15/ +Sylwestrowy (3/3)

423 45 16
                                    

Drugiego buta znalazłam dopiero chwilę przed dwudziestą drugą.

W ramach wyjaśnień: Tak. Potknęłam się o niego, gdy biegłam do drzwi, by otworzyć je informatorowi. I tak. Słyszał moją cudowną wywrotkę. I tak. Nie obeszło się bez wypominania mi tego.

Założyłam nieszczęsną szpilkę, do tego czarny trancz do kolan i w końcu wyszłam wraz z informatorem przed dom. Cały bankiet odbywał się w jakiejś sali balowej, oddalonej zaledwie ulicę od mojego domu. Dlatego zdecydowaliśmy się na spacer. Izaya był ubrany w całości na czarno. Ciemne spodnie, czarna koszula z czarnym krawatem i do tego czarny płaszcz do kolan z futerkiem. W jakiś sposób wyglądał w tym na prawdę dobrze.

W jednej z witryn sklepowych zobaczyłam jak wyglądamy obok siebie.

Od razu na myśl przyszła mi nazwa "Władcy Mroku".

Oboje na czarno, idący dumnie przez ulice...

Jak z jakiegoś filmu.

Zanim się obejrzałam, dotarliśmy na miejsce.

Cała sala była ogromna. Wszędzie przechodzili ludzie. Teraz już wiem, gdzie zniknęły te wszystkie osoby z ulicy. Pod względem ubioru, nie bardzo się wyróżnialiśmy. Wszyscy byle ubrani bardzo elegancko. Z tego co zauważyłam, niektóre kobiety miały suknie aż do ziemi. A ja tu starałam się nie wyglądać zbyt elegancko.

I w tej jednej chwili, zrozumiałam, że to jednak nie miejsce dla mnie, oraz, że czekają mnie godziny udręki.

Wraz z informatorem przeszliśmy bardziej w głąb sali, jednocześnie starając się wtopić w tłum.

Izaya chyba wyczuł mój brak komfortu, bo nachylił się i powiedział:

- Jeżeli źle się tutaj czujesz, zawsze możemy zaszyć się u ciebie i obejrzeć jakiś film.

Zastanowiłam się nad tym chwilę, ale z drugiej strony, polubiłam Rocchiego, i chciałam przynajmniej na chwilę pokazać się mu, że przyszłam. W końcu nas zaprosił.

A potem dam nogę.

Teraz to ja nachyliłam się do niego:

- Jeszcze chwilę dam radę tu stać, ale do północy na sto procent nie wytrzymam.

Kątem oka zobaczyła rozbawienie na twarzy informatora.

W jednej chwili po prawej spostrzegłam wianuszek dziewczyn otaczających coś.

Albo raczej kogoś. Tak, Rocchiego.

Uznałam to za najlepszy moment, by się przywitać i jak najszybciej zwinąć.

Szybkim ruchem pociągnęłam Izaya'e w jego stronę.

Gdy stanęłam przed nimi, grupka dziewczyn rzuciła mi dziwne spojrzenia. Jedne były zdziwione, jakby zastanawiały się co ja tutaj robię, a drugie można porównać tylko do wzroku bazyliszka.

- Cześć Rocchi!

Dopiero, gdy się odezwałam przeniósł wzrok na mnie.

- O! Tera! Cieszę się, że przyszłaś! - powiedział, po czym przeniósł wzrok na informatora - Więc to ty jesteś "przyjacielem" Tery... - dodał z sykiem niczym wąż.

Izaya odwzajemnił spojrzenie, po czym też niemal sycząc, powiedział:

- Tak. Przyjacielem i chłopakiem.

Zamarłam.

Tak samo z resztą jak Rocchi.

- Chłopakiem...? - mruknął Rocchi, po czym przeniósł wzrok na mnie - Mógłbym na chwilę przeprosić cię, Izaya? Chciałbym porozmawiać z Terą sam na sam. - spojrzał na otaczając je kobiety - Drogie panie, przepraszam na moment.

I za nim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć, pociągnął mnie za jakąś kurtynę. Informator został gdzie stał. A ja w trakcie tej jednej chwili, wywnioskowałam, że chłopacy muszą się już znać. Wcześniej ich sobie nie przedstawiałam, a Rocchi od razu zwrócił się do Izayi po imieniu. Do tego ta podstawowa nienawiść do siebie...

Zatrzymaliśmy się za jakąś kurtyną.

- Uważaj na niego - powiedział.

- Dlaczego? - zapytałam.

Westchnął.

- Wiesz kto to jest? - powiedział, a w oczach miał niesamowitą zawiść - To Izaya Orihara. Jeden z najbardziej niebezpiecznych ludzi jakich znam. Około dwóch lat temu spotykał się z jakąś dziewczyną, która interesuje się sztukami walki. Jakby ona cię dorwała... - przerwał na chwilę - Do tego podobno lubi zadawać się z samobójcami. Nie daj się mu nabrać. Jest zdrowo rąbnięty...

- Nie wydaje się... - przerwałam mu.

- Ale jest. Po prostu na niego uważaj - zamyślił się na chwilę - Gdybyś chciała pomocy z nim, daj mi znać.

Odwrócił się i odszedł.

Od tak.

Na chwilę mnie zamurowało.

Po minucie otrząsnęłam się i wróciłam do miejsca, gdzie ostatnio widziałam informatora. Wciąż tam stał odwrócony tyłem.

Tylko jedno mi się nie podobało.

A mianowicie, dziewczyna, która go czule obściskiwała. A jemu najwyraźniej to się podobało.

O nie... Tak nie będzie...

Uznałam, że najlepiej będzie, jeżeli zareaguję na spokojnie.

Podeszłam do niego, poklepałam po ramieniu, a gdy się odwrócił strzeliłam z liścia.

Na jego twarzy zobaczyłam niesamowity szok.

A ja tymczasem, szybkim krokiem, opuściłam sale. Przy wejściu spotkałam Rocchiego.

Mruknęłam tylko ciche "Dziękuję", ale tak, aby usłyszał.

Wychodząc z sali usłyszałam jak ktoś woła moje imię, ale to spowodowało, że jeszcze szybciej zaczęłam iść. A właściwie teraz już biec. Zbiegając po schodkach zgubiłam jedną szpilkę. Jednak w pośpiechu uznałam za mniej wartą niż w rzeczywistość. Ruszyłam biegiem do domu. Liczyło się tylko to, aby być jak najdalej od tego miejsca. Oczywiście w połowie drogi zdjęłam też drugą szpilkę. W czasie biegu poczułam palące łzy spływające po policzkach. Ale ani na chwilę się nie zatrzymałam.

Stanęłam dopiero przed drzwiami na klatce schodowej, gdzie nie mogłam trafić kluczykiem do dziurki. W końcu nadszedł kulminacyjny moment, gdy to wybuchnęłam głośnym płaczem. Kompletnie nad tym nie panując.

Rzuciłam kluczami w ścianę i usiadłam na schodach, po czym rozkleiłam się na dobre.

Siedziałam tak może z pięć minut, gdy nagle poczułam jak ktoś mnie przytula.

- Nie płacz... - powiedział.

Podniosłam głowę. Przed sobą zobaczyłam smutną twarz informatora.

- Odejdź. - mruknęłam.

Nic nie powiedział. Dalej mnie przytulał.

W końcu odezwał się, a te słowa zapamiętam na pewno na długo.

- Kocham cię.

Spojrzałam na niego, a on wtedy mnie pocałował.

Świat stanął w miejscu.

Przez okno na klatce schodowej zobaczyłam wybuchające fajerwerki. Akurat jest północ.

Gdy w końcu się ode mnie odsunął, powiedział:

- Szczęśliwego Nowego Roku.

Bez namysłu odparłam:

- Również Szczęśliwego. I również cię kocham.


----------------------------------------------------

I tak w zasadzie powinna skończyć się książka. Możliwe, że od czasu do czasu pojawią się jakieś dodatkowe rozdziały.

A jak Wam minął Nowy Rok?

/Autorka

Przechytrzyć InformatoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz