Miejsce.. gdzie powinnam byc

72 7 3
                                    

Podniosłam sie pośpiesznie z uczuciem przeszywającego zimna. Zrobiłam ten ruch na tyle szybko, że boleśnie spadłam z łóżka. Następnie gwałtownie podniosłam głowę zaskoczona zdarzeniem, waląc sie centralnie w szafke tyłem głowy. Skończyło się na tym, że z jękiem, zimna, mokra i sennna leżałam na podłodze. Kątem oka zauwarzarzyłam wybiegającą grupke dziewczyn z okrutnymi usmieszkami z mojego pokoju.
Cudna pobudka...
Podniosłam się po paru chwilach przeciągając z niewygodnego snu; trochę poczochrałam średnie włosy wybudzając sie i rozglądając do okoła. Ten sam bałagan, brud, te same ciuchy, ten sam pokój...
Westchnęłam...
Czyli to nie był sen.
Spojrzałam na siebie po przez brudne lustro gdzie zobaczyłam drobną lecz chłopięcą postać. Dość dziwnie sie na to patrzyło, wczoraj nie miałam okazji sobie przyjrzeć.
Po chwili mój wzrok padł na zegarek obok lusterka na szafce... wskazywał... 9'00?! Nie nie nie nie, teraz nie dość ze moze sie wydam to jeszcze zrobię z siebie głupka. Pędem ruszyłam przeglądać szafy, z czego szybko zrezygnowałam gdy chyba sie cos tam poruszyło. Gwałtownym ruchem zamknęłam drzwi. Trzeba cos innego wymyśleć. hm.. hm... MAGIA!
Znając mnie to masakryczny pomysł. Ale czemu nie?
Zacisnąłem powieki i skupiłam sie na jakiś suchych ubraniach. Poczułam jakby leciutkie porażenie prądem. Brrr... dziwaczne. Otworzyłam oczy i pokierowała mój wzrok na lustro.
Ogrodniczki, różowa koszulka polo, tenisówki.
....
Soriusly?! Czemu moja moc mnie nienawidzi?! ehh... wygladam jak dziecko barbie i kena.
Mój wzrok znowu wylądował na zegarku; mialam ochote przybic sobie facepalma. Była 9'25. Kiedy to minęło?? Musze juz serio przestać gadać do siebie. Jeszcze poczochrałam włosy, niestety mokre. Pewnie temu ze myślałam tylko o suchych ubraniach i-..
Lulu! Skup sie! Szybko wybiegłam z pokoju tylko po to by zatrzymac sie tuż za zakrętem.
Była to osoba która ostatnią bym się spodziewała tu spotkać... choć szczerze powinnam. Brunetka... w bardziej odkrytych ubraniach, obstawą swojego "gangu". Z tym złośliwym i ponentym usmieszkiem.
Moja siostra.
Pędem ruszyłam w przeciwną stronę. Z przyspieszonym tętnem zauwarzyłam ze poruszają sie szybciej od moich krótkich nóżek. Nie prześcigne ich bez biegu. Ich tez nie mogłam spotkać bo ona zaraz by mnie rozpoznała. Rozglądałam sie z szybkimi wydechami. Korytarz, nie ma jak. Parter mało osób. Okna, zamknięte. Drzwi, nie wiem kto tam jest. Więc...
Wyskoczyłam za barierke na parter.
Tak.
Przyznaję. To nie był najleprzy pomysł. Jednak co myślicie? Że to takie proste coś wymyślić w panice??
Nie ważne, wracając.
Zacisnęłam oczy w panice wymachując rekami i nogami, dopiero teraz zdając sobie sprawę z głupoty mojej decyzji. Był juz gotowa na uderzenie z ziemią gdy nagle poczułam miękka powiesznie, jednak nadal mój ruch. Zdałam sobie sprawę z dźwięku szumu, dotąd myślałam ze to tylko wiatr w uszach ale...
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się szybko. Zjeżdżałam właśnie z jakieś... ala wstęgi? zjeżdżalni? Zrobionej całkowicie z piachu. Szerzej otworzyłam oczy trochę sie poprawiając. Lecz po chwili ze strachem poczułam brak oparcia pod sobą. Z piskiem znowu zleciłam, przebijając się przez warstwe piachu. Mój lot nie trwał jednak długo. Poczułam już większe, bardziej stabilne oparcie i chichot w tle. Otworzyłam oczy by ujrzeć przed sobą twarz roześmianego chlopaka.
-Witam aniele, bolało jak wpadłeś z nieba? - zaśmiał sie, syn sandmena.
Działo sie za dużo w tą minutę czy dwie, więc nie trudno się dziwić że z jąkaniem próbowałam zdobyć sie bez rezultatu na jakieś zdanie, co rozbawiło chłopaka jeszcze bardziej lecz postawił mnie wreszcie.
-Ooo, urocza dzidzia~ - znowu się zaśmiał. - Muszę pokazać cie Gabi. - dodał z szerokim uśmiechem po czym złapał mnie za jedną z szelek ogrodniczek i pociągnął w nieznaną mi stronę. Gabi?? Jaka Gabi?? Czego ode mnie chce?? Byłam mocno zmieszana i niezbyt chętna do tego, jednak on nie dawał mi wyboru.
Chłopak inteligencją nie grzeszył jednak co innego do siły, nie było sensu sie szarpać. Powoli szłam za nim starając nie zwracać na siebie za dużej uwagi, co juz i tak było trudne przez lalkowaty strój.
Su..Sa..Sami? zaprowadził mnie jednego z pokoi. Panował tam o wiele lepszy stan niż w moim, co prawda do posprzątanego trudno było go zaliczyć. Głównie kontrolowany bałagan. Jednak ten był pusty...
Mój towarzysz z szerokim głupkowatym uśmiechem rozglądał sie po pokoju, zaglądając pod łóżko czy do szafy. Zaczynam sie trochę bac tego zboczeńca... ale może uda mi soe coś dowiedzieć..
-U..um... Sami? - zapytałam niepewnie.
-Jestem Sunny - zaśmiał sie chłopak.
Trochę się zmieszałam z mojej pomyłki, moja pamięć to jedna wielka dziura...
-och... tak tak.. Sunny. Um.. kim jest.. Gabi? - zapytałam znowu.
- Gabi?? To moja najlerza przyjaciółka - mówił z entuzjazmem. - jest córką zielonego goblina, polubił byś ją bobo. A ona ciebie bo lubi słodkie rzeczy. Mówi ze im dużej będzie na to patrzeć tym bardziej chce jej sie rzygać tęczą. - dodał z entuzjazmem.
- Um... nie sądzę że chodziło jej o-... - z zaskoczeniem dla mnie, zakrył mi usta palcem.
- Ci ci ci. Tęcza zawsze jest dobra - uśmiechnął się po czym dalej szukał. A ja zastanawiałam się czy napewno jest złoczyńcą i czy nie jest chory psychicznie... co było bardzo prawdopodobne.
Po dłużym czasie on jednak przestał szukać a jego mina zmieniła sie w zdumioną.
- Dziwne...
- Wszystko... okej? - chciałam sie dowiedzieć.
- .. Nie ma tu jej. Pewnie jest juz na lekcjach. - odparł.
-Lakcjach?? - zesztywniałam. - Juz są lekcje??
Sunny zachichotał:
- Możesz na nie chodzić kiedy sie chce. Ważne są tylko testy na koniec. Nie wiesz tego?
- J..ja.. um... mam... złą pamięć. - wymamrotałam starając nie drążyć tematu.
- Okej okej, a chcesz na nie iść czy coś? - zapytał z jego szerokim usmiechem.
- Och... um... -zachowuj się normalnie.. - tak, tak chce. -odpowiedziałam

