016

1K 60 45
                                    

Wszystkie kobiety znajdujące się w Górze Sprawiedliwości skomulowały się w jednym pomieszczeniu - pokoju Emily. Zabronił komukolwiek, a szczególnie Robinowi wchodzić tam dopóki Red Rose nie będzie gotowa na bal. Co chwilę z pokoju można było usłyszeć śmiechy i piski. Wally próbował podejrzeć co robią tam dziewczyny, ale o mało co nie skończyło się to strzałą w ramieniu.
O czasie gdy trzeba było już wychodzić, aby dotrzeć na czas do szkoły, dziewczyny wypuściły Emily z pomieszczenia. Black Canary miała łzy w oczach ze wzruszenia. Mimo, że nie znała dziewczyny długo, traktowała ją jak własną córkę. 
Dick czekał w salonie już gotowy na swoją partnerkę. Jego buty, spodnie, kamizelka i koszula były czarne, jedynie krawat miał czerwony.

Emily wkroczyła do salonu powolnym krokiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Emily wkroczyła do salonu powolnym krokiem. Dick zaniemówił na jej widok. Była ubrana w piękną czerwoną sukienkę, która pasowała kolorem do jego krawatu. Buty, na płaskim obcasie, również były czerwone. Włosy były naturalnie pofalowane, połowa upięta, a reszta swobodnie zwisała na plecach, jedynie jeden kosmyk zwisał jej przy twarzy, a dodawał jej niesamowitego uroku. Po chwili obok Robina pojawił się Wally, który zajadał się popcornem. 
- No ja na twoim miejscu, Rob, uważałbym na nią, bo jeszcze kto ci ją ukradnie.
- Nigdy bym na to nie pozwolił.
Chłopak uśmiechnął się, a dziewczyna zaczęła iść w jego kierunku, lecz wyprzedziła ją Black Canary i stanęła przed Dickiem. Złapała go za ramię i schyliła się do niego.
- Nie ma tu ojca Emily, więc zrobię to ja - odchrząknęła - Masz o nią dbać! Ma być w swoim pokoju przed północą! A jeśli w jakikolwiek sposób złamiesz jej serce, ja złamię ciebie.
Zagroziła mu palcem, a chłopak przełknął głośno ślinę. 
- No to życzę miłej zabawy - uśmiechnęła się i odeszła.
Teraz podeszła do niego jego partnerka na ten wieczór.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział.
- Dziękuję. - odpowiedziała lekko zawstydzona, bawiąc się naszyjnikiem.
Przez chwilę stali tak bez słowa.
- Ach, zapomniałbym!
Nagle wyciągnął z kieszeni pudełko w którym był bukiecik kwiatów na rękę. Dziewczyna zachichotała.
- Wiesz o tym, że bukieciki daje się na studniówkę, nie na zwykłe bale? - chłopak się zmieszał i przeczesał nerwowo włosy.
- Wybacz, nie wiedziałem. Kiedyś widziałem film w którym chłopak dawał dziewczynie bukiecik na bal i pomtślałem, że też powinienem. Wyrzucę go po drodze...
- Nie! - zaprotestowała - Z chęcią go nałożę.
Zabrała chłopakowi pudełko, wyjęła z niego ozobę i nałożyła ją na rękę.
- Jest śliczny, masz dobry gust. - stwierdziła.
Po chwili chłopak wystawił do niej ramię.
- Idziemy? - zapytał, a dziewczyna złapała go pod rękę i wyszli z Góry.

Przy samym wejściu do szkoły można było usłyszeć głośną muzykę dobiegającą z hali sportowej. Emily i Dick weszli do środka po dokładnym przeszukaniu przez ochronę. Po przemierzeniu szkolnych korytarzy weszli do sali. Pod sufitem wisiało tysiące kolorowych balonów, światła o wszystkich barwach tęczy migały po całym pomieszczeniu. Po lewej stronie stała scena na której grał szkolny zespół, na przeciwko wejścia tańczyli uczniowie, a po prawej stały ładnie ozdobione stoliki oraz krzesła. Dick zaprowadził Emily do wolnego stolika, odsunął jej krzesło, a ona podziękowała siadając. Sam zajął miejsce obok niej.
- Może przyniosę nam coś do picia? - zaproponował.
- Dobry pomysł. - odpowiedziała Emily przekszykując głośną muzykę.
Chłopak odszedł zostawiając dziewczynę samą. Emily zaczęła rozglądać się po całej sali, a jej wzrok utknął na mężczyźnie stojącym przy wejściu.
- Nie, to niemożliwe.
Zamrugała kilka razy oczami i mężczyzny już nie było. Odetchnęła z ulgą.
- Uspokój się, to tylko twoja wyobraźnia. - powiedziała sama do siebie. - Twój ojciec nie przyszedłby na ten bal. Poza tym nie wpuściliby go.
Dziewczyna trochę się uspokoiła.
Po chwili wrócił do niej Robin z sokiem w kubeczkach.
- Proszę - powiedział podając dziewczynie kubek.
- Dziękuję.
Emily tylko zamoczyła usta w słodkim napoju i pojawiła się przed nią blondynka w zielonej sukience.
- Mogę na chwilę porwać ci partnerkę? - zapytała Robina.
- Jasne. - odpowiedział, a Artemis porwała swoją przyjaciółkę do tańca.
Wyprowadziła ją na środek sali i zaczęły tańczyć w rytm jakiegoś najnowszego hitu.
- Art, co ci się stało?
- Nie rozumiem pytania. - odparła.
- No tańczysz na balu. Dobrze się czujesz? Piłaś coś?
- Czuję się znakomicie! - zaśmiała się. - Żałuję, że zawsze byłam przeciwko imprezom. Jest super!
Dziewczyny przetańczyły do końca piosenkę bez przerwy się śmiejąc i rozmawiając. Gdy melodia ucichła, Artemis odprowadziła przyjaciółkę na jej miejsce przy stole.
- Już więcej ci jej nie zabiorę. - puściła mu oczko. - Dobrej zabawy misiaczki! Tylko wiesz - zagroziła palcem chłopakowi - grzecznie mi tam, ja mam oczy dookoła głowy!
Zaśmiała się i odeszła.
- Czy ona coś piła? - zapytał od razu Dick.
- Właśnie nie wiem, ale nie poznaję jej.
Do uszu Emily dobiegł dźwięk rozpoczynającej się piosenki Charliego Putha I Won't Tell a Soul. (media) Dick poderwał się do góry i podał rękę dziewczynie.
- Oddaję mój obiecany taniec.
Dziewczyna uśmiechnęła się i złapała dłoń chłopaka. Gdy tylko wstała, chłopak obkręcił ją wokół jej własnej osi i przyciągnął do siebie. Dał krok w tył, co oznaczało, że chce poprowadzić walca, więc dziewczyna dała mi się porwać. Tańczyli jak idealnie dobrana para, jak po kilkunastu lekcjach tańca i próbach. Wirowali w takt muzyki po całym parkiecie.
- Nie wiedziałam, że jesteś tak dobrym tancerzem. - stwierdziła.
- Alfred uważa, że prawdziwy mężczyzna powinien umieć poprowadzić damę w tańcu.  
- Brawo dla Alfreda. - dziewczyna zaśmiała się. - Szkoda, że wcześniej nie chciałeś pokazać swojego talentu.
- Nie chciałem, bo wiedziałem, że nie dasz mi spokoju. - stwierdził, a dziewczyna zaśmiała się.
Patrzyli sobie głęboko w oczy, prawie nie mrugając, aby jak najdłużej nacieszyć się swoim widokiem. Ich twarze były coraz bliżej siebie. Ich usta dzieliły tylko milimetry i kiedy chłopak zamknął już oczy do pocałunku, dziewczyna ujrzała za nim coś nieprawdopodobnego - stojącą przy wejściu i machającą do niej, jak zwykle szeroko uśmiechniętą Harley, która nie była w swoim zwykłym przebraniu, lecz w sukience balowej.
