ROZDZIAŁ 1

66 6 0
                                    


Dzisiaj po lekcjach poszłam do Sary żeby zrobić obowiązkowe zadanie z angielskiego. Nie było ono łatwe, ale na szczęście udało nam się je zrobić. Robiłyśmy je dość długo i w domu była dopiero o 22:00.
Ledwo weszłam do domu a moja mama odrazu zaczęła mnie wypytywać.
-  Ile czasu można wracać ze szkoły do domu?
- Byłam u Sary. Robiłyśmy obowiązkowe zadanie z angielskiego, które jest na jutro.
- Trzeba było mnie przynajmniej poinformować, że wrócisz później do domu-powiedziała zdenerwowana.
- Przecież rano ci mówiłam, że wrócę później.
- Nic mi nie mówiłaś!-krzyknęła na mnie a potem dodała-Mogłaś przynajmniej zadzwonić.
- Zadzwonić mówisz? Ciekawe czym?
- Jak to czym? Telefonem.
- Tak? A niby jakim? Przecież zabrałaś mi go tylko nie pamiętam za co ale chwila zaraz sobie przypomnę. A no tak za coś czego niezrobiłam. Za to, że oskarżyłaś mnie o to, że palę papierosy. Chociaż ja ich wogólę nie palę i ty dobrze o tym wiesz. Więc mówiąc prościej to może raczyła bym do ciebie zadzwonić i cię poinformować o tym po raz drugi gdybyś nie zabrała mi mojego telefonu bo nic nie zrobiłam!-ostatnie dwa zdania wykrzyczałam jej w twarz.
Nie mogłam już wytrzymać tego jak ona się do mnie odnosi. Przesadziła już i to masakrycznie.
- Twoją koleżanką nie jestem, żebyś mówiła do mnie takim tonem!-krzyknęła na mnie mama.
Była naprawdę wkurzoba, ale dlaczego mam się tym przejmować skoro ona nie przejmuje się tym, że robi mi ciągle afery z byle czego.
- Fajnie! Super! Cieszę, się że nią nie jesteś-wyksztusiłam i podeszłam do schodów, żeby iść do swojego pokoju.
- Nigdzie nie pójdziesz dopóki się nie przyznasz gdzie tak naprawdę byłaś i co robiłaś.
- Słucham?-odwróciłam się do niej i popatrzałam na nią ze ździwieniem-O co ci chodzi mamo?
- Jak to o co? Dobrze wiesz o co mi chodzi. To co robiłaś i gdzie byłaś?
Boże! Ta kobieta chyba oszalała. Mówiłam jej już że byłam u Sary żeby zrobić zadanie z angielskiego. Czego ona nierozumie? Mam jej to na czole drukowanymi literami napisać? Może to coś poskutkuje.
- Powtarzam po raz drugi-spokojnie powiedziałam sobie w duchu.
Wytłumacz jej to tak żeby zrozumiała.
- Byłam u Sary i robiłyśmy zadanie z angielskiego na jutro.
- Myślisz że jestem głupia? Wiem że latałaś sobie z koleszkami po mieście i pewnie znowu popalałaś sobie papieroski i może nawet popijałaś sobie piwko. Przyznaj się wreście do cholery a nie kłamiesz mi prosto w oczy.
Jeju skąd ta kobieta wyssała sobie te bajki? Oskarża mnie znowu o coś czego nie zrobiłam. Jej beszczelność przekracza wszystkie granice.
- Nawet bym tego nie zrobiła. Przecież ty dobrze o tym wiesz-miałam już łzy w oczch.
Bolało mnie to że moja mama mi nie wierzy i na dodatek myśli, że była bym zdolna do czegoś takiego.
- Powiec mi mamo o co ci wkońcu chodzi i czemu tak na mnie krzyczysz? Co ja  takiego zrobiłam?
- O co mi chodzi? Ty dobrze wiesz o co mi chodzi moja panno! I nie udawaj, że nie wiesz czemu na ciebie krzyczę...
-No bo niewiem-przerwałam jej-Krzyczysz na mnie i oskarżasz o coś czego niezrobiłam. Boli mnie to że mi nie ufasz a raczej przestałaś ufać. I jeszcze na dodatek myślisz, że byłabym  zdolna do tego, żeby cię okłamać i na dodatek palić i pić. Znasz mnie mamo jak nikt inny i wiem, że bardzo dobrze o tym wiesz. Przecież uczyłaś mnie, że tego się nie robi i ja doskonale o tym wiem. Nie rozumiem tylko czemu ty jesteś taka dla mnie- nie mogłam już dłużej wytrzymać i się rozpłakałam.
Wbiegłam po schodach do swojego pokoju zostawiając za mną mamę, która patrzała na mnie ze ździwieniem. Wiem, że coś jeszcze do mnie mówiła, ale nie wiem co dokładnie bo byłam już taka roztrzęsiona, że nic nie słyszłam.

Wkońcu udało mi się napisać pierwszy rozdził. Myślę a raczej mam nadzieję, że wam się spodoba. Na razie jest krótki, ale obiecuję, że następne będą dłuższe.
Jeszcze przepraszam was bardzo za błędy.

Nieoczekiwana...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz