...weszłam lekko się denerwując. On jest telepatą, on będzie wiedział o mnie wszystko. W "gabinecie" był mały stoliczek przy którym siedział i kszesło po drugiej stronie. Uśmiechnął się i ręką kazał mi usiąść.
- witaj, Lulu. A teraz zrelaksuj się i pozwolisz że zobacze twój potencjał. Wiesz nie chce tego robić na siłe.- zaśmiał się. Mówił tak spokojnie, uspokoiłam się.
- i gotowe..- powiedział. już? Nic nie poczułam. - masz równie szczególną moc jak ty sama. - zaśmiał się.
- ale co dokładnie?- zapytałam.
- napewno teleportacja i zmiana wyglądu...i iluzja, ale inna niż zazwyczaj. Masz o wiele więcej wyobraźni niż inne osoby z takim darem. Tylko mam dla ciebie rade: nie panikuj. Poprostu to zrób. Zrób na swój sposób. - uśmiechnął się.- a jeśli chodzi o rzeczy dokumentalne. - podał mi kartke.- poziom mocy 18, umiejętność używania 2 i...- uśmiechnął się ciepło- jeszcze coś, nie wątp w to że jesteś dobra- skończył. byłam w szoku (znowu), ktoś powiedział że jestem dobra. Pożegnałam się i poszłam przez drugie drzwi. Przeszłam na drugą strone stadionu. Już z daleka widzałam latających czy palących się uczniów. Wzrokiem poszukałam nauczyciela, choć było trudno, dzieciaki używające moce bardzo rozpraszają...*doctor strange*
Nie mam bladego pojęcia jakim sposobem sie na to zgodziłem. Nigdy więcej zakładów z Tonym. Mam nadzieje że szybko to pójdzie. Kątem oka zauważyłem małą dziewczynke przyglądającą mi sie z fascynacją i ściskającą kartke w ręku.
- witaj, ty pewnie jesteś następna.- zapytałem biorąc kartke. Wow! Niesamowite. Tyle mocy w tak małym ciałku i...uuu....bardzo niskie używanie. Okej, okej..niech spróbuje.- dobra młoda skup sie i spróbuj coś zrobić- powiedziałem. Blondynka zmieszała sie ale po chwili próbowała się skącentrować. Chwile stała z zamkniętymi oczami i nagle PUF! Znikła w obłoku zielonkawego pyłu. Teleportowała sie? Kurcze, jeśli zgubie ucznia będzie po mnie! Spanikowany rozejrzałem się do okoła. Nagle usłyszałem cichy pisk. No nie...serio? Spojrzałem w góre. Stało się to co przewidywałem...wisi wysoko na jednej z belek pod sufitem ściskając ją mocno. Ma pewnie lęk wysokości...trzeba się tym zająć. Podleciałem tam.
- masz teleportację, hmm?- zadałem pytanie retyryczne. Miała nadal strach wymalowany na twarzy. Rany... chyba serio powinnem czytać te kartki- okej...zabierzemy cię ztąd-wziłem ją na ręce i poleciałem na podłoge. Postawiłem ją i popatrzałem jeszcze raz na kartke.*Lulu*
To było przerażające! Ale z drugiej strony sama sie teleportowałam ^^. Mam mieszane uczucia co do tej lekcji.
- zaprezętujesz coś jeszcze, czy to na tyle? - zapytał nauczyciel. Chciałam bym powiedzieć coś w stylu "coś jeszcze?! Dopiero się rozkręcam!!" Ale odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- to tyle, musze się sporo nauczyć- uśmiechnęłam się lekko co go chyba troche zdziwiło.
- dobrze, a skoro skończyliśmy troche szybciej to powiem ci że zaczniesz od pierwszego poziomu i powinnaś zapisać się na dodatkowe lekcje jak iluzja i zmiana wyglądu, na pewno lekcje teleportacji i słyszałem że chyba jest jakiś tam są zajęcia by uczyć się zaklęć. Ale oczywiście jak chcesz. Tam są kartki.- powiedział doktor wskazując na dużą tablice korkową na końcu sali. Pożegnałam się i z uśmiechem poszłam do wskazanego mi miejsca. HA! Czyli miałam racje! Są tu jakieś dodatkowe zajęcia! Dobra....co my tu mamy...absorbcja energi...nie, iluzja i zmiana wyglądu, sie rozumie! Wzięłam długopis zawieszony na sprężynce i złożyłam podpis w wyznaczonym miejscu. Okej... dalej... siłownia sobie odpuszcze... teleportacja! I następny podpis. Dołączyłam do jeszcze kilku klubów. Szczęście chciało że gdy skończyłam znalazłam Sim'a przy bierzniach. Poszłam więc do niego bo głupio tak samemu stać. Blondyn miał na sobie słuchawki więc nie zwócił na mnie uwagi, to niesamowite że umie tak szybko biegać. Widać odziedziczył po tacie nie tylko wygląd. Stanęłam na przodzie maszyny, a na twarzy chłopaka było widać zaskoczenie, heh.. zaskoczenie to mało powiedziane, prawie się przewalił XD . Lekko się zaśmiałam. Sim ściągnął słuchawki i można było usłyszeć cichy rytm piosenki.