- Przepraszam cię Dick, ale muszę na chwilę wyjść... - stwierdziła ciągle wpatrując się w dziewczynę.
- Co? - zapytał zaskoczony, ale dziewczyna nic mu nie odpowiedziała tylko ruszyła w kierunku drzwi.
Blondynka widząc, że Emily idzie w jej kierunku szybko pobiegła wzdłuż korytarza. Brunetka wybiegła za nią z sali, rozejrzała się i po chwili zobaczyła jej wystającą głowę zza rogu. Pobiegła w tamtym kierunku. Dziewczyna przemierzyła tak prawie całą szkołę, gdy nagle zatrzymała się na korytarzu, który był tak oddalony od sali gimnastycznej, że dźwięki muzyki były ledwo słyszalne. Blondynka stała teraz przed nią w ślepym zaułku.
- Po co tu przyszłaś Harley?
Dziewczyna zaśmiała się.
- Gadaj! - ryknęła Emily.
- Pytanie raczej powinno brzmieć: po co my tu przyszliśmy?
- Co? - zapytała zdezorientowana, ale po chwili zrozumiała o co chodzi.
Z mrocznego cienia, bocznego korytarza wyłonił się elegancko ubrany mężczyzna - jej ojciec.
- Myślałem, że zaprosisz ojca na swój pierwszy bal, ale najwidoczniej się mnie wstydzisz.
- Nie ma czym się chwalić. - stwierdziła oschle.
- Naprawdę? Zapomniałaś, że jestem jednym z najlepszych biochemików w naszym kraju i pracuję dla jednej z największych korporacji na świecie?
- Nie ma czym się chwalić, bo jesteś kłamcą i psychopatą!
Mężczyzna parsknął śmiechem. 
- Jeszcze niedawno też byłaś kłamcą i psychopatą. - ostatnie dwa słowa wziął w cudzysłów.
- Bo od małego robiłeś mi pranie mózgu! - krzyknęła.
Mężczyzna zacmokał.
- Emily, złotko, nie denerwuj się. - powiedział bardzo spokojnym głosem.
Po chwili znalazł się przy niej i wbił jej w ramię strzykawkę z bezbarwną substancją.
- To ci pomoże w zrelaksowaniu się.
Nagle dziewczyna zrobiła się bardzo śpiąca, obraz przed nią się zamazał, a oczy zamykały się co chwilę mimowolnie. Gdy poczuła, że spada, ktoś, najprawdopodobniej jej ojciec, złapał ją i przerzucił sobie przez ramię. Mężczyzna zaczął z nią iść. Kołysało nią jak na łodzi, ale to było przyjemniejsze, jeszcze bardziej chciało jej się spać.
Nagle usłyszała znajomy jej głos wołający jej imię. Po chwili na korytarz wbiegł Dick. Gdy tylko zauważył zwisającą Emily, na jego twarzy wymalowała się wściekłość. Zaczął biec w ich kierunku, ale za nim pojawiła się znikąd Harley ze swoim ogromnym młotem. Zamachnęła się i uderzyła chłopaka w tył głowy, tak, że natychmiast upadł na podłogę.
- Dick... - ostatecznie wyszeptała Emily i straciła przytomność.

Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Ale się porobiło co? Wiem, kochacie mnie za ten rozdział 😂 Ogólnie to jest chyba mój najlepszy i jestem z niego bardzo dumna, dlatego mam nadzieję, że Wam też się spodoba! Muszę Wam powiedzieć, że miałam ten rozdział i pomysł na takie potocznie się akcji od samego początku, gdy tylko zaczęłam pisać to fanfiction i gdy tylko słyszałam I Won't Tell a Soul to wyobrażałam sobie jak Em i Dick tańczą 😁
To do następnego! Teraz będzie się dziać 😎
Lots of love!

PS. Zapomniałam Was zaprosić do czytania mojego nowego fanfiction Entertain Us!

Okładkę wykonała kylizzze za którą jeszcze raz dziękuję!

Young Justice [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz