Podstawówka zleciała mi w błyskawicznym tempie. Przez te lata nauczyłam się grać na gitarze i - prawie - na fortepianie. Ciężki orzech do zgryzienia, bo nauka tego tylko z pozoru jest łatwa, lekka i przyjemna. Na szczęście wystarczyło mi cierpliwości i samozaparcia.
Po siódmej klasie przyszła szkoła średnia* i coraz więcej obowiązków. Tata i Michelle częściej jeździli na kilkutygodniowe konferencje związane z pracą, dlatego musiałam opiekować się Alexem, który potrafił być czasem nieznośny, ale przyzwyczaiłam się do niego i jest dla mnie jak prawdziwy brat.
Cały czas jestem w szkolnym chórze i w sumie jedyne, co się zmieniło, to nauczyciele. Teraz uczy nas bardzo sympatyczne małżeństwo - państwo Leon i Victoria Brown. Ponoć śpiewanie idzie mi coraz lepiej, w co nie do końca wierzę, ale najważniejsze że to uwielbiam. Wciąż przyjaźnię się z Gwen, teraz również z Caroline i Jerry'm.
Na początku kwietnia do naszej grupy dołączył niejaki Christian Clark, mój "przemiły" sąsiad z naprzeciwka. Boże, jak ja go nie znoszę. Będzie nam tu tylko uprzykrzał życie. Przecież on nie potrafi nic poza przechwalaniem się. Jest tak arogancki, że mógłby siedzieć godzinami przed lustrem i zachwycać się samym sobą.
- Hej wszystkim - pomachał na przywitanie. - Jestem Chris, miło mi was poznać.
Dwa lata starszy ode mnie, czyli ma teraz szesnaście. Prawie wszystkie dziewczyny z grupy wlepiły w niego wzrok i nie mogły oderwać. Wysoki, doskonale zbudowany. Intensywnie czarne, wręcz hebanowe włosy. Zarysowane kości policzkowe, brązowe oczy podobne do moich. Ciemna skórzana kurtka i jeansy. Nie wygląda na 16 lat, raczej na około dziewiętnastu. Przystojny. Nawet bardzo. Cholernie przystojny. Ale co z tego, skoro jest idiotą?
- Cześć, jestem Gwen - mojej przyjaciółce zaświeciły się oczy na jego widok, na co przerzuciłam oczami. Podszedł nagle do mnie i serce zaczęło mi niebezpiecznie szybciej bić z niewiadomego powodu.
- Witaj, sąsiadko - szepnął. Poczułam niezwykły zapach męskich perfum zmieszanych z fajkami i miętą. Nie odpowiedziałam, zamiast tego natychmiast odwróciłam wzrok. Nie chcę mieć z nim nic do czynienia, ma paskudny charakter. Nigdy go nie lubiłam.
- Christian! Serdecznie witamy - uśmiechnęła się serdecznie pani Brown. - Mam nadzieję, że te zajęcia sprawią ci przyjemność.
- Mag, to ciacho to twój sąsiad? - szepnęła Gwen wytrzeszczając oczy.
- Daj spokój - machnęłam ręką, podczas gdy nauczycielka kazała mu opowiedzieć coś o sobie i zaczął nawijać o rzekomym zamiłowaniu do muzyki. - Prawie go nie znam, to kretyn.
- Więc skąd wiesz, że jest kretynem, jeżeli go nie znasz? - uniosła jedną brew.
- No bo kiedyś tam.. - zaczęłam układać w myślach odpowiedź. - Śmiał się ze mnie jak byliśmy młodsi, wiecznie każdego krytykował. To przemądrzały gnojek.
Po siedmiu lekcjach i chórze wreszcie wróciłam do domu. Rzuciłam torbę na podłogę i wyczerpana padłam na kanapę. Mój odpoczynek oczywiście nie potrwał długo, bo musiałam przygotować obiad dla mnie i Alexa. Ja wiem, że jedyne jedzenie jakie mogłoby istnieć dla tego dziecka to pizza i nuggetsy z frytkami, i mogłabym pójść na łatwiznę kupując fast-foody, ale po pierwsze rodzice by mnie zabili, po drugie nie warto ryzykować zdrowia, które i tak nie jest u niego najlepsze ze względu na wadę serca. Wpadłam na pomysł usmażenia naleśników z syropem klonowym. Nie takie najzdrowsze, ale nie będę też zaraz wyskakiwać z mnóstwem warzyw i pełnowartościowych posiłków, bo mały tego nie ruszy.
Pierwsze trzy lub cztery spaliłam, to u mnie tradycja. Przy okazji degustowałam ten przepyszny syrop - no przecież musiałam sprawdzić, czy nie jest przypadkiem zatruty. Kilka łyżek na wszelki wypadek.
![](https://img.wattpad.com/cover/91975726-288-k895391.jpg)
CZYTASZ
Fulfilled Dreams (zawieszone)
Fiksi RemajaMargaret to z pozoru typowa nastolatka zagubiona w wielkim świecie - odkryty talent przewróci jej życie do góry nogami. Czy stawi czoła wszystkim przeciwnościom losu? Jedno jest pewne : trudno ją okiełznać - doskonale wie, by nigdy się nie poddawać...