Koło fortuny

47 6 0
                                    


Zawsze mijałam Cię w drodze do pracy.
Kiedy ludzie wokół byli tacy, nijacy,
Wybijałeś się na ich przody
Z pełnym miodowej osłody
Promienistym uśmiechem
I byłoby grzechem
Niespojrzenie na niego,
Ominięcie czegoś tak cudownego.
W moim życiu były tylko obowiązki.
Brak czasu na spacer i czytanie książki.
Znałam tylko smak stresu i odosobnienia,
Mojej duszy wśród ludzi zgubienia.

Braku pełni życia dostałam znak,
Dopiero Twoich ust czując smak.

Teraz na moście, na mokrej ławce,
Tuż po padającej przed chwilą mżawce,
Z moim policzkiem o Twoje ramię opartym
Zrobię Ci przyjęcie w sercu, pytaniem dla mnie wiele wartym,
W sercu, wypełnionym poezją, słodką jak poziomka,
Więc spytam: „Jakie imię chcesz dla swojego potomka?"
Lecz nagła nawałnica wszystko przerywa,
A moja osoba ciągle to przed nim ukrywa.
Autem wracamy do naszego mieszkania.
Niewyjawioną radością, ciąg dalszy nękania.

Jestem przemoczona, lecz na czerwono cała
I wcześniej nawet bym nie pomyślała,
Że zaledwie godzinę później, z wielkim biciem serca
Będę widzieć jak złe zrządzenie losu go uśmierca.
„Niech to będzie dla mnie chwila niepamiętna,
ale, chyba, właśnie nie wyczuwam Twego tętna."
Bez wątpienia, gdyby ta przecznica, nie byłaby taka śliska,
Swojego synka po narodzinach, mógłbyś dotknąć z bliska.
„Miałeś ojca odmieniającego życie, powinieneś to wiedzieć"
- będą pierwszymi słowami, które będę mogła mu powiedzieć.

ZapiskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz