Następną lekcją była wiedza o bohaterach na którą bardzo czekałam, jednak nie moge się tym cieszyć bo ściska mi żołądek gdy pomyśle, że Banner zaraz się otrząśnie z szoku i zacznie mi zadawać pytania. Przyszliśmy wcześniej i niestety staliśmy przed klasą przez co nie mogłam usiąć w ławce i nie odpowiadać na pytania mówiąc "sorry, może porozmawiamy po lekcji". Sama niewiem czy to dobrze, że aż tak zareagowałam. Będą wiedzieć że umiem więcej niż na to wygląda...ale z drugiej strony pokazałam że jestem dobra....prawda?
- B..by...byłaś n..nie...niesamowita. - dźwięk głosu chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam w jego oczy, które aż błyszczały z fascynacji.
- Nie ma o czym mówić....też byś tak zrobił na moim miejscu- powiedziałam lekko się uśmiechając.
- jestem za strachliwy by postąpić tak odważnie. - odpowiedział. Oparłam sie plecami o ściane i zjechałam na dół.
- nigdy nie uważałam się za odważną osobę...serio tak uważasz?- zapytałam. Chłopak zrobił co ja i zaraz siedział koło mnie.
- oczywiście. Jak widziałaś, wiele osób na to patrzyło, jakaś połowa się z tym niezgadzała, ale niemiała tyle odwagi co ty by temu zaradzić. - zaczął a ja zaczęłam o tym rozmyślać. Może serio nie jestem taka zła? - powiedz.... cieszysz sie że twoim tatą jest Loki? - skończył. Trochę się zdziwiłam na to pytanie. Czy lubie to że Loki jest moim ojcem...
- to skomplikowane... może gdy by nim nie był ludzie nie patrzyli by na mnie tak krzywo...ale kocham go. Może tego nie widać ale jest kochany, troskliwy. To nie moja wina że odziedziczyłam jego dobre cechy...- odparłam. Nagle zadzwonił dźwonek, wstaliśmy z podłogi. Chyba naszą ckliwą pogadanke trzeba przełożyć na później. Wokoło nas zaczeli pojawiać się inni uczniowie, od razu dało się usłyszeć szepty. Zapewne na mój temat...*w klasie*
Usiadłam gdzieś na początku razem z Borysem. Nie chciałam patrzeć na ludzi którzy będą "przypadekiem" obracać się i spoglądać w moją strone. Wolałam skópić się na lekcji. Wyciągnęłam zeszyt z plecaka, którego o dziwo nie zapomniałam i jeszcze piórnik.....yhhh...wykrakałam. spojrzałam na bruneta.
-masz długopis? - zapytałam, chłopak obrócił sie w moją strone z wielkim uśmiechem.
- przewidziałem to- podał mi długopis- dzięki wyliczeniu pradowpodobności tego zdarzenia było to prawdopodobnie na 88,76% więc się przygotowałem.- mówił z dumą. Uśmiechnęłam sie, zmyślny z niego dzieciak. Usłyczałam otwierane drzwi, spojrzałam w tamtą strone. Przez drzwi wchodził nauczyciel którym był kapitan Ameryka. Bardzo sie ucieszyłam. Rogers stanął przy mównicy i głośno odłażył książkę, uczniowie ucichli i spojrzeli na niego.
-witajcie na lekcji wiedzy o superbohaterach, będziecie się uczyć wszystkich informacji na ten temat. A teraz zaczynamy roździał na broniach używanych przez bohaterów.- powiedział.- bronie są przeznaczone do różnych rodzajów walki między innymi do obrony, walki i oby dwóch. Bliskiskiego i dalekiego zasięgu. Palna lub biała i tym podobne.- podnósł swoją tarcze- może ktoś mi powie coś na temat mojej tarczy. Ktoś chętny?- zapytał. Rzuciłam okiem na klase, wszyscy albo wyglądali jakby nie wiedzieli, albo nie obchodziła ich lekcja, zauważyłam tylko Sim'a z podniesioną ręką. Zrobiłam to co Sim, wzrok kapitana spoczął na mnie i uśmiechnął się. Rzucił do mnie tarczą, troche byłam zaskoczona, ale udało mi się ją złapać.
