Rozdział 6

31 8 8
                                    


Nie chciałam opowiadać moim przyjaciołom o tym całym zajściu z ciotą-Christianem, ale mimo wszystko powiedziałam to przy okazji sobotniego wypadu na basen. Pożałowałam tego, bo musiałam ich wszystkich uspokajać, żeby nie zrobili czegoś głupiego.

- Przecież ja zabiję tego gnoja - warknął Jerry, gdy relaksowaliśmy się w jacuzzi. - Jak on w ogóle mógł tak cię wyzwać?! Jakim prawem?!

Widziałam oburzenie i złość na twarzy ich wszystkich. Byłam wręcz pewna, że zmówią się i coś mu zrobią, a wtedy właśnie wyjdę na słabą frajerkę, która poskarżyła się swoim przyjaciołom.

- Co za psychol! - zmarszczyła brwi Gwen.

- Podły chuj z niego i tyle - wyraziła się bezpośrednio Caroline. - I niech nie myśli, że ujdzie mu to na sucho.

- Ej ale błagam was, nic mu nie róbcie - westchnęłam.

- Mag, jak ty sobie to wyobrażasz? - jęknęła Gwen. - On potraktował cię jak śmiecia, a ty...

- Nie rozumiecie, że wtedy tak naprawdę przegram? - przerwałam jej. - On będzie sobie ze mnie kpił! "Haha, co za debilka, poskarżyła się swojej paczce i zesłała ich na mnie!"

- Ale on musi za to oberwać - westchnęła Gwen.

- Bez dwóch zdań - dodał Jerry.

- Dobra, może inaczej - uniosłam głowę w górę. - Już nigdy się do was nie odezwę, jeżeli wdacie się w jakąś bójkę z nim, obrazicie lub coś podobnego.

- Cały czas sprawiasz wrażenie, jakbyś go broniła - rzekła Caroline. - A może poniżanie sprawia ci przyjemność?

Myślałam, że za chwilę się z nimi pokłócę. Aż buzowało we mnie ze złości. Miałam ochotę po prostu stamtąd wyjść.

- Nasza Maggie ma chyba taki fetysz, a my nic o tym nie wiemy - zaśmiał się Jerry, a dziewczyny razem z nim.

W tym momencie wyszłam z jacuzzi i zaczęłam szybkim krokiem iść w stronę damskiej szatni. Nie było to łatwe, tym bardziej że podłoga była strasznie śliska. Usłyszałam za sobą kroki i wołanie mojego imienia. Dziewczyny weszły za mną do pomieszczenia, a Jerry poszedł do męskiej. Słyszałam jak się umawiali, że spotkają się później przy wyjściu.

- Zostawcie mnie w spokoju - oznajmiłam spokojnie.

- Hej, nie zachowuj się jak dzieciak - westchnęła Gwen.

- Ciekawe, kto tu się tak zachowuje - burknęłam, wycierając ciało ręcznikiem. Wzięłam świeże ciuchy i poszłam się przebrać. Nie wiedziałam, co robić. Kłócę się już nawet z najbliższymi przyjaciółmi. Z tej bezsilności chciało mi się płakać.

Nawet nie zwracając uwagi na Gwen i Caroline poszłam na drugi koniec szatni przed lustro, aby wysuszyć włosy.

- Maggie... - rzekła cicho Gwen i zarzuciła mi rękę na ramię. - Nie gniewaj się na nas. Nie rozumiesz, że jesteśmy twoimi przyjaciółmi, kochamy cię i mamy ochotę rozszarpać na strzępy każdego, kto zrobi ci krzywdę?

- Ale jeżeli tak bardzo nie chcesz, żebyśmy załatwili tego matoła, to trudno, nie będziemy ci robić na przekór - dodała Caroline.

- Po prostu jeżeli zechcę, sama go załatwię - odezwałam się w końcu. - I nie chciałabym, żebyście się wtrącali. To wszystko.

- Dobra, ale nie gniewaj się już - spojrzała na mnie błagalnie Gwen.

- Przecież wiecie, że na was nie można się długo gniewać - uśmiechnęłam się i przytuliłam je. - To co, idziemy?

Fulfilled Dreams (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz