Pojechałam do domu. Ciągle nie mogłam uwierzyć...UDAŁO SIE! Dostałam sie do szkoły superbohaterów! Ja? Córka złoczyńcy? TAK!! Dojechałam, chciałam biec do domu i odrazu sie pochwalić i...i...no tak..zapomniałam niemogą się dowiedzieć... Mina mi troch zrzędła, ale i tak się cieszyłam. Zadzwoniłam dzwąkiem do drzwi. Miałam lekkie wyżuty sumienia. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na otwierającego. Był nim mój tata. Uśmiechnięty w ten jego charakterystyczny sposób.
- Lulu, jesteś! I jak było?- zażucał mnie pytaniami. Szczerze. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam w osłupieniu do czasu gdy nie pojawiła się moja mama.
-Loki, kotku! Zostaw naszą córke w spokoju. Nie widzisz że jest w szoku.-powiedziała z uśmiechem amora.-powiedz tylko: dostałaś sie czy nie?
-tak-opowiedziałam
-to super, a teraz ić już do łóżka. Wiem że jest dopiero 17:00, ale wyglądasz na zmęczoną, a jutro czeka cie cały dzień pakowania i pamiętaj jesteśmy z ciebie dumni.- powiedziała z troską. Byłam jej wdzięczna że nie pytała o szczeguły ale troche poczułam wyżuty sumienia gdy powiedziała:"pamiętaj jesteśmy z ciebie dumni". Pożegnałam sie i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i przejechałam ręką po twarzy. To był baaardzo długi dzień...spojrzałam na kartke w dłoni. Było na niej co mam wziąć i informacje "co, gdzie i kiedy?". Schowałam kartke do szuflady i poszłam spać. Po nie przespanej nocy zaśniesz od razu. Gwarantuje.
*czas*
Następnego dnia wstałam koło 11:00 co było do przewidzenia. Jeszcze w piżamie poszłam do kuchni na śniadanie. Z płatkami z mlekiem poszłam przed telewizor. Ogarniałam sytuacje oglądając tv. Po jakiś dwóch godzinach poszłam do pokoju. Wzięłam największą walizke jaką posiadam. Wpakowałam ciuchy, wszystkie moje pluszali, figórki i inne drobiazgi bez których nie prze żyje.
*czas*
Skończyłam późno, ale jeśli jutro mam iść do Akademi musiałam to zrobić dziś. Jeny! Już nie moge się doczekać! Poszłam spać, mam wrażenie że jutro czeka mnie dzień pełen wrażeń.
*czas*
Obudziłam sie wcześnie. Zaczęłam sprawdzać czy wszystko wzięłam. Ubrałam zieloną koszulke z złotym uśmiechem i moje ukochane czarne sponie i trampki a tak że czarną,luźną bluze z kapturem. Razem z torbą i plecakiem zeszłam na dół. Na dole czekali na mnie rodzice , po to by mnie pożegnać. Zjadłam śniadanie, pożegnałam sie i wyszłam. Znowu ten sam autobus, ta sama trasa, lecz inne uczucie teraz czuje: radaść, choć przyznaje że nadal troche się stresuje. A jeśli mnie nie polubiom? Jeśli będę się mnie bali? Założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać mojej ulubionej muzyki by się odstresować.
*czas*
Dojechała do Akademi. Położyłam torbe na ziemi i wyjęłam kartke. Teraz mam iść do....sali głównej....sala główna....sala...główna..tylko mam jedno pytanie: GDZIE JEST SALA GŁÓWNA! Zmartwiona złapałam sie ręką za głowe i rozejżałam. Na placu przed szkołą było wielu dzieciaków w moim wieku. Żegnali się z rodzicami lub rozmawiali z przyjaciółmi. Chwile....czy to...Tak! To on! To Borys! Dzięki ci Odynie! Wzięłam torbe z ziemi i wolnym krokiem poszłam do niego. Borys gadał z kimś zapewne ze swoimi przyjaciółmi. Gdy byłam już niedaleko niego zauważył mnie i pomachał do mnie z uśmiechem. Odwzajemniełam uśmich i podeszłam.
-Hej, Borys!- przywitałam sie. Jego znajomi popatrzeli na mnie. Byla to jedna brunetka z zadziornym uśmiechem, ciemno włosy chłopak i blondyn o niebieskich oczach.
-cześć, Lulu!-przywitał sie i odwrócił do znajomych mówiąc- to Lulu, to ta dziewczna która pomogła mi 2 dni temu. -zwrócił się znowu do mnie.- a to Lin Burton (wskazał na brunetke), to Tim Stark (wkazał na czemno włosego) i Sim Rogers (wskazał na blondyna).- przectawił ich. Wow. To dzieci znanych bohaterów.
- Miło, poznać. Ej, Borys. A wiesz gdzie jest sala główna?-spytałam go z uśmiechem.
-jasne to ten wielki bydynek tam.- wskazał głową na lewo.- a tak wogóle to kim są twoi rodzice, bo ty naszych znasz, a my twoich nie..-zapytał nieśmiało. Zastygłam. Znowu panika. Ale nie moge tego ukrywać musze im powiedzieć.
- no bo, mój tata...nie całkiem jest....superbohaterem...-zaczęłam się tłumaczyć.
-to nie ma znaczenia. Tylko chcemy wiedzieć- zaśmiał sie lekko.
-jest córką...Loki'ego.-wydukałam. Spojrzałam na nogi.
-czekaj...czekaj... tego Loki'ego?-zapytał Tim. Pokiwałam tylko głową. Spojrzałam na zmieszane twarze przyjaciół. Po chwili Borys zaśmiał sie troche.
- no to niezłe atrakcje są w tym roku.- po chwili wszyscy się śmialiśmy. Powiedziałam troche o sobie a oni osobie. Było fajnie. W midgardzie miałam kilka koleżane. Ale tylko koleżanek. Mam nadzieje że teraz poznam prawdziwych przyjaciół. Okazało się że oni też idą do sali głównej, więc poszłam z nimi. Przez całą droge rozmawialiśmy. Było fajnie, choć nadal nie moge uwieżyć że tu jestem...