- dobrze, powiedz- powiedział Rogers. Trochę się zamyśliłam i odpowiedziałam:
- ogólnie przeznaczona do walki bliskiego zasięgu, dzięki uchwytom na ramie daje lepsze oparcie co idzie w parze z siłą, zręcznością i szybkością. Dzięki areodynamicznemu kształtu przystosowana jest do walki dalekiego zasięgu. Ogólnie stwożona do obrony ale dzięki nauczeniu się, można stosować w ataku. Wykonana z vibranium wydobywanego w Wakandzie, którego obrońcą jest czarna pantera. Metal ten jest bardzo wytrzymały co czyni go prawie niezniszczalnym, posiada też zdolność absorbowania dźwięków i innych wibracji wliczając w to energie kinetyczną. Tarcza ma ok. 3/4 metra, czyli jakieś 2.5 stopy ...i to chyba tyle.- skończyłam.
-wow... chyba nie potrzebujesz tych lekcji- zaśmiał się kapitan, na jego twarzy wiedziałam zaskoczenie albo podziw. Śmiechnęłam się troche zawstydzona, samo to że trzymałam jego tarcze było super.
- okej, a teraz rzuć mi tarcze- powiedział superbohater. Zmieszałam się.
- bo...bo..ja...mam okropnego cela...i...i okropnie rzucam.- próbowałam odwieźć go od tego pomysłu.
- oj nie martw się, tarczy nie popsujesz.- zaśmiał się. Zawachałam się, naprawde mam stasznego cela.. niech będzie, spróbuje! Zamachęłam się i ....potem to była masakra... tarcza odbiła się nad kapitanem, następnie od sufitu i zaraz leciała prosto w moją strone. W ostatniej chwili zdążyłam kucnąć a tarcza zatrzymała się w biórku za mną ale nikomu nic się nie stało...
-ostrzegałam...- powiedziałam zawstydzona. Widziałam zaskoczenie na twarzy mężczyzny, ktory po chwili lekko się uśmiechnął.
- no dobrze, celności nie masz ale każdy na plusy i minusy- mówił. Potrzedł i wziął swoją tarcze.- jak się nazywasz?- zapytał
- Lulu Loufeyson- odpowiedziałam
*czas*
Lekcja trwała dość krótko. Szliśmy na obiad do stołówki. Dołączyli do nas Lin, Tim i Sim, jak pewnie się domyślacie miałam rozmowe na temat mojej akcji i o historii z tarczą. Doszliśmy do budynku, jak wszystko tutaj było to nowoczesne pomieszczenie. Po staniu w kolejce dostaliśmy tace z jedzeniem i usiedliśmy przy jednym stoliku. Ciągle gadając jedliśmy gdy po stołówce rozległ się głośny dźwiek otwieranych drzwi, wszyscy spojrzeli do źródła chałasu. W drzwiach stał wkużony blondyn z żądzą mordu w oczach....*blondyn*
NIE WIERZE!!! CZEMU NIE POWIEDZIELI MI WCZEŚNIEJ, ŻE DZIECIAK LOKI'EGO TU JEST!! Gdy tylko się o tym dowiedziałem szybko pognałem na stołówke gdzie jest 1 klasa. Głośno otworzyłem drzwi i rozejrzałem się do okoła. Wiem tylko tyle że ma blond włosy, zielone oczy i przyjeźni się z dzieciakiem Bannera. Zauważyłem go a obok był jakiś blondyn. Wparowałem w tamtą strone aż skwierczałem ze złości. Widziałem na jego twarzy niepokuj, wziołem dzieciaka Loki'ego za koszulke i podniosłem go do ściany.
- CO TU ROBISZ?! SZPIEGUJESZ?! JAKIM SPOSOBEM TY JESZCZE ŻYJESZ?! JESTEŚ TAKĄ OFIARĄ LOSU ŻE MYŚLISZ ŻE WSZYSTKICH OSZUKASZ?! CZY FURY ZDAJE SOBIE SPRAWE ŻE TRZYMA TU ZŁOCZYŃCE?!- wrzeszczałem na niego pełen złości, JAKIM SPOSOBEM TEN DZIECIAK TU JEST???!!
-p...przestań..
nie..nie...nierób...mm...mi...kszywdy... pro...prosze...- usłyszałem skomlenie. Przyjrzałem się dokładniej. To nie był chłopak, poprostu miała na sobie męskie ciuchy , dziewczyna był zapłakana a w jej oczach było widać strach... to...ona? Nie wygląda na córke złoczyńcy...tym bardziej na złą. Jedyną podobną rzeczą były jej oczy....rozejrzałem się po sali, wszyscy próbowali mnie zatrzymać...przeciesz to córka Loki'ego, więc czemu chcą ją chronić? Dziewczyna się bała....bała się mnie...co ja tu robie?...nie tego nauczył mnie tata... póściłem ją...wyszłem.... teraz mam mieszane uczucia....