam córkę Hekate, a przede mną od razu się ona znalazła.
-Tak?
-Poradzisz coś na to?- z wyrazem załamania na twarzy wskazałam na zupełnie pustą lodówkę.
-Nie ma sprawy- puściła do mnie oczko, po czym ręce uniosła na wysokość połowy brzucha. Wymamrotała coś- pewnie jakieś zaklęcie, chociaż ja się może nie znam, to wam dokładnie nie powiem- a lodówkę od razu zapełniło jedzenie. Były tam jajka, szynka, ser, masło, sałata, papryka i pomidory. Na szafce obok pojawiły się też dwie patelnie, szpachelka, sól i pieprz.
Wytrzeszczyłam na to wszystko oczy, bo nigdy nie widziałam, żeby taki nowicjusz jak Cari potrafił wyczarować tyle rzeczy naraz.
Spojrzałam pozytywnie zdziwiona na przyjaciółkę, która ciężko dyszała, podpierając się o blat.
-Caro, wszystko dobrze?- zapytałam obejmując ją ramieniem.
-Tak... chy-chyba tak...- wysapała.
-Przecież widzę, że nie. Idź do waszego pokoju i połóż się obok Willa. Kiedy skończę robić śniadanie, to wam przyniosę. Jesteś jeszcze bardziej osłabiona przez tą wodę ze Styksu.
-Dobrze...- zgodziła się- Ale obok Willa?
-No tak, a co?- zapytałam zdziwiona.
-Nie, po prostu... wy chyba... no wiesz... jesteście razem, co? No rozumiesz, nie chcę ci go zabierać.
-Zwariowałaś?- wytrzeszczyłam oczy- Nie jesteśmy razem!
-Ale tak się zachowujecie.
-Ehh...- pokręciłam zrezygnowana głową- Po prostu tam idź...
Cari cicho zachichotała, po czym, tak jak jej powiedziałam, poszła do pokoju, w którym odpoczywał też Will.
Spojrzałam na produkty znajdujące się w lodówce, po czym wyłożyłam je na blat. Patelnię ustawiłam na jednym z palników na kuchence indukcyjnej, a na niej rozpuściłam trochę masła. Wbiłam osiem jajek, dla każdego z nas po dwa, a pokrojoną wcześniej szynkę, pomidory, paprykę i ser zaczęłam podsmażać na tej samej patelni, po czym w końcu wymieszałam je z jajkami. Doprawiłam solą oraz pieprzem i wyłączyłam kuchenkę. Podczas poszukiwania talerzy przetrząsnęłam chyba wszystkie możliwe szafki w kuchni, a na końcu zajrzałam do ostatniej, która znajdowała się wysoko, nad okapem, że musiałam stanąć na stołku, bo bez nie go bym tam nie sięgnęła.
Pierwszym, co zobaczyłam, były talerze. ,,Nic dziwnego"- powiecie zapewne- ,,Przecież znalazłaś to, czego szukałaś". Jednak bardziej by was zdziwiło małe, czarne pudełeczko leżące pomiędzy dwoma stosami z talerzy. Wzięłam je do ręki i nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno, przez co upadłam na podłogę, przy okazji stołkiem obijając dolne szafki.
,,To skąd ty wiedziałaś, że ten stołek zarysował szafki, skoro oślepiło cię?" Bo słyszałam, cwaniaczki.Otworzyłam lekko oczy i powoli wstałam z podłogi. Tyłek bolał mnie okropnie, ale pomimo to wstałam na nogi. Przed oczami zatańczyły mi czarne plamki i znowu upadłam.
Wkurzona na samą siebie zaklęłam pod nosem, po czym odetchnęłam głęboko, aby się uspokoić. Wstałam powoli, żeby znów się nie przewrócić. Obok miejsca, gdzie przed chwilą upadłam, leżało to czarne pudełeczko. Biła od niego jakaś taka... mroczna aura. Otworzyłam wieczko, a w środku ujrzałam... pierścionek.
Wyjęłam go z pudełka. Był czarny, lekko matowy, obrączka była zdobiona różnymi ,,zawijasami". Środek pierścionka stanowił tęczowy kryształ w kształcie serca, o wielkości mniej więcej paznokcia u małego palca, a nad nim był mniejszy kamień szlachetny, bardziej przezroczysty. Całość prezentowała się wręcz bosko.
Patrzyłam na niego jakiś czas, po czym odłożyłam go z pudełkiem na blat. Później pokażę go reszcie. Postawiłam stołek pionowo, znów na niego weszłam, wzięłam cztery talerze, po czym na każdy z nich nałożyłam jajecznicę. Znalazłam jeszcze szklanki, do których nalałam wodę. Wzięłam to wszystko z pomocą Alex i zaniosłyśmy śniadanie na górę, do pokoju dziewczyn, gdzie Will i Cari razem odpoczywali...
Hej, Miśki!
Wiem, dość dawno nie wstawiałam rozdziałów, ale za to przychodzę z nowym, może trochę krótszym. Niedługo pojawi się też nowy rozdział, który pewnie zmieni na zawsze życie naszej kochanej Olivii. Nie martwcie się, ona nie umrze, nie jestem aż tak okrutna, żeby ją uśmiercać ;))Chcem też wam BAAAAAARDZO podziękować za te, w tym momencie, już 5,46 tyś odczytów! Jesteście kochani, dziękuję ;**
Chcę was też poinformować, że planuję zrobić Wielkie Q&A ze mną i z bohaterami tej książki. Chodzi o to, że zadajecie pytanka do mnie albo bohaterów (w komentarzach albo na priv), a ja piszam odpowiedzi ;33
Jeszcze raz bardzo wam dziękuję i chcę zaznaczyć, że pytania przyjmowane będą do 15.07.17 r.!
Uwielbiam was za ciepłe słowa i bardzo dziękuję za gwiazdki, komentarze, a przede wszystkim wyświetlenia ;))
CZYTASZ
Nazywam się Olivia Blackely i jestem córką Posejdona [ZAKOŃCZONE]
FanficJestem Olivia i jestem córką Posejdona. Myślałam dotąd, że bogowie greccy to tylko mity i bajki, ale ostatnio przekonałam się o ich prawdziwości. Poznałam swojego młodszego brata i dziewczynę, w której się zakochał. We mnie w sumie też zakochał się...