- Lulu, zaskoczyłaś mnie. Co tu robisz??- zmieszał się, a jego policzki przybrały lekko czerwonawy odcień.
- właśnie widze że się zaskoczyłam.-odparłam nadal lekko się śmiejąc.- a jestem tu bo właśnie skończyłam ze Strange'm a jestem na tyle słaba w używanie że nie mam co robić.- powiedziałam zgodnie z prawdą. Gadaliśmy tak do końca lekcji, wychodząc wpadliśmy na Lin.
- wie ktoś może gdzie jest Borys?- zapytałam , wydało mi się to troche dziwne że go nie ma. Jak za zbiegiem okoliczności usłyszeliśmy jego krzyk. Wystraszeni pobiegliśmy do źródła dźwięku. Sporo uczniów ustawiło się na około zdarzenia. Zaczęłam się między nimi przeciskać. Gdy doszłam do środka całego zamieszania, zobaczyłam nikogo innego jak mojego przyjaciela. Leżał on na ziemi z lekko poszarpaną koszulą i jego rzeczami porozrzócanymi do okoła. Zmartwił mnie ten widok, przeniosłam wzrok na oprawce, był nim Pitt. Słyszałam o nim, pochodził ze starszej grupy, oprawca jakich mało. A mnie się dziwią że mnie przyjeli -.- . Nie wierze jak z tak fajnego gościa jakim jest Quicksilver zrodziło się coś takiego.
- i co groszku, czemu nie uciekasz? No już, zbieraj swoje rzeczy!- zakpił Pitt. Borys szybko zaczął je zbierać, gdy miał już sporo w rękach koło niego przemkęła srebrna poświata i znowu je rozrzuciła. Kilka osób się śmiało się z tego, w tym oprawca. To było dla mnie za wiele, aż kipiałam ze złości. Przepchnęłam się mocniej i szybkim krokiem podeszłam do syna Quicksilver'a. Choć troche dziwnie to wyglądało bo byłam od niego o połowe niższa to stanęłam przed nim z miną obrońcy. Chłopak zauwarzył mnie i nadal się śmiejąc przykucną do mnie.
- a ty co mała, zgubiłaś się? - ciągle się śmiał. Wkurzyłam się.
-zgubiłam?- prychnęłam- to chyba ty zgubiłeś mózg! Sądzisz że to zabawne upokażać młodszych?! To że tak robisz pokazuje jak głupi i okropny jesteś! - krzyczałam na niego dźgając go palcem w klatke piersiową. Widocznie był zaskoczony ale szybko zmienił mine na wywyrzszającą się.
- zdajesz sobie sprawe że nie można pyskować starszym? Co, Laleczko?- zapytał, ale widziałam w jego oczach że zaczyna się denerwować.
- biegać to jedyne co umiesz! Może byś czasem pomyślał?! Jak sądzisz co czują twoje ofiary, co?! Jak widać twoje ego zajęło ci cały mózg!!- dalej krzyczałam.
-zamknij wreszcie swój ry..-zaczął ale przerwałam mu.
- nie przeklinaj! Następnym razem pomyśl zanim coś zrobisz! Bo na razie zachowujesz się jak idiota!!!- teraz serio się zezłościł.
- zaraz dostaniesz lekcje życia i zobaczymy czy nadal będziesz taka wyszczekana!- powiedział podciągając rękaw. Pitt się rozmazał a w około mnie pojawiła się srebrna poświata, tłum się troche odsunął. To niby ma mnie przestraszyć, usłyszałam jakiś dźwięk z mojej prawej. To był Pitt chcący mnie udeżyć pięścią, wszystko jakby zwolniło. Złapałam jego pięść jednocześnie ją zatrzymując. Pył koło chłopaka lekko opadł, powoli jego mina zmieniała się od triumfu do zaskoczania. Uśmiechnęłam się słodko obracając głowe w jego strone.
- no to zobaczymy, kto kogo będzie uczył- zaśmiałam się lekko i wykręciłam mu ręke- a teraz powiedz przepraszam do mojego przyjaciela.- rozkazałm.
-DOBRA! Ałć!! Przypraszam groszku!!! Ałć!!! Przepraszam Borys!!- puściłam jego ręke i poszłam do przyjaciela pomagając mu pozbierać rzeczy. Wszyscy dookoła byli zaszokowani i zastygli. Pomogłam wstać Borysowi i poszliśmy w kierunku gdzie mieliśmy następną lekcje. Większość uczniów zaczęła wiwatować. A ja odbiegłam nieprzyzwyczajona do bycia w centrum uwagii. Jestem dumna z tego co zrobiłam. Nikt nie powinien tak się zachowywać. Spojrzałam na Bannera, jego mina była przepełniona fascynacją....