***czas****

Cóż.. nie całkiem tak wyobraziłam sobie wygląd miejsca ktorą Sunny nazwał "klasą". Okej.. moze przypominało trochę sale w akademii marvel przez siedzenia jak na jakieś arenie. Lecz cóż... reszta nie była zbytnio klasowa. Na jednej ze ścian sprejem była narysowana tarcza strzelnicza dzięki której większość osób tam bawila się w rzutki sztyletami, nożami, strzalami, blsterami a ktos nawet rzucił krzesłem w to. Na slajdach były pokazywane bronie a następnie jaki dają efekt... na ludziach. Brr.. niczym z horroru. Pozatym... AAAA!!! CZY TO OPOS?!
Szybko podkulilam nogi na nakrzesło. Dzielą mnie minimetry od uciekniecia stąd, inaczej zemdleje lub puszczę pawia. "Robiłam" notatki, choć trodno było pisać cokolwiek o tym horrorze. Gożej... w horrorach przynajmniej wiesz że to sztuczne..
Ehh... musze się przewietrzyć. Skoro można przyjść kiedy sie chce to miejmy nadzieję że wyjść tez można. Schyliłam się po mój długopis i schowałam go do kieszeni, kierowałam się już do wyjścia gdy nagle...
- HEJ! TY ŻÓŁTODZIÓBIE!! - na ten głos za sobą wzdrygłam sie po czym zesztywniałam. Miałam. się. nie. wychylać...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 08, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Akademia Marvel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz