Rozdział 20

835 91 27
                                    


- Simon - krzyknęłam wystraszona, odsuwając się od bruneta na bezpieczną odległość - Widział nas? Czy on nas widział? Tak, na pewno. Przecież tylko idiota nie dostrzegłby, że my... tutaj... robiliśmy... - Słowa wypływały z mojej buzi w mgnieniu oka, wszystkie na jednym wydechu.

- Przecież nic nie robiliśmy. - Chłopak odparł nonszlancko i założył ręce za głowę.

- Jak to nic?! Przecież ty... ja... - Zawiesiłam się na moment i spojrzałam przed siebie, po czym znów wróciłam wzrokiem na Andy'ego. - Jak to nic?!

- Stało się coś? - Przymknął oczy.

- Nie, ale mog... - Nie pozwolił mi dokończyć, położył ręce na moich ramionach i spojrzał głęboko w moje oczy. Dreszcze przeszły wzdłuż mojego kręgosłupa.

- Zapytam jeszcze raz: stało się coś? - powiedział sugestywnie. Wiedziałam jakiej odpowiedzi oczekiwał, więc postanowiłam go zadowolić, tak jak zawsze.

- Nie - szepnęłam i spuściłam głowę w dół.

- Widzisz? Nic się nie stało, nie miał prawa niczego widzieć. - Wrócił do swojej poprzedniej pozycji i oparł się o wezgłowie. - W dodatku, co, według ciebie, miałoby się stać? - Wzdrygnęłam się. Czy ona pyta tak poważnie?

- No wiesz... my byśmy się zaraz... - mówiłam niepewnie. Wstydziłam się.

- Szczerze w to wątpię. - Uśmiechnął się złośliwie.

- Co masz na myśli? - Zerknęłam w jego stronę.

- Jesteś młodszą siostrą Juliet. Myślisz, że mógłbym coś z tobą zrobić? - Zaśmiał się.

     Nie wierzyłam, że to powiedział. Jak on mógł? Czy to naprawdę nic dla niego nie znaczyło i znów postanowił mnie oszukać? Czy to, że kochałam go całym swoim sercem serio było nic nie warte? Byliśmy tak blisko. Sekundy dzieliły nas od złączenia ust w pierwszym pocałunku, a on ma czelność mówić, że i tak do niczego by nie doszło. To co my niby, jego zdaniem robiliśmy? Bawiliśmy się w poszukiwaczy przygód? Przecież to niedorzeczne.

     Nie wiem czy to jest jego faza wyparcia, ale mam nadzieję, bo jeżeli nie, to znajdę go i samodzielnie wypatroszę. Bo, ile może wycierpieć jedna zakochana nastolatka? Kocham go. Naprawdę go kocham, pomimo tego, że wiem, że mój prawdziwy chłopak siedzi w samochodzie dziesięć metrów dalej. Tylko, że jego zdaniem ta miłość nic nie znaczy.

- Jesteś strasznym dupkiem, wiesz? - powiedziałam przez łzy, jednocześnie otwierając drzwi i stawiając stopy na chodniku.

- Ugh, znowu do tego wracamy, księżniczko.

- Już ci powiedziałam: nie jestem niczyją księżniczką, a już na pewno nie twoją.

     Mocno trzasnęłam drzwiami i bez zastanowienia ruszyłam w kierunku domu. Po chwili usłyszałam, że ktoś również powtórzył mój zabieg i idzie w moją stronę. Miałam wielką nadzieję, że będzie to Andy, że przeprosi mnie i wrócimy do tego, co działo się wcześniej. Jakie wielkie było moje rozczarowanie, gdy na moje oczy zostały nałożone dwie ciepłe dłonie, a ja usłyszałam tak dobrze znany sobie głos:

- Zgadnij kto to. - Simon roześmiał się, a ja, żeby brzmieć w miarę wiarygodnie uczyniłam to samo. To był tak zwany śmiech przez łzy. Dosłownie i w przenośni.

- Simon, hej - odparałam najbardziej entuzjastycznie jak mogłam.

     Odwróciłam się w jego stronę i nie patrząc mu w oczy, stanęłam na palcach i mocno wtuliłam się w jego tors. Był ciepły, silny, duży i pachniał tak dobrze, tak pięknie, ale nadal nie idealnie. Na tym świecie idealnie pachnie tylko jedna osoba. Osoba, która właśnie z piskiem opon opuszczała teren sprzed mojego domu.

Not Today // A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz