Rozdział 26

1.2K 99 117
                                    


***

   No tak. Czymże byłoby moje idealne życie, gdyby Juliet nie wparowała między nas, nie pochwyciła mojej ręki i odciągnęła jak najdalej od swojego narzeczonego, jeszcze zanim zdążyłam dokończyć zdanie. Byłam tak zaskoczona, że nawet nie pomyślałam o tym, aby zacząć się wyrywać i szarpać, by tylko zostać przy Andym. Odwróciłam głowę do tyłu, ale brunet zdążył już gdzieś zniknąć, ugh. To tyle z romantycznego wieczoru pod gwiazdami.

- Gdzie mnie wleczesz?! - Próbowałam przekrzyczeć dudniącą muzykę, gdy przeciskałyśmy się przez tłumy spoconych imprezowiczów.

- Niespodzianka, ale gwarantuję, że ci się spodoba! - Odkrzyknęła radośnie siostra.

- Ta, na pewno - bąknęłam sama do siebie. - A czy ty przypadkiem się na mnie nie obraziłaś?! - szarpnęłam nią tak, że była zmuszona stanąć i odwrócić się w moim kierunku.

- Och, bąbel, bąbel. - Złapała się ręką za czoło. Resztkami sił powstrzymywałam się, by nie nadepnąć obcasem na jej mały palec u stopy. - Już dawno mi przeszło. Poza tym, kiedy spytałam Audrey powiedziała, że masz okres. - Machnęła ręką. Dzięki ci Panie Boże za tak wspaniałą przyjaciółkę. - Widzę też, że masz moje ubrania, w których swoją drogą prezentujesz się dob... nie, czekaj, fenomenalnie - Wydarła mi się do ucha, objęła ramieniem i znów ruszyła w drogę. - A teraz chodź! - Jesteś pijana, ale na pewno nie zalana w trupa. Andy przesadził.

     Nic więcej nie powiedziałam. Bardzo chciałam wrócić do Andy'ego i rozpocząć z nim rozmawiać o... o nas, ale nie zamierzałam też sprawiać przykrości siostrze, jakkolwiek mocno pragnęłam ją nieraz wypatroszyć. W końcu to ona wyprawiła mi tę imprezę, która swoją drogą wcale nie była najgorsza, a wręcz bardzo udana. Wystarczająco ją dzisiaj skrzywdziłam i nie chciałam jej dokładać, chociażby za trud jaki włożyła, by uszczęśliwić mnie. Jakby tak na to spojrzeć, to ona cały czas stara się, aby mi było dobrze. Okazuje to w dosyć dziwny sposób, na przykład wtrącając się w moje sprawy sercowe, albo ciągnąc mnie tam, gdzie wcale nie chcę iść, ale wiem, że stara się, aby wydawało się, że nasze relacje się nie zmieniły. Żebym wiedziała, że wciąż mogę jej ufać i wszystko powiedzieć. Naprawdę chciałabym, żeby tak było. Niestety, teraz to już niemożliwe.

     Chwiejnym krokiem wyszłyśmy na taras, gdzie impreza również trwała w najlepsze. Ludzie w, jak i dookoła, basenu, głośna muzyka, grill, wszędzie porozrzucane kubeczki, puszki, butelki i talerzyki. Nie zazdroszczę temu, kto będzie to jutro sprzątał, a zapewne będę jedną z tych osób. Siostra stanęła na samym środeczku, a siłą rzeczy, ja razem z nią. Wokół nas utworzyło się koło gapiów, ludzie schodzili się także z wewnątrz domu. Zrozumiałam wówczas, że wszystko było dokładnie wyreżyserowane. I sama nie wiedziałam czy to dobrze, czy może wręcz odwrotnie.

- Cisza! Wszyscy cicho! - Moja siostra wydarła się najgłośniej jak potrafiła, zachwiała się w miejscu i zaśmiała. Tłum jednak się jej posłuchał.

     O nie! Pewnie zaraz wygłosi pijacką przemowę i zrobi ze mnie totalne pośmiewisko. A ja przez moment nawet żałowałam, że próbowałam odbić jej chłopaka.

- Błagam nie - szepnęłam sama do siebie i zakryłam sobie twarz dłońmi.

- To Lily. - Juliet pokazała mnie gestem ręki, śmiejąc się przy tym, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię, zwłaszcza, gdy kilka osób poszło w jej ślady. - Lily jest nieznośną młodszą siostrą i przyczyną dzisiejszej imprezy. - Po wypowiedzeniu tych słów czknęła. - Urodziny ma się raz w roku, a takie jak te można mieć raz w życiu, więc korzystaj mała, bo życie jest krótkie. Nim się obejrzysz będziesz musiała szykować swoje własne wesele, bo facet,z którym bierzesz ślub nie kiwnie nawet palcem. - Zrobiła nadąsaną minę, a ja bardzo chciałam ją uderzyć. Ten facet, który nie kiwnie nawet palcem, wykłada na wszystko swoje pieniądze, idiotko. - Mogę jeden? O dziękuję. - Wyciągnęła rękę w stronę kieliszka, z szampanem, jak mniemam. Myślałam, że na dzisiaj masz już dość. - A może... - Znów wyciągnęła dłoń, tym razem jednak kieliszek dostał się mnie. - Bąbel, dziś kończysz dziewiętnaście lat, to magiczna liczba, wierz mi. Wtedy poznałam faceta, który okazał się miłością mojego życia. Teraz wiem, że i ty jesteś w podobnej sytuacji. - Mrugnęła do mnie, a ja miałam ochotę rozbić sobie szklany kieliszek na twarzy i zemdleć, byle by nie słyszeć jej dalszego biadolenia. ­- Droga siostro, życzę ci wszystkiego co najlepsze. Przede wszystkim bogatego faceta i szczęścia w łóżku. - Przepraszam, ale czy ja się nie przesłyszałam?! Większość imprezowiczów zaczęła się śmiać, również uśmiechnęłam się dla niepoznaki. Gdzie jest Andy?! - Żeby wszystkie twoje plany ułożyły się po twojej myśli. Żeby starczyło ci na każdą, nawet tę najdroższą parę butów i dopasowaną torebkę. Lub w twoim przypadku, ulubiony tom książki i oprogramowania do laptopa. Jesteś moją jedyną w swoim rodzaju, totalnie pokręconą i lepiej niż ja wyglądającą w moich ciuchach siostrą, i mam nadzieję, że osiągniesz wszystko, czego zapragniesz. Wszystkiego dobrego. Za Lily! - wypowiadając ostatnie słowa uniosła kieliszek w górę.

Not Today // A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz