2

901 69 6
                                    

Drzwi trzasnęły a ja siedziałam jak na szpilkach. Nie wierzę. W co ja się wpakowałam? Co mi strzeliło do tego pustego łba?!

Moją samokrytykę przerwał odgłos tym razem otwieranych drzwi. Usiadłam w pozie "na luzie" i spojrzałam na osobę wchodzącą.

- Tom przepraszam za spóźnienie. Ja... - urwał i popatrzył na mnie.

Tak. Dokładnie on.

Shizuo. Bestia z Ikebukuro.

- Yyy... Kim jesteś? - zapytał

- Tera. A pan zapewne Shizuo, tak? - uśmiechnęłam się przyjaźnie. Po co tu przylazł?

- Tak. Znasz mnie...? Nieważne. Umówiłem się na spotkanie z Tomem w sali numer 2... - powiedział z zastanowieniem.

Po prostu pomylił sale.

- Sala numer dwa jest naprzeciw - powiedziałam wciąż się szczerząc.

Shizuo wymamrotał ciche "przepraszam" i już chciał wyjść, gdy spojrzał jeszcze na fotel naprzeciw mnie. Była tam przewieszona kurtka z futerkiem Izayi. Musiał ją wcześniej zdjąć.

- Izaya... - wywarczał.

Jak na zawołanie w drzwiach pojawił się informator wraz z dwoma napojami i psychicznym uśmiechem.

- Wzywałeś Shizu - chan? - zapytał.

Bestia raptownie zamachnęła się pięścią i próbowała uderzyć "Nakurę". Ten zrobił unik i szybkim ruchem zrobił parę kroków, po czym postawił napoje na stole. Uśmiechnął się i niewinnie zapytał:

- Shizu - chan, tęskniłeś?

- Nie żyjesz. Zabiję. Zabiję. Zabiję... - i tak mamrotał raz po raz przybliżając się do informatora.

Pora się wtrącić.

- Już, już. Spokojnie. Chyba nie chcecie doprowadzić do ruin całej sali, prawda? - powiedziałam z uśmiechem stając w drobnej przestrzeni między nimi.

Tera, co ty u diabła wyprawiasz!? Ochrzaniłam samą siebie w myślach.

- Tera-chan, lepiej by było, gdybyś stanęła z boku - pouczył mnie Izaya.

Jeszcze czego!

- Zejdź mi z drogi! - wrzasnął wściekły Shizuo.

Odwróciłam się do niego.

- A co chcesz zrobić? - zapytałam niewinnie.

- Zamordować tę wredną pchłę! - wciąż krzyczał.

- Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś przełożył wypatroszenie go na inną chwilę. W tym momencie chciałam z nim porozmawiać, dobrze? - ciekawe czy odpuści.

- Shizuo! Co ty na litość boską wyprawiasz!?

Z wejścia dobiegł nas głoś jakiegoś mężczyzny.

- Tom... - Bestia spojrzała na niego po czym przeniosła swój wzrok na Izaye i dodał - jeszcze cię dorwę! - i wyszedł z głośnym hukiem drzwi.

Patrzyłam w osłupieniu. Ten cały Tom miał na niego aż tak wielki wpływ?

A może Shizuo go lubi? I to lubi, że lubi...?

Myśli wracajcie na normalny tor.

Z transu wyrwał mnie głos "Nakury"

- To było ciekawe... - powiedział pod nosem z sadystycznym uśmiechem, wciąż patrząc się w ślad za blondynem.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wiem, rozdział taki sobie, ale od następnego już będzie ciekawiej!

A zainteresowanych DRRR!! Zapraszam na mój inny fanfik "DRRR SCHOOL"

Przechytrzyć InformatoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz