(1)

2.6K 198 44
                                    

Error


Leżałem tu już parę godzin.
Co jakiś czas trykałem jedną ze swych pacynek, zerkając ukradkiem w głąb Anty Voidu.
Choć wiedziałem, że nic się tutaj nie działo, to wciąż miałem nadzieję, że jednak jakimś sposobem uniknę nudy.
Niestety pustka i cisza stawały się po jakimś czasie wnerwiajace.
To znak, aby trochę się poruszać.
Pstryknąłem palcami i przede mną pojawiło się przejście do randomowego wszechświata.
Postanowiłem zdać się dzisiaj na los.
Może trafi mi się ten, którego najbardziej nie lubiłem.
Po chwili moim oczodołom ukazał się piękny, zimowy las.
Trwała noc, a dzięki niej śnieg ślicznie się mienił.
Szkoda, że mnie nie podniecały takie rzeczy.
Nie potrafiłem zrozumieć, co wszyscy w tym takiego widzieli.
Co Ink w tym widział.
Jak o wilku mowa rozmawiał sobie z Papyrusem z UnderSwap'u.
Przewróciłem oczami, idąc dalej w głąb gąszczu.
Liczyłem na to, że może spotkam jego brata, zaś tylko jakieś nędzne potworki plątały się między moimi nogami.
Warknęłem z niezadowolenia.
Totalna nuda.
Podrapałem się w tył czaszki, myśląc co ze sobą zrobić.
Postanowiłem zająć się chociaż tymi dennymi zwierzątkami.
Owinąłem ich duszę długimi, niebieskimi niciami. Kochałem te uczucie strachu, które odbijało się w ich oczach.
Drżenie ciała, wyrywanie się, a nawet błaganie o życie.
Ahhh, to było to.
Pociągnąłem sznurki i trzy potworki padły mą ofiarą.
Ogrom pyłu uniósł się wokół mnie, zasłaniając mi w większości pole widzenia.
Machałem nadgarstkiem, próbując przekopać się przez tą gęstwinę.
Zakaszlałem, wychodząc i strzepując z bluzy pozostałości po stworzeniach.
Prawie bym na kogoś wpadł, lecz na szczęście mój instynkt ostrzegł mnie w porę.
Zatrzymałem się i zanim dowiedziałem, kto przede mną stał, osoba ta już zaczęła się na mnie wydzierać.
Nawet nie musiałem patrzeć, by wiedzieć z kim miałem do czynienia.
- Error! Znów to robisz!? - Spojrzał na mnie złowrogo, trzymając dłonie na biodrach.
- Och, daj spokój, tęczowa księżniczko. Co mam innego robić w tej durnej pustce? - Zmarszczyłem brwi, chcąc go wyminąć, jednak on tym razem mnie nie zatrzymał.
Zawsze mnie zatrzymywał.
Pozwolił mi tak szybko odejść.
Nie zdarzyło się to jeszcze podczas kłótni.
Musiał dokończyć wtem swe kazanie i nie puszczał mnie, dopóki nie skończył.
Wykręciłem czaszkę w jego kierunku, będąc zaintrygowany jego zachowaniem.
Naprawdę był dzisiaj dziwny.
Stał, patrząc w ziemię, po czym powiedział pod nosem.
- Nigdy mnie nie słuchasz, nie Error? - Ruszył przed siebie, nawet na mnie nie zerkając.
Co to miało znaczyć? Dlaczego miałbym się niby go słuchać?
Skrzyżowałem ręce, po chwili teleportując się w inne miejsce.
Miałem dziś ogromne szczęście!
Tuż przed moim nosem siedział blueberry!
Może on dostarczy mi trochę rozrywki.
- E-Error?! O co c-chodzi? - Wyjąkał, uciekając do tyłu z dala ode mnie.
- O twoją duszę. - Dodałem z uśmiechem na twarzy.
Już byłem taki podekscytowany, że wreszcie go dorwałem, kiedy moje marzenia legły w gruzach przez jednego upierdliwca.
- Znowu Ty? Przestań za mną łazić, Ink.
Splątałem jego, zamiast malucha, choć to był dobry moment, żeby pozbyć się go raz, a na zawsze.
Mógłbym zniszczyć wszystkie wszechświaty!
Ale... co wtedy by zostało...?
Kto... kto by stworzył je od nowa...?
Ścisnąłem mocniej niebieskie kosmyki, czekając na reakcję kościotrupa.
- Blueberry! Uciekaj! - Krzyknął, kompletnie mnie olewając.
Mały posłusznie wykonał jego rozkaz, podczas gdy ja zostawiłem duszę kolorowego w nienaruszonym stanie.
Zawsze był taki bohaterski.
- Mógłbyś w końcu dać mi spokój. - Syknąłem, przenosząc się znów do nudzącej mnie przestrzeni.
Miałem pecha, że go spotkałem.
Zazwyczaj się na niego nie natykałem i mogłem spokojnie działać.
Jednak dzisiejsza noc, była po prostu nie udana. Cóż, już nie raz mi przeszkodził.
Zastanawiałem się tylko czemu mnie wtedy nie zatrzymał, tylko... zignorował?
I te jego słowa w tamtej chwili. Co on sobie w ogóle myślał?
Nie, dlaczego ja ciągle o nim myślałem?
Zrobiłem sobie posłanie z moich wiernych nitek i wygodnie się w nim ułożyłem.
Po raz pierwszy ktoś był wtedy tutaj ze mną obecny.
Uniosłem leniwie powiekę, lecz widok Ink'a upadającego na podłogę, natychmiast podniósł mnie do pionu.

C.D.N

Ink x Error || Ku zmianie losu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz